60

1.8K 122 13
                                    

W samochodzie wszyscy trwamy w ciszy. Niezręcznej ciszy, a bynajmniej dla mnie. Oddycham z ulgą parkując na podjeździe.

*Oczami Lauren*

Uśmiecham się lekko do siebie słysząc parkujący samochód na podjeździe. Nie widzimy się raptem od może dwóch godzin, a ja już za nią tęsknię jak szalona. Dzisiejszy wieczór będzie wyjątkowy i nie obchodzi mnie czy moja mama stwierdzi, że robię to pod publiczkę, wykonam swój plan. Gdy słyszę otwierające się drzwi uśmiecham się w duchu, że dałam radę wszystko zrobić. Wychodzę z kuchni i kieruje się w stronę korytarza.

- Lauren! - zawołała moja siostra. Uśmiechnęłam się szeroko i biorę ją na ręce i mocno do siebie przytulam.

- Witaj Tay - przymykam lekko oczy. Najbardziej chyba to właśnie za nią tęskniłam. Nie mówię, że za Chrisem nie, no ale... Co do niego mam obawy. Stawiam moją siostrę na podłogę i podchodzę do mojego brata. Przytulam go lekko, a później tatę. Staje przed mamą zupełnie nie wiedząc jak po ostatnim się z nią przywitać. Ostatecznie, ona skinęła tylko głową dając mi do zrozumienia, że nie chce żadnych bliższych kontaktów - Hej skarbie - odwracam się w stronę Camili i całuje ją w policzek, na co ta się lekko rumieni. Nigdy mi się chyba nie znudzi oglądanie, jak jej policzki zmieniają kolor. To takie urocze, a za razem słodkie - Ah, dziewczyny dzwoniły. Przywiozą Sofi za godzinkę - mówię, a dziewczyna unosi brwi.

- Dlaczego nie zadzwoniły do mnie? - pyta zdziwiona.

- Dzwonili do ciebie - mówię z uśmiechem - Nie wzięłaś ze sobą telefonu gapo - chichocze i przytulam ją do siebie - Chodźmy do kuchni. Ugotowałam obiad - oplatam Camile w pasie i ruszam z nią do kuchni. Czuję na sobie palący wzrok matki, ale się tym za bardzo nie przejmuje. Zapraszam wszystkich do stołu i po chwili podaje każdemu posiłek. Tata i Camila prowadzą luźną rozmowę śmiejąc się przy tym jak starzy dobrzy znajomi. Nie jest tak źle jak myślałam ponieważ mama od czasu do czasu zabiera głos i również wymienia pojedyńcze zdania z Camz. Chris cały czas obserwuje moją dziewczynę z uwagą. Jest ode mnie młodszy tylko trzy lata, na co Camila się zdziwiła ponieważ myślała, że Chris jest dużo młodszy. Tay cały czas dopytuje o Sofi, co widać nie za bardzo przypada do gustu mojej mamie. Gdy słyszę mocne otwarcie drzwi i śmiechy, lekko podskakuje na krześle.

- Jesteśmy pa... - Dinah weszła z wielkim rozmachem do kuchni. Widząc moich rodziców jej cały entuzjazm znika i przełyka głośno ślinę.

- Dzień dobry - wita się zaczerwieniona.

- Kaki, Lolo! Było super... - mała wpada do kuchni i zdezorientowana patrzy na mnie. Wstaje z szerokim uśmiechem, podchodzę do niej i delikatnie się do niej uśmiecham.

- Sofi! - krzyczy moja młodsza siostrzyczka.

- Tay! - siostra Camili kompletnie mnie zignorowała i pobiegła do mojej. Zaśmiałam się cicho gdy dziewczynki zaczęły się przytulać, jak stare dobre przyjaciółki. Wstałam i usiadłam spowrotem koło Camili obejmując ją w pasie.

- Głodna? - pyta siostry, gdy skończyła się przytulać z moją.

- Tak właściwie już jadłyśmy - dopiero zwróciłam uwagę, że dziewczyny są już w kompletnym składzie.

- Dziękujemy - wstałam i przytuliłam przyjaciółki.

- Nie ma sprawy - Ally uśmiechnęła się w sposób "współczuję Camili" lekko na nią zerkając - My już w sumie pójdziemy. Odwiedzimy was niebawem - uśmiechała się do mnie, a następnie spojrzała na Camz i również jej posłała współczujący uśmiech. Reszta dziewczyn tylko nam pomachała. Oczywiście odwzajemniłyśmy to.

- Lo? Możemy iść z Tay pobawić się do mojego pokoju? - pyta robiąc maślane oczka.

- Jasne - przytaknęłam uśmiechając się i zabawnie zmrużyłam oczy. Po chwili zostaliśmy w kuchni już tylko ja, Camila i moi rodzice (na nieszczęście).

- To ja pozmywam - moja dziewczyna pozbierała naczynia i tak jak myślałam. Nie użyła zmywarki tylko zaczęła zmywać ręcznie, pewnie tylko dlatego, żeby zająć czymś swoje myśli. Podeszłam do niej i delikatnie objęłam ją w pasie, a brodę oparłam o jej ramię.

- Coś się dzieje? - pytam lekko nas kołysząc. Camila odkłada właśnie myte naczynie i zakręca kran, po czym opiera dłonie o zlew.

- Twój brat mnie troszkę przeraża - mówi cicho - Cały czas na mnie patrzy i nawet się z tym nie kryje - żali się, na co wzdycham głęboko.

- Jeśli Chris zrobi chodźby jeden mały nie taki ruch, proszę od razu mi o tym powiedz - proszę ją wzdychając - Wiem jaki jest, więc nie bój mi się o niczym mówić - kiwa tylko głową.

- Dobrze - dodaje po chwili. Czuje palący wzrok mojej matki na moich plecach, ale ignoruje to i z całych sił staram się nie spojrzeć w tamtą stronę. Camila nieznacznie się odchyla i łączy nasze usta w delikatnym pocałunku łapiąc moje policzki w dłonie. Uśmiecham się lekko i od razu oddaje pocałunek.

- Kocham cię - szepcze w jej usta i opieram czoło o jej. Camila również szeroko się uśmiecha. Nie czekając na to czy odpowie czy nie od razu zadaje kolejne pytanie - Zaprosimy dziewczyny na kolację? - unosi lekko w zdziwieniu brwi.

- A twoi rodzice? - uśmiecham się lekko.

- Też będą Camz - odpowiadam i znów kradnę jej szybkiego całusa - Będą wszyscy - zapewniam ją i znów atakuje jej usta. Przygryzam jej wargę na co cichutko wzdycha.

- Lo... - mówi z dezaprobatą.

- Hymmm? - mrucze i układam dłoń na jej biodrze.

- Nie jesteśmy same - upomina mnie na co się tylko lekko uśmiecham.

- Będziesz musiała być cicho - mrucze jej do ucha i podgryzam płatek ucha.

- Jesteś nieznośna - mówi i odsuwa się ode mnie cicho się przy tym śmiejąc. Odwraca się do mnie tyłem i wraca do mycia naczyń.

- Ja po prostu chce mieć cię jak najbliżej siebie - mrucze uwodzicielsko i całuje ją w szyję. Układam dłonie na jej brzuchu czując jak szybko się porusza - Ktoś tu ma chętkę - mrucze do jej ucha, a ona automatycznie staje się cała czerwona. Odwraca się i dostaje szmatką po głowę, na co wybucham śmiechem.

- Lauren! - mrozi mnie wzrokiem. Unoszę dłonie w górę.

- Już nic nie robię - uśmiecham się zadziornie i kradnę jej szybkiego buziaka - Pójdę do dziewczynek, a ty jak skończysz zadzwoń do dziewczyn i powiedz, że mają obecność obowiązkową na kolacji - osuwam się od niej z szerokim uśmiechem i idę luźnym krokiem do pokoju Sofi. Wbiegam po schodach i wpadam do pokoju Sofi.

- Lolo! - krzyczą i rzucają się na mnie. Opadam na podłogę śmiejąc się z nimi. Moje zadowolenie i szczęście jest tak wielkie, że większe może być tylko wtedy gdy moje ostatnie marzenie się spełni.

_______________________________________

Wybaczcie, że tak długo nic nie wstawiałam, ale mam spore problemy zdrowotne. Mam się już troszkę lepiej, więc możliwe, że rozdziały będą znów dodawane regularnie. Ps. Podoba wam się ten rozdział? 😏

CHANGE // CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz