56

1.5K 119 14
                                    

Poranna pobudka tak samo jak i podróż do domu minęła mi w zbyt szybkim tempie i zadumie. Nawet nie zwróciłam uwagi na to kiedy weszliśmy do domu. Wzdycham ciężko i idę ze swoją walizką do mojej sypialni by się rozpakować. Lauren poszła pomóc Sofii. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Błagam obudźcie mnie i powiedzcie mi, że to był tylko głupi sen i wszystko jest dobrze, że Lauren zaraz mnie przytuli i powie, że mnie kocha. W moich oczach stają łzy które z trudem powstrzymuję by z nich nie uciekły.

- Proszę - mówię cicho gdy słyszę pukanie do drzwi. Otwierają się i widzę w nich lekko zagubioną zielonooką. Patrzę na nią pytająco.

- To... Chyba już na mnie czas - mówi niepewnie rozglądając się. Kiwam tylko głową - Mogę przyjść jutro do Sofi?

- Możesz... - biorę głęboki wdech - Gdzie tak właśnie się zatrzymasz? - mrużę lekko oczy patrząc na nią.

- Nie daleko więc gdybyście czegoś potrzebowały od razu dzwoń. Sofi już śpi jest zmęczona po podróży - chwilę patrzy w moją stronę po czym spuszcza głowę - To do jutra - mówi jeszcze ciszej. Odwraca się nie spoglądając na mnie ani na sekundę i wychodzi. Wyszła. Naprawdę to zrobiła. Nie mogę w to uwierzyć. W jednej sekundzie z moich oczu zaczęły wylewać się łzy, moje serce zostało zduszone i po chwili rozerwane na kawałki. Padam z łóżka na kolana szlochając niczym małe dziecko. Zraniłam ją, ale ona obiecywała mi, że nigdy nie odejdzie. Obiecywała wspólne jutro, jutro które już chyba nigdy nie nadejdzie. Nie mogę sobie jej wyobrazić będącą z kimś innym. Wiem, że to bardzo egoistyczne, ale nie mogę. Ta myśl rani mnie w każdy jeden możliwy istniejący sposób na tej ziemi. Zawiodłam, wiem. Każdy zasługuje na drugą szansę... Dostałam ją i zmarnowałam po raz kolejny. Ona tylko chciała chronić mnie i Sofi, a ja zrobiłam z niej potwora. Teraz sama jestem potworem, który zranił najważniejszą osobę w swoim życiu.

*Oczami Lauren*

Wchodzę do swojego nowego mieszkania. Nie zaprzątam sobie głowy z rozpakowywaniem. Rzucam walizkę koło łóżka i koło niej klękam. Odpinam zamek jednej z mniejszych kieszonek i wyciągam z niej zdjęcie moje i Camili w ramce. Siadam na łóżku i wzdycham tępo się na nie patrząc. Zabrałam je ze sobą przed wyjazdem do rodziców. Do moich powiek nabierają się nowe łzy tego wieczoru. Przejeżdżam palcem wskazującym po szybce gdzie jest uśmiechnięta Camila obejmująca mnie od tyłu i szeroko się uśmiechająca. Zaciskam oczy i przyciskam zdjęcie do piersi. Nie mogę do niej wrócić, nie mogę być z kimś kto mi nie ufa, a z drugiej strony tak bardzo ją kocham... Nie mogę żyć bez niej i nie wiem jak ja się tutaj odnajdę. Dlaczego ja muszę być taka uparta? Ja też ją raniłam i robię to dalej, ale tak będzie lepiej. Może kogoś znajdzie i będzie szczęśliwsza niż dotąd ze mną? Muszę jej pozwolić spróbować ułożyć życie w, którym mnie nie ma. Może jej to wyjdzie na dobre? Kogo ja oszukuje. Pęknie mi serce widząc ją z kimś innym, ale to ona zdecydowała wcześniej za nas dwie o naszym końcu. Powiedziała wprost, że mnie nie chce. Jej przebłyski  gdy wszystko się wyjaśniło wyglądały, jakby chciała mi dać do zrozumienia, że chce wrócić, może były z odruchu i przyzwyczajenia. Nie mogłam uwierzyć od samego początku, że ktoś taki jak Camila mnie pokocha, a zwłaszcza po tym co jej robiłam kiedyś. Cała nasza relacja była niezdrowa, a chwile szczęścia psuły się w ułamku sekundy. Jeśli się kocha powinno się wytrwać, ale czy warto zmuszać drugą osobę by się męczyła, gdy do końca sama nie jestem pewna czy dała bym radę kolejny raz? Muszę odpocząć, przemyśleć to wszystko... Nie mogłabym tak po prostu wrócić i udawać, że nic się nie dzieje. Chodź cholernie za nią tęsknię, nie mogę. Nie mogę pozwolić by znów cierpiała, ja nie chcę kolejny raz tego przechodzić, a jedyne wyjście by uniknąć jej i swojego bólu i cierpienia z kolejnego nieudanego  związku, po prostu dać spokój i próbować żyć dalej. To wszystko wykańcza mnie jak i ją, ale jest cholernie trudno nie przytulić jej gdy widzę w jej cudnych oczach łez, ciężko jest nie nazywać ją moją księżniczką i moim własnym ósmym cudem świata, dlaczego tak ciężko jest trzymać się od niej z daleka, dlaczego tak bardzo pragnę jej bliskości, dotyku, uśmiechu, pięknego zapachu, iskierek radości w jej oczach? Dlaczego to jest tak cholernie trudne? Wycieram zapłakane oczy rękawem bluzy. Tak bardzo chcę móc nazywać ją moją, ale ona sama tego nie chciała. Teraz sama zdecydowałam o tym jak wygląda nasza relacja. Czy mnie to boli? Boli okropnie. Czy za nią tęsknię? Tęsknię jak szalona. Czy mam ochotę podejść i ją przytulić? Pocałowałać? Za każdym razem kiedy ją widzę. Tak cholernie jest mi bez niej źle, ale tak trzeba. Tak musi być i tak powinno zostać. Nie mogę więcej narazić jej na cierpienie. Podobnie jak i siebie. Tak trudno jest walczyć samej ze sobą. Gdyby każdy człowiek miał silną wolę był by idealny... Gdybym była idealna dziś z Camilą były byśmy już w podróży poślubnej. Zamknęłam oczy. Widzę ją w pięknej białej sukni z lekkim makijażem i idealnie białym uśmiechem na twarzy. W jej oczach znów panują te same iskierki radości co kiedyś. Widzę te wszystkie szczegóły mimo białego welonu na jej głowie. Pięknie wygląda w białej sukni ze swoją ciemną karnacją. Jest piękna, idealna, mądra... Potrząsam głową by wymazać te myśli z głowy i nie twoja Lauren. Już nie i już nigdy nie będzie. Zwijam się na łóżku w kulkę mocno oplatając nogi rękoma. Z moich oczu wycieka tysiące łez. Jedna za drugą. Nie mogę się uspokoić przez bardzo długi czas przypominając sobie wszystko po kolei. X-Factor, założenie naszego zespołu, małą zadziorną Camile, która ma niewyparzony język, trasy koncertowe. Gapienie się na Kubanke, gdzie sama do końca nie byłam świadoma, że to robiłam. Jak pierwszy raz utonełam w jej czekoladowych oczach. Pierwszy pocałunek... Pierwszy dotyk... Wakacje na mojej wyspie, jej odejście. Ostatnia noc. Pierwsze spotkanie na cmentarzu przy grobie jej matki... Kolejna szansa... Znów świetnie razem spędzone chwile, aż ten feralny dzień na punkcie widokowym w którym tak właściwie nasz związek się rozpadł

- Zawsze będę cię kochać - szepcze sama do siebie. Zamykam oczy i staram się w końcu zasnąć.

_______________________________________
Dziś urodziny Naszej Lolo :D myślę, że z tej okazji może zrobimy dzisiaj maratonik?

CHANGE // CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz