64

1.4K 91 2
                                    

*Oczami Lauren*

- Dziewczyny już są w szkole - mówi Camila wchodząc do domu.

- Świetnie - uśmiecham się - Udało się umieścić Tay w klasie z Sofi? - pytam majstrując przy zlewie.

- Tak. Dziewczyny się świetnie dogadują - kuca obok mnie - A ty co robisz? - pyta zerkając na mnie zdziwiona.

- Próbuje to dokręcić bo przecieka coś - mówię, a po chwili słyszę tylko trzask. Rura pęka i cała brudna woda  ląduje na mojej twarzy. Podnoszę się szybko uderzając głową w szafkę - Kurwa - rozmasowuje czoło, a Camila stoi zatykając dłonią usta powstrzymując śmiech.

- Trzeba było zadzwonić po hydraulika- mówi i pomaga mi wstać. Zakręca szybko główny kurek, a wyciek wody ustaje, wyjmuje coś z zamrażalnika. Siada mi na kolana i przykłada lód do mojego czoła.

- Chciałam sama - mamroczę.

- To teraz będzie guz - cmoka mnie w bolące miejsce i wstaje. Po chwili przychodzi z ręcznikiem i świeżą koszulką. Dziękuję jej lekkim uśmiechem i zdejmuje mokrą koszulkę. Wycieram się i zakładam świeży t-shirt.

- To ja zadzwonię po tego speca - mówię, a moja żona kręci głową - No co? - pytam.

- Nic - chichocze - Mogłabyś być miss mokrego podkoszulka - mówi z uśmiechem lustrując mnie wzrokiem od góry do dołu.

- Ktoś tu ma pstro w głowie - pykam ją w nosek, a ona unosi brwi.

- Dla ciebie seks to pstro? - A może ja ci po prostu się już nie podobam? - stoję jak wryta patrząc na nią.

- Wiesz, że tak nie jest - wzdycham.

- A jak? - w jej oczach stają łzy. Podchodzę do niej i przyciągam ją do siebie czule przytulając - Nie chcesz się ze mną kochać już od dłuższego czasu - pociąga nosem, a ja odsuwam się lekko od niej i delikatnie całuje.

- Chce się z tobą kochać - mówię i łapię ją za uda sadzając na stole, a pocałunkami schodzę na jej szyję.

*Oczami Taylor*

- Czyli nie mamy dwóch ostatnich lekcji - mówi z uśmiechem Sofi, a ja podskakuje zadowolona i klaszczę w dłonie.

- To może po prostu wyślij sms'a do Camili? Wiesz... Skoro w oczy jej nie chcesz kłamać, to tak będzie prościej - kiwa lekko głową.

- Wiesz wydaje mi się, że Lauren i Camila mają jakieś załamanie w związku - wychodzimy ze szkoły.

- Kłócą się? - marszcze brwi zaskoczona.

- Nie - kręci głową - Albo może nie aż tak, ale jest w powietrzu między nimi coś dziwnego... - wzrusza ramionami - Wydaje mi się... - zatrzymujemy się pod drzwiami domu - Albo już może nic - mówi, a ze środka dochodzą różne dziwne jęki.

- W sensie, że nie chodziły do łóżka? - pytam ze śmiechem - Może im nie przeszkadzajmy? - pytam teoretycznie.

- Wejdźmy, ale bardzo cicho - śmieje się - Tak czy siak, mimo iż cieszę się ich szczęściem nie chce widzieć gołych "fikających" tyłków w powietrzu - parskam śmiechem, a ona klepie mnie w ramie. Wchodzimy powoli do środka i szybko obie przebiegamy nie patrząc nawet w stronę naszych sióstr. Malujemy się z Sofi i przebieramy w jakieś normalne ciuchy.

*Oczami Camili*

- Lauren to było... - uśmiecham się do siebie jak głupia i wtulam w mostek żony, a ona głaszcze mnie po ramieniu.

- Przepraszam kochanie - całuje mnie w nosek - Ja po prostu się bałam, że mogę zrobić krzywdę tobie lub dziecku... - mamrocze, a ja od razu ją całuje.

- Już spokojnie - uśmiecham się do niej i zerkam na zegarek ścienny i chwilkę myślę - Dziewczyny już wróciły? - pytam Lo, a ona powtarza moją czynność. Wstaje i zaczynam się szybko ubierać.

- Jeśli tak to miały wesoło - śmieje się i wstaje również ubierając się - Pójdę sprawdzić - mówi. Po chwili słychać dzwonek do drzwi więc idę otworzyć.

*Oczami Lauren*

Wchodzę do pokoju dziewczyn.

- Jesteście? - pytam głupio i drapie się po karku.

- Tak - śmieją się jednocześnie, a Sofi patrzy na mnie chwilę.

- Coś chcesz - stwierdzam splatając ręce na piersi, a ona kiwa tylko niepewnie głową - Więc słucham.

- Zawołasz jeszcze Camile? - pyta. Zastanawiam się, ale wołam żonę.

- Chwila i już sobie nie radzisz... - gdy tylko pojawia się obok klepie mnie po tyłku, a ja wywracam oczami.

- Więc... - zaczyna Sofi - Możemy iść z Tay na imprezę? - pyta, a mi szczęka opada.

- To nie jest twój pomysł Sof - splatam ręce na piersiach.

- Mój, ale dlatego, że chce poznać trochę ludzi - mówi moja siostra - Nie będę pić obiecuje.

- Może to dobry pomysł - zerkam na Camile.

- Że co? - pytam nie dowierzając.

- Sofi będzie z Tay. Będą się wzajemnie pilnować - uśmiecha się wyrozumiale do dziewczyn.

- Ale Camila słyszałaś moich rodziców? Ona wracała kompletnie pijana, a jak wda się w bójkę tym razem może się to dla niej naprawdę źle skończyć.

- Laur - wtrąca się w naszą dyskusję moja młodsza siostra - Obiecuje, że nic nie wywinę. Wrócimy wcześnie. Jest piątek... Nie pamiętasz gdy ty byłaś młoda? - wywracam oczami.

- Pamiętam - pocieram czoło - ale ja to co innego. Byłam w girlsbandzie, nie miałam życia prywatnego...

- Loluś - żona łapie mnie za dłoń - One są duże i mądre. My też pewnie byśmy tak chciały i z pewnością tak robiły. My musiałyśmy się wyszumieć w inny sposób, a im też się coś należy - wzdycha. Myślę chwilę nad jej słowami, a ona patrzy na mnie swoimi pięknymi "czekoladkami" więc kiwam powoli głową.

- Dobra dziewczyny - wzdycham - O której macie imprezę?

- Pójdziemy za godzinę, albo dwie. Wrócimy około dwunastej w nocy? - pyta, a ja przygryzam wargę.

- Ale ani minuty dłużej - upominam je a one rzucają się nam na szyję.

- Dziękujemy - mówią jednocześnie, a ja się cicho śmieje.

- Tylko pamiętajcie. Bądźcie grzeczne - czochram je po włosach. Camila wraca do kuchni i robi nam kolację, a po dwóch godzinach wypuszczamy dziewczyny.

- Sądzisz, że to naprawdę dobry pomysł? - pytam żony, a ona wywraca oczami.

- Wiesz, że z Sofi nic się nie wydarzy - całuje mnie w usta - Rura naprawiona, a teraz pójdę się już położyć.

- A ja zaczekam na dziewczyny - całuje żonę w czoło - Śpij dobrze kochanie - przytulam ją jeszcze - Przyjdę się położyć gdy wrócą - informuje i siadam na kanapę mając złe przeczucie, co do imprezy naszych sióstr.

_______________________________________

Znów długo bez rozdziałów, ale grunt iż się pojawił 😂

Korekta wykonana przez znanaXnieznajoma

CHANGE // CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz