51

1.5K 117 2
                                    

- Camz ...

- Już ci kurwa mówiłam, że masz mnie tak nie nazywać! - wrzasnęła, a ja nie jestem zrobić w stanie nic innego jak tylko spuścić głowę.

- Kocham cię - szepcze, a dziewczyna dostaje napadu śmiechu.

- Kochasz? - prycha ponownie  - Najpierw poznaj co te słowo oznacza naprawdę.

- Ta dziewczyna odprowadziła mnie tylko do pokoju! Byłam pijana i...

- I co? Przespałaś się z nią? Dlatego się do niej kleiłaś? Twierdzisz, że mnie kochasz zostawiając mnie bez słowa? Tak okazujesz miłość?! To ja nie dziękuje - w jej czekoladowych teńczówkich widać rozbawienie połączone z żalem i niesmakiem.

- Wyjechałam bo groziło ci i Sofi niebezpieczeństwo! Moja matka się dowiedziała! Zagroziła, że jeśli nie przyjadę to stanie się wam krzywda! Nie chciała cię martwić! - krzyczę by dała mi dojść do słowa.

- T-to nic nie z-zmienia - mówi łamiącym się głosem i zatrzaskuje drzwi.

- Camila, błagam! - krzyczę i kilka razy wale w drzwi opierając o nie czoło. Z moich oczu wylewają się łzy wielkości grochu - Uwierz mi - mówię ciszej obracając się plecami do drzwi i po nich spływam. Bardzo długi czas nie mogę się uspokoić. Nie wiem, nawet która godzina. Rozładował mi się telefon, a na dworze już jest całkowicie jasno.

- Co ty tutaj robisz? - słyszę ostry ton. Unoszę podpuchnięte oczy ku górze i zza mgłą dostrzegam stojącą nade mną Allyson. Nie potrafię jej odpowiedzieć. Siedzę nadal oparta o drzwi - Po co wróciłaś? - jej głos złagodniał.

- Chce porozmawiać z Camilą - mówię ledwo żywa. Kilkugodzinny płacz, brak snu i złamane serce dało mi się we znaki. Opieram głowę o drzwi przymykając lekko oczy. Moje uszy rejestrują dźwięk otwierającego się zamka, ale nim jestem w stanie się odsunąć moje plecy tracą oparcie i nim się orientuję ląduje plecami na podłodze. Dobra pierwszy krok za mną... Bynajmniej wpuściła mnie do połowy. Ha, ha, ha... Poczucie humoru raczej się mnie nie trzyma. Moje oczy napotykają zdziwione spojrzenie Camili.

- Co ty tu robisz? - pyta zdziwiona.

- Leżę - mówię z oczywistością.

- Całą noc?

- Nie... Za drzwiami - wzdycham ciężko i zamykam oczy.

- Kaki jedzie.... - usłyszałam głos młodszej Cabello - Lo wróciłaś! - mała się wydarła i podbiegła do mnie - Dlaczego tutaj leżysz? - pyta zdziwiona.

- Um... Tak jest wygodnie - mówię nieco zakłopotana. Sofi wtula się we mnie, a ja obejmuje ją i przytulam. Tęskniłam za nią prawie tak bardzo jak za Camilą. Sofia jest mi niemalże jak córka.

- Zostaniesz prawda? Kaki powiedz, że Lauren zostanie - mówi błagalnym głosem, a ja wzdycham ciężko. Chcę już coś powiedzieć, ale wyprzedza mnie Camila.

- Ally odwiedzisz Sof do szkoły? - słysząc jej ściśnięty głos jestem świadoma tego, że jest wzruszona tym, jak mała za mną tęskniła.

- Nie ma problemu - odpowiada natychmiast.

- Ale ja chcę zostać dzisiaj z Lo! - krzyczy z oburzeniem i wtula się do mnie jeszcze bardziej.

- Sofi - mówię cicho - Musisz iść do szkoły - głaszcze ją po pleckach.

- Ale nie zostawisz nas? - wzdycham.

- Sofi... Nigdy was nie zostawiłam - mówię cicho - Leć do szkoły, jak wrócisz zrobimy lekcje i zabieram cię na lody - uśmiecham się do niej lekko - Uciekaj - poganiam ją. Mała wstaje, bierze plecak i idzie z Ally do jej samochodu. Wzdycham i patrzę na Camile, która cały czas mnie obserwuje.

- Wstań - jej głos jest na powrót obojętny - Weź te walizkę do środka - unoszę zdziwiona brwi, ale robię to co mówi i zamykam za sobą drzwi - Kuchnia - znów wydaje krótką komendę, którą wykonuje. Ledwo jestem w stanie ustać na nogach więc odsuwam krzesło i siadam przy stole - Postawmy sprawę jasno - zaczyna patrząc na mnie zimnymi jak lód oczami - Pozwolę ci tu zostać tylko i wyłącznie ze względu na Sofi, ale jeśli jeszcze raz sprawisz, że ona będzie płakać... - wzdycham ciężko

- Wiem, że zawiodłam nie tylko ciebie. Nie liczyłam na to, że rzucisz mi się w ramiona... Liczyłam tylko, na to iż pozwolisz mi wyjaśnić, lub chociaż dasz mi szansę na wyjaśnienia. Ja ją tobie dałam... - przymykam oczy.

- Masz rację - mówi i siada na krześle - Idź się odśwież i prześpij NA KANAPIE - zrobiła nacisk na ostatnie dwa słowa.

- Dziękuję - mrucze cicho.

- Robię to tylko ze względu na moją siostrę. Tak na dobrą sprawę gdyby nie ona nie miała byś już tutaj czego szukać - mówi chłodno i wstaje.

- Nie zdradziłam cię Camila - wstaje i podchodzę do niej bliżej

- Idź się połóż - mówi stanowczo - I nie podchodź do mnie - wzdycham ciężko i powłuczam nogami na kanapę. Wiem najpierw miałam się wykąpać, ale jeśli się teraz nie prześpię to zasnę na stojąco pod prysznicem i się utopie.

- Obiecała, że pójdziemy na lody - do życia ściąga mnie zawiedziony głos Sofi.

- Jest zmęczona Sof - słyszę przybity głos Camili - Pójdziecie jutro - otwieram powoli oczy i podnoszę się leniwie z kanapy. Szukam wzrokiem walizki, ale gdy jej nie widzę wstaje i kieruje się do kuchni - Idź odrabiać lekcje - Camila patrzy na nią ze stanowczym wyrazem twarzy. Mała kiwa tylko głową i wychodzi.

- Gdzie dałaś moje rzeczy? - pytam niepewnie. Nie mam pojęcia jak się do niej odzywać i czy w ogóle mam takie prawo.

- W sypialni - odpowiada na jednym wydechu i wstaje. Wyciąga talerz z szafki i nakłada do niego jedzenie po czym stawia przede mną - Jedz - wzdycham.

- Czy możemy porozmawiać normalnie? - patrze na nią prosząco.

- Rozmawiamy.

- Camila, proszę...

- Mów co masz mówić. Spieszę się - ucina krótko. Opowiadam jej całą historię nie streszczając ani jednego szczegółu. Poczynając na telefonie od matki, aż do rozmowy z ojcem.

- Naprawdę Cię nie zdradziłam - mówię cicho. Brunetka wygląda jak by miała zaraz się ugiąć, ale po chwili znów przybiera obojętny i zimy wyraz twarzy.

- Zostawiłaś mnie Lauren... W momencie gdy potrzebowałam cię najbardziej - mówi beznamiętnie - Widzę dwuznaczne zdjęcia jak kleisz się do tej blond dziwki, a teraz twierdzisz, że nic nie zaszło?

- Nie zaszło Camila. Ja po prostu ledwo stałam na nogach. Nie kleiłam się do niej, a co najwyżej ona utrzymywała mnie bym się nie wywróciła.

- Marne wymówki - prycha - Muszę iść - mówi i wstaje - Zostaniesz z Sofi czy mam dzwonić po dziewczyny?

- Oczywiście, że z nią zostanę - słyszę pukanie do drzwi, a Camila wstaje z miejsca i leci pędem otworzyć drzwi.

- Hej. Ślicznotka moja! Stęskniłam się za tobą! - nie wiem kiedy, ale zapominam jak się oddycha słysząc nieznany mi kobiecy głos. Złość rozlewać się po całym moim ciele gdy dostrzegam, że Camila przytula się do tej dziewczyny. Podchodzę do nich szybkim krokiem i wyszarpuje Camile z ramion nieznajomej. Nieznajomej dla mnie.

_______________________________________

Dobra. Lauren spędziła pod drzwiami Camz całą noc wedle waszego życzenia 😂. Nasza Lolo jest zazdrosna o Camz więc będzie grubo 😉😅😇

CHANGE // CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz