30

1.9K 121 5
                                    

*Jakiś czas później*

- Lauren co z tobą? - wywracam oczami i patrzę spod byka na czarnoskórą.

- Normani, wiesz przecież - siada obok mnie i z powagą kiwa głową.

- Camila zaczęła Cię olewać i wygląda to jak gdyby przystawiała się do DJ. Nie to żeby coś Laur, ale ty musisz porozmawiać z Camilą - pokiwałam głową. dobrze wiem, że muszę to zrobić. Nie mam innego wyjścia. Odkąd wróciliśmy z wakacji wszystko grało aż do ostatniego tygodnia. Camila przestała się do mnie przytulać. Zamieniamy dziennie może tylko kilka słów i strasznie mnie unika. Na wywiadach i na różnych galach ostatnio cały czas spędza z Dinah, lub znika i nikt nie wie gdzie jest, nie odbiera, nie odpisuje. Zdarza jej się nawet wracać po pijaku czego osobiście po Camz bym się nie spodziewała. Z zamyślenia wyrwało mnie głośne trzaśnięcie drzwiami autobusu.

- O, dziś trzeźwa? - czarnoskóra spojrzała wrogo na Camilę. Brązowooka wywróciła tylko oczami i nie odpowiedziała jej nawet spojrzeniem i skierowała się w stronę swojego łóżka.

- Camila - podeszłam do niej szybki krokiem.

- Co? - odpowiedziała mi takim samym tonem jakim ostatnio miała cały czas w zwyczaju go używać do każdej z nas, nawet względem Ally zachowuje się podobnie.

- Nie mów do mnie takim tonem, proszę - szczerze mówiąc? Już tydzień traktuje mnie jak bym dla niej nic nie znaczyła, jednak jej obojętność tak bardzo boli, że nie jestem w stanie po prostu udawać, że wszystko jest w porządku. Czuje się wyczerpana psychicznie, oraz fizycznie.

- Jakim tonem? Chcesz się ze mną kłócić? - jej głos nadal jest obojętny, zimny i już powoli zaczyna być przeze mnie znienawidzony.

- Nie Camila. Nie chcę się z tobą kłócić, tylko porozmawiać - westchnęła ciężko i wywróciła oczami.

- Więc rozmawiajmy - nadal zero jakichkolwiek emocji.

- Camila od tygodnia dziwnie się zachowujesz. Unikasz mnie, nie chcesz ze mną rozmawiać. Jesteś oschła dla WSZYSTKICH - podkreśliłam ostatnie słowo - Olewasz mnie, dałaś mi nadzieję, a teraz robisz mi cos takiego... Może i wcześniej sprawiałam wrażenie zimnej suki, ale ja też mam uczucia. Z resztą sama Ci wyznałam co do ciebie czuje za nim tutaj wróciłyśmy, a ty...

- A ja co? - warknęła rozzłoszczona - Lauren to na wyspie to była czysta zabawa, odstresowanie i tylko i wyłącznie działo się to tam. Wróciliśmy tutaj więc musi wrócić także porządek. Z Chwilą gdy zakończyliśmy nasz wypoczynek, zakończyliśmy także nasz epizod - mówiąc to patrzy mi twardo w oczy, a ja w nich nie mogę się doszukać nic prócz zimna.

- Myślałam, że jednak coś dla ciebie znaczyłam - mój głos się załamał a serce zaczęło się sypać na miliony małych kawałeczków. Dlaczego moje przypuszczenia i złe scenariusze zawsze muszą wchodzić prędzej czy później w grę?

- Proszę cię - zaśmiała się z kpiną - Lauren wróć lepiej na ziemię i się otrząśnij. Czego ty oczekiwałaś? Miłości? Długiego i szczęśliwego związku ze mną? - znów się zaśmiała z jeszcze większą kpiną, a z moich oczu wylewają się potoki łez. Nie szlocham, nie poruszam się. Po prostu stoję i słucham słów brunetki i pozwalam łzą opuszczać moje oczy, a serce? Daje słowo, że mimo tego iż zamieniło się w istny popiół mam wrażenie, że i tak ktoś dalej po nim skacze by zadać mi jeszcze więcej bólu co teoretycznie jest już niby niemożliwe. Camila pokręciła głową i poszła do swojego łóżka. Nie obchodzi mnie już nic w tym momencie. Czy obudzę dziewczyny, czy nie, czy Camila mnie usłyszy? Nie dbam o to. Spłynęłam plecami po ścianie i się  rozpłakałam.

*Oczami Camilo*

Weszłam do łóżka i zamknęłam mocno oczy wzdychając. Po chwili moich uszu dobiegły dźwięki głośnego szlochu, a moje serce samoczynnie znów zaczyna boleć.. Dobrze wiem do kogo należy ten płacz i dlaczego ona płacze. Zaciskam zęby, powieki oraz pięść. Wszystko przez nich.

- Camila powiem wprost. Nie podoba mi się, że ociepliłaś swoje stosunki z Jauregui - wywróciłam oczami na słowa Simona - Dobrze wiem, że masz ciężko chorą mamę i wiem, że ty wiesz, że ja już wiem tak samo jak i ty co jej jest i oboje dobrze wiemy, że jej leczenie będzie kosztować trzy razy tyle niż masz na kącie z zespołu, więc jak? przystaniesz na moją propozycję? -cała się spięłam on ma nade mną przewagę. Kurwa - Camila pomyśl. Solowa kariera... - zacisnęłam zęby w złości.

- Przestań pierdolić Simon. Nie przekonasz mnie - warknęłam. Gdyby nie fakt, że jest wiele ode mnie silniejszy i gdybym się go nie bała już dawno bym mu porządnie przyjebała.

- Nie? - zaśmiał się zwycięsko - Albo odchodzisz po cichaczu od nich wtedy kiedy ci każę, robisz karierę ratujesz swoją mamuśkę, albo nie pomagasz mamuśce, FiftH Harmony przestaje istnieć i rujnujesz życie wszystkim łącznie ze swoim - do moich oczu napłynęła nagle spora ilość łez.

- Pierdolony potwór z Ciebie Simom - triumfalnie się uśmiechnął.

- Cieszy mnie, że się dogadaliśmy. Teraz szczegóły. Będzie wyglądać to tak, że masz na sam początek zniszczyć twoje relacje z Brook i Jauregui. Masz się zbliżyć do Hansen, a na scenie zgrywać, że bawisz się najlepiej jak tylko umiesz. Pewnego dnia dostaniesz SMS'a więc musisz być czujna. Gdy go dostaniesz pakujesz wszystkie swoje rzeczy i po prostu wychodzisz, znikasz. Jasne?

- Czemu mi to robisz? - pytam zakrywając twarz w dłonie.

- Cabello nie rycz. Pytałem czy wszystko zrozumiałaś? - jego głos jest zimy i oschły - Pamiętaj nikt ma o tym nie wiedzieć, twój nowy menager poinformuje dziewczyny, że odeszłaś czyli oszczędzę ci paru sporów. między tobą, a dziewczynami - kiwam tylko delikatnie głową na tak - Nie próbuj nic kombinować bo i tak się o tym dowiem, a wtedy przez Ciebie twoja matka straci życie, twoja siostra straci matkę, twoje przyjaciółki dobrą pracę i karierę. Ty stracisz jeszcze więcej bo zostaniesz z kompletnym zerem - zaśmiał się a ja otarłam łzy i podeszłam do niego z hardą miną. Splunęłam mu na twarz.

-Jeb się Simon. Mam nadzieję, że to długo nie potrwa bo nie mam zbyt długo zamiaru ich ranić swoim zachowaniem, oraz patrzeć na twój pysk! - krzyknęłam prosto w jego twarz i wyszłam z jego gabinetu przy tym mocno trzaskając drzwiami.

Natłok wspomnień sprawił, że i ja zaczęłam bezgłośnie szlochać. Przez to stracę przyjaciół oraz ukochaną, która i tak pewnie mnie już nienawidzi. Ma prawo mnie nienawidzić, z resztą sama do siebie pałam tak wielkim i negatywnym uczuciem, że mam wrażenie iż ułatwiła bym życie każdemu po prostu ze sobą kończąc, ale nie mogę. Muszę pomóc mamie. Teraz najważniejsza jest ona i to, żeby udało się ją wyleczyć. Pogrążona w myślach i cała mokra od łez. Zasnęłam.

CHANGE // CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz