- Camila? - otwieram podpuchnięte oczy od płaczu i spoglądam na moją przyjaciółkę.
- Która godzina? - pytam wysokiej, farbowanej blondynki.
- Musisz pojechać po Sofi - wzdycha ciężko.
- Ona jest? - Dinah tylko kiwa głową zamykam oczy i wzdycham - Jak ja powiem Sofi? - do moich oczu znów napływają łzy. DJ od razu mnie do siebie przytula.
- Ona cię kocha Camila...
- Więc dlaczego mi to robi? Mogła by mi po prostu powiedzieć co się dzieje i mnie od siebie nie odpychać - wzdycham. Wyplątuje się z uścisku przyjaciółki.
- Może niech Normani pojedzie po Sofi? Jutro zawiozę ją do szkoły. Zostaniecie same może, uda wam się wam porozmawiać - wzdycham tylko i kiwam głową na znak, że się na to zgadzam.
- Dziewczyny jeszcze są?
- Tak. Lauren cały czas robi coś przy telefonie. Ally mówi, że robi jakieś rezerwacje.
- Skąd wie? - pytam trochę zdziwiona.
- Podglądnęła - wzdycha - Pójdę po jakieś rzeczy dla Sofi i jedziemy - kiwam tylko głową. Dinah głaska mnie po włosach i całuje w czoło - Jesteśmy z tobą - uśmiecha się do mnie smutno. Wstaje i wychodzi. Jakieś piętnaście minut później słyszę odjeżdżający samochód z podjazdu. Zostałyśmy same. Biorę głęboki wdech i schodzę na dół. Lauren siedzi na kanapie i jest pochłonięta tym co robi w telefonie. Siadam obok niej, ale nawet nie zwraca na mnie uwagi.
- Lauren porozmawiajmy - proszę ją.
- Nie mam czasu Camila - jej głos jest chłodny, aż przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny chłód.
- Proszę, powiedz mi co się stało...
- Nie rozumiesz, że nie mam ochoty o tym gadać?! - wydarła się zrywając na równe nogi. Cała się najerzyła. Wyszła z salonu. Zakryłam twarz dłońmi i zacisnęłam mocno usta i powieki by nie rozpłakać się poraz kolejny tego dnia. Położyłam głowę na boczne oparcie kanapy i zamknęłam oczy. Podkulając nogi pod brzuch i owijając się rękoma.
*Oczami Lauren*
Wyszłam do kuchni. Usiadłam przy stole z telefonem w dłoni szukając jakichś hoteli, które mają jeszcze wolne pokoje do dyspozycji. Nie mogę uwierzyć, że tak ciężko jest zrobić rezerwacje na czas nieokreślony przez internet. Zdenerwowana rzucam urządzenie na stół i opieram o niego łokcie. Wplatam palce we włosy i zamykam oczy. Jak oni mi mogli zagrozić, że jeśli nie zostawię Camili nie mam do nich powrotu, a jej siostrze się coś stanie? Wiem moi rodzice są wpływowymi ludźmi, ale nie mogą mi tego robić. Nie teraz gdy już wszystko szło w dobrą stronę. Nie mogę powiedzieć o tym Camili bo by się załamała. Wiem, że robię źle, ale trzymanie jej w niepewności w tym momencie to najlepsze wyjście. Nie mogę jej martwić tym, że może się coś stać. Nie teraz. Dumam tak jeszcze przez dłuższy czas. Patrzę w stronę salonu. Włosy brunetki zwisają z bocznego oparcia. Wstaje i podchodzę do kanapy. Śpi zwinięta w kulkę, a na jej policzkach widnieją jeszcze dobrze nie zaschnięte ślady łez. Tak bardzo nie chce jej ranić. Powinna się uśmiechać, właśnie tak jak wczoraj. Jej uśmiech to najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek w życiu było mi dane zobaczyć. Jej oczy są niczym dwie wyjątkowe gwiazdy, które nabierają podwójnego blasku gdy tylko na mnie spojrzy. Klękam przy niej. Nawet gdy śpi widząc na jej twarzy niepokój i strach. Kładę delikatnie dłoń na jej policzek i delikatnie głaszcze go kciukiem.
- Tak bardzo cię przepraszam - szepcze cicho - Będę za tobą tęsknić kochanie - do moich oczu napływają łzy. Nachylam się by delikatnie pocałować ją w usta, a z moich powiek zaczyna wylewać się coraz więcej łez. Wstaje i idę do naszej sypialni. Kładę się na łóżku, mimo łez na mojej twarzy pojawia się mały uśmiech gdy przez moją głowę przechodzą wizję naszej wczorajszej nocy. Byłyśmy takie zatracone w sobie, szczęśliwe, spragnione siebie, a dzisiaj? Dziś zostało tylko pełno łez, niepewności i bólu. Jak to jest, że wszystko tak diametralnie się zmienia z dnia na dzień? Dlaczego wczoraj byłyśmy szczęśliwe, a dziś musimy obie cierpieć?
- Kurwa! - krzyczę nie mogąc już wytrzymać natłoku myśli. Ten dzień mimo, że nie jest produktywny tak szybko dobiegł końca... Moje myśli przerwał odgłos otwieranych drzwi. Camila weszła do pokoju i weszła do łazienki, by po chwili wyjść już przebrana w piżamę. Położyła się po drogiej stronie łóżka, a ja odsunęłam się jak najdalej od niej. Nie wytrzymam tego. Nie wytrzymam tam bez niej, ale nie mam wyjścia bynajmniej na jakiś czas.
Otwieram oczy gdy rażące słońce uderza w moje powieki. Przecieram twarz dłonią i zerkam na zegarek piętnasta. Otwieram szeroko oczy w zdziwieniu. Dlaczego tak długo spałam?
*Oczami Camili*
- Jak to Lauren wyjeżdża? - Sofia patrzy na mnie zdziwiona. Siedzę za kierownicą biorąc głęboki wdech. Nie mogłam jej znów zostawić u dziewczyn i nie pozwolić się jej pożegnać. Obecnie właśnie odebrałam ją ze szkoły i jesteśmy w drodze do domu.
- Ma parę spraw - mówię do młodszej patrząc w skupieniu na drogę.
- Ale wróci? - pyta z nadzieją. Czy wróci? Sama nie wiem. Wiem tylko tyle, że jeśli tak będę żądać wyjaśnienia.
- Nie prędko - mówię ogółkowo i parkuje na podjeździe. Wychodzimy z samochodu w ciszy i wchodzimy do domu - Chodź na obiad - mówię do siostry po czym kieruje się od razu do kuchni. Nakładam obiad na talerz i kładę przed siostrą. Po czym nakładam na drugi talerz.
- Lo - gdy słyszę ucieszony głos siostry zaciskam mocno powieki.
- Tak? - głos zielonookiej jest zmęczony, ale łagodny.
- Wyjeżdżasz? - na pytanie młodszej moje oczy znów zachodzą łzami
- Muszę - wzdycha ciężko. Czuje jak na mnie spogląda. Biorę głęboki wdech i kładę talerz na miejsce gdzie zawsze siada brunetka - Nie jestem głodna - mówi i wychodzi z kuchni. Wzdycham i siadam do stołu obok Sofi.
- Pokłóciłyście się? - pyta smutnym głosikiem.
- To trudne Sofi - mówię biorąc widelec do ręki, chodź nie mam najmniejszej ochoty na jedzenie.
- Ona nie wróci - mówi spuszczając wzrok.
- Tego nie wiem - mówię bawiąc się widelcem w jedzeniu.
- Nie chce żeby wyjeżdżała.
- Ja też nie. Wierz mi - mówię głaskając ją po głowie.
- Przekonaj ją by nie wyjeżdżała. Proszę Kaki - zaciskam powieki. Wstaje i do niej podchodzę zamykając w szczelnym uścisku.
- Nie posłucha mnie - wzdycham - Poradzimy sobie - kogo ja okłamuje? Sama nie wiem czy sobie poradzimy, a co dopiero mam przekonywać o tym dziecko, które wie wystarczająco dużo by wiedzieć, że nawet ja sama nie wierzę w swoje słowa.
_______________________________________
Muszę przyznać to głośno. Jestem dumna ze swoich czynów, nawet liczycie ile trwa dobra passa Camren. Jestem po prostu w szoku... Wybaczcie, że tyle dram, ale jak wiecie bez nich było by nudno... Ostatnio miałam troszkę kłopotów z dalszym rozwinieciem sytuacji, ale moja przyjaciółka bardzo mi pomogła z pomysłami na ciąg dalszy i dziękuję ci za to z całego serca 💖 dobrej nocy robaczki 😘
CZYTASZ
CHANGE // CAMREN
RomanceCamila Cabello i Lauren Jauregui należą do zespołu Fifth Harmony. Dziewczyny nie są swoimi fankami a wręcz się nienawidzą. Jedna drugiej robi mocno pod górkę. Jak daleko to wszystko zajdzie? jak daleko się posuną? Co się stanie gdy naprawdę się polu...