Ze snu wyrywa mnie dźwięk mojego telefonu. Leniwie patrzę na wyświetlacz i gdy widzę połączenie od Camili od razu odbieram i przykładam urządzenie do ucha.
- Coś się stało? - mówię sennym głosem.
- Boże, już myślałam, że coś się stało. Nie odbierasz, od trzech godzin się do ciebie dobijam - słyszę ulgę w głosie Camili.
- Miałam trochę bezsenną noc. Która godzina? - pytam i przecieram swoje bolące oczy od płaczu.
- Już prawie czternasta - wzdycha - Też miałam bezsenną noc, ale musiałam wstać. Chce zrobić małą niespodziankę dla Sofi i potrzebuje twojej pomocy - siadam na łóżku. Wszystko mnie okropnie boli.
- Jak mam ci pomóc? - pytam z chęcią, ale dzięki zmęczeniu brzmi to jak bym mówiła to naprawdę niechętnie.
- Jeśli nie jesteś w stanie powiedz mi to podrzucę ją do dziewczyn - mówi zrezygnowana.
- Nie, nie! Wszystko okay, tylko jestem zaspana. Oczywiście, że ci pomogę - mówię cicho.
- Więc dasz radę wpaść po Sofi tak za godzinę?
- Oczywiście, że tak - mówię lekko się uśmiechając - Wiesz, ze uwielbiam z nią spędzać czas. Dziękuję, że próbowałaś się do mnie dobijać.
- Dlatego, że wiem iż uwielbiacie się z Sofi z wzajemnością - uśmiecham się lekko.
- Będę jak najszybciej się da - po tych słowach się rozłączam i idę pod szybki prysznic. Wybieram z walizki jakieś ubrania i szybko doprowadzam się do porządku. Kurcze jeszcze mam do zabrania od Camili sporo rzeczy. Wzdycham. Suszę szybko włosy i wyskakuje z domu. Zamykam go i wsiadam do samochodu. Parę minut później jestem już u Camili i pukam do jej drzwi.- Dlaczego pukasz? - pyta zdziwiona gdy mi otwiera - Nastraszyłaś mnie - przepuszcza mnie w przejściu.
- Wybacz - mówię cicho a po chwili marszcze czoło - Dlaczego cię nastraszyłam? - pytam zdziwiona.
- Myślałam, że robotnicy przyjechali szybciej - mówi szeptem.
- Jacy? - czy na pewno przespałam tylko pół dnia, a nie cały tydzień? Camila rozgląda się w koło. Bierze mnie za rękę i ciągnie do łazienki. Zamyka drzwi na klucz, a ja patrzę na nią zdziwiona.
- Zamówiłam dla Sofi chuźdawkę, ślizgawkę i taką karuzele i taki duży domek... - mówi szeptem gestykulując - Dlatego nie chce by była w domu jak to wszystko będzie powstawać - kiwam głową.
- Zajmę się nią - uśmiecham się do Kubanki.
- Dziękuję Lauren. Wiesz, że nie musisz wcale tego robić? - pyta i siada na zamkniętym sedesie i patrzy na mnie. Opieram się biodrem o pralkę, która stoi naprzeciw sedesu.
- Ale chce - wzruszam ramionami - Sofi jest dla mnie jak córka. Więc nie ma opcji bym nie chciała się nią zająć - uśmiecham się lekko do brązowookiej.
- To bierz szybko Sofi - patrzy spanikowana na zegarek na ręku - Oni tu będą lada chwila - mówi i wychodzi z łazienki - Sofi! - krzyczy - Lauren przyjechała! - po chwili słychać stukot zbiegania po schodach.
- Lo! - krzyczy i rzuca mi się na ręce. Łapie ją i zanoszę się śmiechem.
- Ubieraj buty kangurku. Zabieram cię na spacer - mówię i przytulam ją, a po chwili stawiam na podłogę.
- Kaki idziesz z nami? - pyta swojej siostry.
- Kaki musi coś załatwić kangurku - odzywam się szybko - Innym razem pójdziemy wszystkie. Zgoda? - pytam z nadzieją pochylam się i opieram dłonie o kolana.
- Obiecujesz? - patrzy na mnie wielkimi oczami i na chwilę przestaje ubierać buty. Uśmiecham się szczerze i unoszę dwa palce w górę.
- Słowo harcerza - mała uśmiecha się promiennie i gdy jest już gotowa odwracam się do Camili - Dzwoń jak już wszystko załatwisz - mówię nadal się uśmiechając. Nie mam na to najmniejszej ochoty, ale nie mogę pozwolić Sofi myśleć, że ja i Camila się unikamy. Chodź szczerze mówiąc właśnie tak to wygląda i raczej tak nawet jest. Zabieram Sofi najpierw na lody i plac zabaw, a później do kina na jakąś bajkę. Dobrze się razem bawimy, ale zmęczenie daje mi się we znaki. Na bajce kilka razy przysnęłam, a Sofi za każdym razem mnie budziła.
- Jesteś już zmęczona? - pyta mała zmartwionym głosem.
- Wypije kawę i mi przejdzie - mówię gdy zauważam moje zbawienie. Kafejka obok kina jest jeszcze otwarta więc biorę Sofi za rączkę i prowadzę ją do środka. Dla małej biorę naleśniki tak samo jak i dla mnie plus czarną mocną kawę, a dla Sofi Cole. Dobrze, że Camila tego nie widzi bo by mnie zabiła. Gdy jesteśmy w połowie posiłku i czuję się już w miarę pobudzona dźwięk mojego telefonu rozbrzmiewa na całe pomieszczenie. Odbieram szybko
- Możecie już wracać - słyszę w głosie Camili zadowolenie, aż na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Wszystko załatwione? - pytam ziewając. Kurwa, w takim momencie?
- Tak... Lauren przyjedźcie szybko - troską w głosie Camili wywołuje u mnie głośne westchnienie.
- Zaraz będziemy - rozłączam się - Sofi musimy wracać - wstaje i wypijam resztę kawy za jednym zamachem.- Coś się stało? - pyta mnie zdziwiona, a ja się lekko uśmiecham.
- Nie kangurku - wsiadamy do samochodu i ruszamy. Gdy zbliżamy się do domu Cabello. Proszę dziewczynkę aby zakryła oczy i ich nie odsłaniała puki jej nie pozwolę. Staje na podjeździe. Wychodzę pierwsza. Podbiegam do drzwi pasażera i je otwieram. Zakrywam małej szybko oczy swoimi dłońmi i pomagam jej wysiąść z samochodu.
- Chodźcie - Camila wyskakuje z domu i od razu łapie nas za ręce i ciągnie w stronę większej części podwórka. Odkrywam oczy Sofi, a ona widząc jej mały, własny plac zabaw zaczyna skakać ze szczęścia i od razu biegnie na karuzele.
- Jest w siódmym niebie - uśmiecham się lekko i spoglądam na Camile. Ona również kieruje swój wzrok na mnie, a uśmiech z jej twarzy od razu znika - Co? - pytam zdziwiona jej reakcją.
- Nigdzie dzisiaj nie pojedziesz - mówi stanowczo, a ja unosze brwi - Ty widziałaś jak ty wyglądasz? - pyta coraz bardziej zła.
- Ale o co ci chodzi? Wiem, że nie jestem mis piękności, ale mogła byś sobie darować - mrucze pod nosem. dziewczyna wywraca oczami.
- Chodzi o to, że nawet makijaż ci nie pomaga zakryć worów pod oczami - wzdycham.
- Mówiłam, że miałam bezsenną noc. Chyba już pojadę, trochę się przespać - chce podejść do Sofi i się pożegnać, ale czuję jak Camila łapie mnie za rękę i odwraca w swoją stronę.
- Zadzwoń jak dojedziesz - jej zamartwianie w głosie uderza we mnie jak młot - Postaraj się nie zasnąć za kierownicę - prosi mnie. Kiwam tylko głową z delikatnym uśmiechem i idę pożegnać się z Sofi. Wiem, że Camila by mnie najchętniej nie puściła dzisiaj do domu ze względu na mój stan, ale też wie, że gdy się na coś zapre to nie wygra ze mną tak łatwo.
- Do jutra - macham do dziewczyn wchodząc do samochodu i ruszam z piskiem opon w stronę domu.
_______________________________________
Rozdziały będą się dziś pojawiać mniej więcej co godzinę - dwie. Jeśli tak szybko mi to pójdzie możliwe, że niestety już dziś nawet doczekacie się zakończenia.
CZYTASZ
CHANGE // CAMREN
RomanceCamila Cabello i Lauren Jauregui należą do zespołu Fifth Harmony. Dziewczyny nie są swoimi fankami a wręcz się nienawidzą. Jedna drugiej robi mocno pod górkę. Jak daleko to wszystko zajdzie? jak daleko się posuną? Co się stanie gdy naprawdę się polu...