63

1.5K 92 15
                                    

- Kiedy wróci Sofi? - kolejny raz dopytuje moja siostra, a ja wzdycham.

- Za niedługo - mówi Camila nakładając obiad - Smacznego - podaje go nam, a Tay zamiast jeść bawi się w nim widelcem.

- Hej, co jest? - pytam patrząc na nią.

- Rodzice... - wzdycha - Podrzucili mnie wam i po prostu się ulotnili - patrzy smutno na jedzenie nadal się nim bawiąc.

- Masz też dobre strony. Spędzisz trochę czasu ze mną i Camilą. Sofi na pewno też się ucieszy - uśmiecham się do niej pocieszająco.

- Ale nie znam tutaj nikogo - mruczy.

- Jesteście w jednym wieku z Sofi. Postaram się byś chodziła z nią do jednej klasy - mówi Camila zerkając na nią, a ta posyła jej wdzięczy uśmiech.

- Jestem! - słychać na cały dom jak Sofi wchodzi.

- Kuchnia! - odkrzykuje Camila. Sofi wchodzi chwilę później i kładzie plecak w kąt. Zerka na Tay i od razu szeroko się uśmiecha.

- Hej! - krzyczy radośnie i podbiega do niej. Moja siostra zrywa się z krzesła i od razu wpadają sobie w ramiona. Zerkam po sobie ze swoją żoną, która podaje obiad mi i Sofi po czym siada mi na kolana.

- Chyba nie będzie najgorzej - szepcze mi do ucha, a ja z uśmiechem obejmuje ją w pasie.

- Mam taką nadzieję - zerkam na dziewczyny, a one zaabsorbowane swoją obecnością rozmawiają podekscytowane.

- No, już. Starczy - Camz chichocze - Bierzcie się za jedzenie - mówi do nich rozbawiona, a one grzecznie siadają do posiłku. Po tym jak wszyscy zjedliśmy Sofi i Tay myją wspólnie naczynia, co bardzo mnie dziwi. Zagonić Tay do mycia garów? Przecież ona się zachowuje jak by bała się umoczyć palca. Ciekawe co się zmieniło.

- Możemy iść z Tay do mojego pokoju? - Sofi zerka na nas, a Camila kiwa głową.

- Nie zapomnij tylko o lekcjach - upomina siostrę, a ta jej wysyła cwany uśmiech.

- Nigdy nie zapominam - mówi i ciągnie moją siostrę do pokoju.

- Co powiesz na lampkę wina i jakiś film? - pytam z uśmiechem żony na co od razu przytakuje. Wstaje z moich kolan i kieruje się do salonu uprzednio wyciągając z szafki dwie lampki do wina, a ja od razu sięgam do barku i wyciągam nasze ulubione, po czym odkorkowóje i nalewam nam po pół lampki i opadamy obie na kanapę.

- Za wychowanie dziewczyn - mówi z uśmiechem i stukamy się naczyniami.

*Oczami Taylor*

Siadamy na łóżko Sofi. Rozglądam się po jej pokoju, który już nie jest urządzony cały na różowo, ale ma przyjemną pomarańczową barwę.

- Więc... Powiesz mi co narozrabiałaś? - pyta, a ja zdziwiona unoszę brwi.

- Nie rozumiem - przyznaje zawstydzona.

- No wiesz... Znam twoich rodziców i bez powodu nie podrzucili by cię Lauren... - zwrusza ramionami.

- Yh, masz mnie - wzdycham drapiąc się po czole - Po prostu... Są pewne okoliczności, które... - zastanawiam się chwilę nad odpowiednim doborem słów - Które działają na moją niekorzyść. Pewne laski się na mnie uwięzły i robiły wszystko żeby podłożyć mi kłody pod nogi. Starałam się im nie dawać, ale zdenerwowały mnie. Zrobiłam im pod górkę na pewnej imprezie dosypałam im do drinków, coś rodzaju rozweselacza, a później gdy dołączyli do nich chłopcy, na których lecą...

- Czekaj! - śmieje się głośno - Aż tak ci zaszły za skórę? - pyta nie dowierzając, a ja kiwam głową.

- Owszem - chichocze - gdy poszli tańczyć znów zostawili drinki, a w tym czasie skoczyłam po kropelki przeczyszczające do calodobowej apteki i dosłownie się posrały ze szczęścia, gdy zaczęły się z nimi lizać - mówię, a obie buchamy śmiechem.

- Nieźle - przybijamy sobie piątkę.

- No wiem - kręcę głową i wzdycham - Ale rodzice ciągle twierdzą, że to ja jestem nie okay... - patrzę gdzieś w bok czując się lekko przybita - Gdyby matka umiała ze mną porozmawiać...

- A tata? - dopytuje, a ja zerkam na nią.

- Wiesz, że on nie wiele może gdy ona się uprze to już niepodlega żadnej dyskusji.

- W sumie racja - wzdycha i przyciąga mnie do uścisku mocno przytulając - Nie martw się. Tutaj bynajmniej będziesz miała spokój - głaska mnie po ramieniu - Wiem, że brak wsparcia rodziców jest okropny, ale tutaj chodź troszkę odpoczniesz od tego wszystkiego - zerkam na nią z dołu z wdzięcznym uśmiechem

- Dziękuję Sof - wtulam się w nią bardziej - Musimy jakoś uczcić mój pobyt tutaj - uśmiecham się szeroko.

- Co masz na myśli? - pyta niepewnie patrząc na mnie z góry.

- Znasz chyba tutaj jakieś dobre kluby, prawda? - unosi brwi.

- W sumie to nie wiem. Nie bywam w takich miejscach - mówi, a ja lekko się odsuwam.

- Jak to? - podpieram łokieć na swoim kolanie lekko masując swoją brodę kciukiem.

- Uczę się. Nie dlatego, że mi siostra nakazuje tylko dlatego, że sama tego chce. Nie lubię czuć się nieprzygotowana czy coś - wzrusza ramionami.

- Ale chyba jedna impreza nic nie zmieni, no nie? Przecież od czasu do czasu każdy musi jakoś odpocząć.

- No nie wiem, czy to dobry pomysł... - wzdycham cicho.

- Sofi nie daj się prosić. Nic takiego się nie stanie. Pójdziemy, posłuchamy muzyki, potańczymy i wrócimy za nim się zorientują - mówię przekonująco. Patrzy na mnie chwilę i przygryza dolną wargę zastanawiając się nad moimi słowami.

- W sumie... Nie może być aż tak źle...

- No widzisz? - pytam z uśmiechem

- Ale jutro przecież mamy szkołę. Nie możemy zawalić - wzdycha ciężko.

- Jutro jest piątek. Powiemy Camili i Lauren, że jesteś umówiona z koleżankami i zabierasz mnie żebyśmy się poznały. Powiesz, że chodzicie do tej samej klasy czy coś - mina Sofi lekko rzednie.

- Nie lubię ich okłamywać... Po za tym chyba nie umiem tego robić - wywracam oczami.

- Jako dziecko byłaś bardziej wyszczekana - żartuje.

- A ty bardziej usłuchana - odgryza mi się, a po chwili znów wybuchamy śmiechem - Dobra. Jedna, jedyna impreza, okay? Nie na długo - wystawia palec w moją stronę.

- Oczywiście. Jasne, jak słońce - uśmiecham się szeroko.

- Żadnego alkoholu - upomina mnie, a ja mimowolnie wywracam oczami.

- Jak mamusia - śmieje się, a drzwi do pokoju lekko skrzypią. Odwracam się w tamtą stronę.

- Dziewczyny dwudziesta druga. Lepiej idźcie już spać bo nie wypoczniecie - Camila uśmiecha się lekko, a ja kiwam głową.

- Dobranoc Sofi - całuje przyjaciółkę w policzek - Dobranoc Camz - podchodzę do żony mojej siostry i również całuje ją w policzek po czym kieruje się do mojego nowego pokoju. Zapowiada się niezła przygoda w Miami. Idę pod szybki prysznic po czym przebieram się i kładę do łóżka. Zasypiam niemalże od razu nie zdając sobie nawet sprawy jak bardzo musiałam być zmęczona.

_______________________________________
Przybywam w końcu z kolejnym rozdziałem... Może być troszkę błędów, ale moja wspaniała autokorekta w postaci zabawnego i fajnego człowieka się tym zajmie znanaXnieznajoma ☺️ kolorowych snów robaczki 😘💖

CHANGE // CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz