39

1.9K 131 14
                                    

Gdy Camila zasnęła miałam niemały kłopot by wydostać się z jej objęć i łóżka, ale po wielu próbach w końcu mi się to udało. Nie chce jej opuszczać, ale też wiem, że przy niej teraz już nie dam rady zasnąć. To dla mnie za szybko. Położyłam sobie poduszkę na kanapie, po czym rozścieliłam koc i położyłam się. Moje powieki stały się ciężkie i nawet nie wiem kiedy odleciałam.

*Oczu Camili*

Otwieram zaspane oczy i czuję, że obok mnie czegoś brakuje. No tak, Lauren nie żartowała. Rozejrzałam się po pokoju i widzę, że za oknem jest jeszcze ciemno. Od dawna już mam wielkie problemy ze snem. Wstałam i nie przebierając się wyszłam i zeszłam na dół. Na kanapie śpi Lauren, która wygląda tak niewinnie, a jej twarz wyraża smutek nawet w czasie snu. Wyszłam z domu tylnim wyjściem i usiadłam na tarasie. Jest troszkę zimno, ale jakoś specjalnie mnie to nie obchodzi. Ostatnie bezsenne noce właśnie spędzam w ten sposób. Podciągnęłam nogi pod siebie i oparłam głowę na swoich kolanach. Czuje powiew mocnego wiatru, ale nie mam zamiaru stąd iść. Po moim ciele przechodzą zimne dreszcze, a warga zaczyna się cząść. Mam wrażenie, że straciłam ją bezpowrotnie. Jeśli ma być szczęśliwa nawet bezenie muszę jej pozwolić odejść. Ja odeszłam i ją zostawiłam wierząc w głupie bajki Simona, że wszystko będzie dobrze. Nie dziwię się jak i ona zrobi to samo. Jestem pewna, że Dinah wszystko powiedziała Lauren. Wiem, że zielonooka ma mi najbardziej za złe to, że nawet pokryjemu się do niej nie odezwałam. To mój pieprzony błąd. Tyle razy siedziałam i patrzyłam na nagrania z występów i podziwiałam jej głos, jej udawany uśmiech, jej całą twarz i mimikę ciała... Tak za nią tęskniłam, ale bałam się podjąć jakiegokolwiek kroku. Nie mogłam, wydawało mi się, że ona się smuci i tak na prawdę jest szczęśliwa u boku tych facetów z którymi była fotografowana, ale skoro wróciła wcale szczeliwa nie była, a ja jestem najgłupszą osobą na świecie. Muszę się postarać ją odzyskać. Zamknęłam oczy, a z moich powiek zaczęły wylewać się łzy. Wiem, że ona mi tego nie wybaczy. Jestem już tak bardzo zmęczona tym wszystkim. Zaczynam kaszleć. Czuje się już przemarznięta i zesztywniała. Nie mogę tak żyć, nie mogę żyć bez Lauren. Bez niej żyć nie chce.

*Oczami Lauren*

Wstałam i zrobiłam dla wszystkich śniadanie. Najpierw poszłam obudzić Camile, ale gdy zobaczyłam, że nie ma jej w łóżku cała się spiełam. Zaczęłam chodzić po całym domu i jej szukać. Nigdzie nie widać po niej ani śladu. Co ona znów robi? Złość i zmartwienie tak bardzo we mnie uderza, że nie wiem co ze sobą robić. Wracam do kuchni i opieram się plecami o blat. Nagle mój zwrok przyciąga widok za oknem, gdy dostrzegam siedzącą tam Camile na tarasie. Wychodzę od razu nawet nie zakładając butów, czy chodźby kapci, czy jakich klapek. Zaczynam biec w jej stronę gdy widzę, że jest blada, zapłakana i przemarznięta.

- Camila co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam, a ona spojrzała na mnie ledwo obecnym i zamglonym wzrokiem - Camz - szepnęłam bardziej do siebie niż do niej i wzięłam ją na ręce. Przytuliłam ją do siebie i zaniosłam do domu. Położyłam ją na kanapę gdzie wcześniej spałam i szczelnie odkryłam ją kocem. Pobiegłam zrobić jej herbaty i już po paru chwilach wróciłam do dziewczyny- Proszę - podałam jej kubek gorącego napoju, a ona tylko skinęła głową i przyjęła go odemnie - Długo tam siedziałaś? - jeśli tak to grozi jej to nawet zapaleniem płuc. Tak bardzo się wystraszyłam, że znów ode mnie odeszła...

- Nie wiem. Było jeszcze ciemno - wymamrotała ledwo słyszalnie.

- Jak możesz być taka bezmyślna? Przecież możesz zachorować! Camila do cholery dlaczego to zrobiłaś? - panika we mnie narasta. Tamta Camila sprzed paru miesięcy nie wyszła by na takie zimno.

- Zawsze tam chodzę gdy nie mogę spać - szepnęła.

- Dlaczego nie przyszłaś po mnie? - zapytałam z wyrzutem.

- Nie chcesz mnie Lauren. Nie chce się narzucać, ale też nie chce bez ciebie żyć - zwruszyła ramionami, a ja poczułam mocny uścisk w sercu

- Próbujesz zachorować i odejść? - wyrzuciłam do góry ręce patrząc w jej zmęczoną twarz. Jestem rozpaczona jej postępowaniem i myśleniem, że jej nie chce. Może i tak to wygląda, ale ja po prostu nie jestem gotowa na to by ponownie spróbować. Odnalazłam ją wczoraj, ale jedno jest pewne. Nie chce jej ponownie stracić.

- Straciłam mamę. Sofi mnie nienawidzi jeszcze bardziej bo zamiast być przy mamie i przy niej  byłam w trasie... Ty mnie nie chcesz, nie kochasz - wzięła głęboki oddech. Nie stara się nawet powstrzymać łez cisnących się do jej oczu, a ja czuję, że i w moich zaczynając zbierać się łzy - Nie chce już tak dużej żyć, nie chce - wypuściła szklankę z rąk co spowodowało, że herbata wylała się na podłodze. Zignorowałam to, a dziewczyna wtuliła się w poduszkę. Kurwa dlaczego musiałam być tak głupia? Teraz mogę ją stracić na dobre! Widząc jej zapłakane oczy i twarz mięknie mi serce. Nie mogę dopuścić do tego by ją stracić. Nie teraz i nie w ten sposób.

- Nie mów tak. Proszę - położyłam głowę na poduszkę i wsinelam się pod koc obok niej. Wsunęłam dłoń pomiędzy poduszkę a jej policzek, a drugą zaczęłam głaskać jej włosy. Oparłam czoło o jej.

- Ale to prawda - wyszlochała. Jak ja mogłam nie być pewna własnych uczuć względem niej? Jak ja mogłam jej o tym powiedzieć i sprawić by cierpiała? Złość i zranienie tak bardzo przesłoniło moje oczy, że nie jestem w stanie dostrzec tego jak bardzo ją kocham i tęskniłam. Jestem gotowa zatrzymać dla niej nawet cały świat w miejscu, jeśli by tylko tego chciała. Zbliżyłam się jeszcze bliżej dziewczyny, a jej oddech przyspieszył, tak samo jak i mój. Moje usta znajdują się tak blisko jej, że chwilami nasze wargi się stykają. Próbuje się ode mnie odsunąć czując to, ale jej na to nie pozwalam.

- Mówiłaś, że nie chce... - nie dałam jej dokończyć i przywarłam swoje usta do jej popękanych i suchych warg. Mimo tak długiego czasu rozłąki, czuje to samo co zawsze gdy ją całowałam. Jak bym miała swój mały, cały świat właśnie w tym momencie w ramionach i nic innego już się nie liczy. Niepewnie oddała pocałunek. Nasze wargi poruszają się powoli i delikatnie. Po pewnym czasie pocałunek nabiera rozmachu. Staje się żarliwy, przepełniony tęsknotą, bólem, miłością i pożądaniem. Dziewczyna wydaje z siebie cichy jęk wprost do moich ust, gdy przygryza mocnej jej dolna wargę. Z moich powiek wyleciała pojedyncza łza

- Tak bardzo tęskniłam - wyszeptałam w jej usta po czym przyssałam się do jej szyji. Automatycznie wplotła dłonie w moje włosy i przyciągnęła mnie jeszcze bliżej siebie. Tak bardzo pragnęłam poczuć jej piękny zapach ciała, poczuć jej usta na swoich... Lauren ty kretynko! Od razu mogłaś tak zareagować, ale nie oczywiście ty musiałaś odwalić scenki, które przysporzyły jej jeszcze więcej ran, z resztą nie tylko jej.. Mimo tego momentu mój umysł ze mnie kpi. Dobrze, że chociaż w porę się ogarnęłam i mam nadzieję, że w końcu zaznam swojego upragnionego szczęścia z Camilą.

_______________________________________

Czyżby Camren wróciło? 👩‍❤️‍👩

CHANGE // CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz