33

1.7K 125 9
                                    

*Oczami Camili*

Od trzydzieściu sześć godzin siedzę w tym głupim szpitalu. Jeszcze trzydzieści sześć i będę mogła stąd wyjść. Przez cały mój pobyt tutaj od wyjścia Lauren nie było u mnie nikogo prócz Dinah.

- Hej Mila - przywitała uśmiechając się smutno.

- Hej DJ - również słabo się uśmiechnęłam do niej.

- Przepraszam, że powiedziałam o tym Lauren. Ja...

- Nic się nie stało. Lauren zawsze była taka, że naciskała... Wierzę, że jak byś miała inne wyjście byś nic nie powiedziała - odparłam łagodnie. Skinęła tylko głową.

- Mila powiedz mi, o czym ty mówiłaś przez telefon? - westchnęłam.

- Simon zmusza mnie do odejścia od was. Dinah powiem ci wszystko, ale musisz mi obiecać, że zachowasz to tylko i wyłącznie dla siebie, musisz  - powiedziałam patrząc jej w oczy i kurczowo złapałam ją za dłoń.

- Dobrze, ale musisz mi powiedzieć WSZYSTKO bym ci wybaczyła to wszystko - westchnęłam. Wiem, że się jej to należy. Chociaż jej nie chce stracić i zatrzymać przy sobie, może i gdy wszystko się ułoży pomoże mi wyjaśnić dziewczyną, jeśli w ogóle kiedykolwiek będą chciały ode mnie wyjaśnień.

- Obiecuję Mila - wystawiła mały paluszek i spojrzała na mnie. Uśmiechnęłam się smutno i uścisnęłam jej mały palec swoim.

- Simonowi się nie podobają moje kontakty z Lo i Ally. Kazał mi je ograniczyć, a zbliżyć się do ciebie...

- Czyli to tylko gra? Udajesz, że mnie lubisz? - przerwała mi. Pokręciłam szybko przecząco głową.

- Nie, nie, nie DJ. Kocham cię jak siostrę. To bardziej chodziło publicznie...

- To jeśli chodziło tylko o publikę dlaczego nawet jak jesteśmy same jesteś dla Lauren i Ally taka...

- DJ... Ally... - wzięłam głęboki wdech - Ally jest dla mnie naprawdę bliska i dobrze o tym wiesz... Wiesz też, że kocham Lauren...

- Więc dlaczego?

- Kurwa, możesz mi nie przerywać? - zapytałam lekko zdenerwowana, ale już po chwili się opamiętałam widząc smutną i zaskoczoną twarz farbowanej blondynki - Przepraszam - spuściłam głowę.

- Mów. Nie będę już przerywać - zapewniła mnie, a ja wzięłam głęboki oddech.

- Simon kazał mi odejść wtedy kiedy mi karze, nie wiem kiedy to się dokładnie stanie... Nie chce ich ranić jeszcze bardziej... Wiem, że gdybym im to powiedziała na pewno by się postawiły, a ty mnie zrozumiesz. Powiedział, że albo zostaje w zespole i wszystkie kończymy kariery, albo odchodzę i wy i ja zostajemy na scenie z tym, że pomogą mi w leczeniu matki... Nie mogę jej stracić, Lauren też nie chce tracić, ale muszę pomyśleć też o kimś prócz siebie... Zostając przy Lauren pozbawiła bym swoją młodszą siostrę matki, a ona by mnie znienawidziła... Myślę, że Lo mi kiedyś wybaczy. W ten sposób ratuje wszystkich.

- Tylko nie samą siebie - powiedziała sama do siebie i spojrzała na mnie z bólem, troską oraz współczuciem. Nic nie mówiąc usiadła obok mnie i mnie przytuliła - Ja zawsze będę przy tobie i zadbamy o to byśmy nie straciły ze sobą kontaktu. Obiecuję

Zamykam mocno oczy wspominając tą scenę do oczu napływa mi kolejna dawka łez. Mimo tego, że cały swój czas od paru godzin spędzam w szpitalu te godziny tutaj są jeszcze bardziej męczące niż takie zwykłe na scenie. Nie czułam się tak źle nawet wtedy gdy z Jauregui darłyśmy koty. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu i niechętnie wzięłam go do ręki, po czym spojrzałam na wyświetlacz. Mama. Przeciągnęłam szybko zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.

- Hej mami jak się czujesz? - zapytałam zmartwiona. Starałam się by nie wyczuła w moim głosie, że płakałam.
- Coraz gorzej dziecko - jej głos jest nadzwyczaj zmęczony, a do oczu napłynęły łzy bezradności.
- Spokojnie mami. Pomogę ci, wyjdziesz z tego - powiedziałam szlochając.
- Karla myślę, że już jest z-za późno - jej głos zadrżał i dopeiro teraz usłyszałam, że również płacze.
- Mami błagam nie mów tak... - usiadłam i oparłam czoło na dłoni, załamana.
- Cieszę się skarbie, że masz Lauren, że jesteś szczęśliwa - powiedziała, a jej głos na powrót jest radosny... Gdybyś tylko wiedziała jak jest na prawdę...
- Br-brzmisz j-jak-k b-byś się żegnała... B-b-b-błagam n-nie nie rób te-tego - mój głos wyszedł całkowicie z poza mojej kontroli.
- Zadbaj o Sofi - powiedziała i usłyszałam jakiś czask i zerwane połączenie.

*Oczami Lauren*

Nie wierzę, że wszystko przybrało taki obrót sytuacji. Za chwilę występ, nie ma Camili. Zmiany i przygotowania, kazali mi śpiewać jej kwestie, ale nie dam rady. Nie poradzę sobie. Od jakiegoś czasu mamy zły kontakt. Najpierw twierdzi, że się mną bawiła, żebym zapomniał, do Dinah mówi, że mnie kocha. Potrąciłam ją... To nie możliwe co się dzieje

*Oczami Dinah*

Lauren zaczęła machać dłoniami by się nie rozpłakać, ale jej się to nie udało.

- To wszystko niemożliwe, nie dam rady tego zaśpiewać - wszystkie do niej podeszłyśmy i zaczęłyśmy ją przytulać - Potrąciłam ją, mam mętlik w głowie. Niby kocha, niby nie. To najgorsze chwilę mojego życia.

- Shhh Lauren spokojnie - przytuliłam ją bardziej do siebie - Mila cię naprawdę kocha, ja w to wierzę.

- Bo tak ci powiedziała? - wymachnęła śmiesznie rękoma.

- Lo uspokój się - Ally podeszła i ją opiekuńczo przytuliła. Może i jestem jedną z tych najbardziej pokręconych w tym zespole, ale trzeba wziąść sprawy w swoje ręce! Dinah Jane nadchodzi bitch! Podeszłam do Lauren złapałam ją za ręce. Pociągnęłam w stronę krzesła i ją posadziłam. Uklęknęłam naprzeciwko niej nie puszczając jej dłoni ze swojego uścisku i spojrzałam jej głęboko w oczy.

- Uspokój się. W tej sytuacji nie pomagasz nikomu tak się zachowując. Ani nam, ani sobie, a tym bardziej Camili. Posłuchaj rozmawiałam z nią i wiem, że cię kocham, ale też wiem, że nie ma innego wyjścia z tej sytuacji. Kiedyś wyjaśni ci sama, a teraz Lauser uśmiech na twarz, cycki do przodu i na scenę - uśmiechnęłam się delikatnie do brunetki. Odwzajemniła uśmiech i pokiwała delikatnie głową, wstałam. Obróciłam się z uśmiechem w stronę dziewczyn. Uniosłam brwi gdy zobaczyłam, że wpatrują się we mnie jak w jakiegoś obcego z innej galaktyki - Co? - zapytałam zdziwiona oglądając się na swoje ubranie - Zapomniałam założyć spodni czy co?

- Nie DJ... To, to było... - Normani nie może znaleźć odpowiednich słów.

- Dziękuję kochanie - na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.

- Takie głębokie, jak na ciebie - dokończyła za nią Ally, a ja wywróciłam oczami.

- Allysus, nie jestem taka głupia jak ci się wydaje! - wiem może i zachowuję się przygłupawo, ale wcale to nie oznacza, że wszyscy muszą mnie uważać za taką tępą dzidę. Naprawdę to mnie rani...

- Mam cudowną, mądrą i seksowną dziewczynę - Mani klepneła mnie w tyłek a ja się zarumieniłam. Spojrzałam za siebie czując na sobie czyjś zwrok. Spojrzenia moje i Lauren się skrzyżowały, a ta tylko się smutno uśmiechnęła. Wiele złego przed nami.

CHANGE // CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz