42

1.9K 126 6
                                    

*Oczami Lauren*

Minął już tydzień od kąd między mną a Camilą jest naprawdę dobrze. Jest kochana, czuła i pomocna. Między nami panuję harmonia, podobnie jak i w naszym małym świecie. Pomagam Sofi w odrabianiu lekcji i spędzamy razem sporo czasu grając w różne gry planszowe.

- No cześć! - zawołała Dinah wchodząc z uśmiechem na twarzy do domu Camz, a w sumie można powiedzieć, że naszego domu. Właśnie... Dziewczyny wybaczyły Camili tą całą sytuację i bardzo nam pomagają. Nigdy nie spodziewałam się takiego obiegu sytuacji. Jestem szczęśliwa, że mam wszystkich przy sobie, którzy są naprawdę dla mnie ważni. Chociaż... Nie do końca, ale w tym momencie mam wszystko co mi jest do szczęścia potrzebne. Swoją małą rodzinę i przyjaciół. To wszystko wydaje się jak z bajki.

- Hej, DJ - powiedziałam i przytuliłam blondynkę.

- A gdzie Mila? - zapytała rozglądając się po domu.

- Dziś ona odbiera Sofi ze szkoły... Kurcze nie wierzę, że zrobiła prawo jazdy. Tyle mnie ominęło - westchnęłam. Tak to prawda. Przez rok wiele się zmieniło, ale i wiele została w swoim starym porządku, nasza miłość, a to jest najważniejsze.

- Spokojnie nadrobicie to - uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco - Mam pomysł! Zostanę dzisiaj i Mani z Sofi, a ty zabierz gdzieś Mile - spojrzałam na nią.

- Naprawdę zrobiłybyście to dla nas? - nadzieja w moim głosie jest tak bardzo zauważalna, że aż sama się troszkę dziwię.

- Oczywiście Laur! Przyda się wam - uśmiechnęłam się i ją przytuliłam.

- Jesteś wielka! - zawołałam i pobiegłam szybko ubrać buty zgarniając klucze do samochodu.

- A ty gdzie się wybierasz? - zapytała opierając się biodrem o próg i skrzyżowała ręce na piersi.

- Lecę przygotować coś specjalnego, Camila będzie za jakieś półtora godziny - powiedziałam i wybiegłam z domu, ale po chwili wróciłam i rzuciłam się na szyję Dinah - Dziękuję ci za wszystko - szepnęłam i znów wybiegłam z domu. Słysząc głośny śmiech przyjaciółki.

*Oczami Camili*

- Kochanie jesteśmy - zawołałam gdy weszliśmy do domu razem z Sofi, która od razu pobiegła do pokoju odrabiać lekcje. Właśnie taką umowę zawarły z Lauren. Sofi od razu wraca do domu i odrabia lekcje, schodzi na obiad i zjada wszystko co do okruszka, a Lauren zabiera ją i mnie na lody, do kina, parku, lub basen, a czasami gramy w domowe gry, które obie wymyślają łącznie z ich zasadami więc zawsze jest przy tym kupa śmiechu, oraz "płacz" Lauren bo przegrała. Uniosłam wysoko brwi kiedy usłyszałam ten głos, którego akurat w tym momencie się nie spodziewałam.

- Jak miło kotku - słyszę śmiech z kuchni. Ściągam buty i od razu się kieruje ku tym dźwięką.

- Dinah? A co ty tutaj robisz? - zapytałam zmieszana - I gdzie jest Lauren?

- Ah, a już było tak miło - zaśmiała się - Wyskoczyła bo musiała coś załatwić. Niedługo wróci - uśmiechnęła się do mnie - Ubierz się dzisiaj ładniej niż zazwyczaj - poradziła mi, a ja uniosłam brwi.

- Zarzucasz mi, że źle się ubieram? - blondynka wywróciła oczami.

- Mila, kochanie - podeszła do mnie wolnym krokiem - Takie koszulki noszono chyba trzy dekady temu - pociągnęła moją ulubioną koszulkę. Wywróciłam oczami.

- Błagam Cię DJ nie graj mi na nerwach - podskoczyłam gdy kończąc zdanie poczułam oplatające mnie od tyłu ramiona.

- Nie drażnij mojej dziewczyny - powiedziała chrypliwym głosem i ucałowała mnie w szyję - Przepraszam kochanie. Miałam nadzieję, że zdążę przed tobą - powiedziała całując mnie jeszcze raz po czym usiadła na krześle.

- Nie strasz mnie tak więcej! Czasem zachowujesz się jak ninja! - zaśmiała się i złapała moją dłoń po czym przyciągnęła mnie na swoje kolana.

- Może nim jestem? - zapytała uwodzicielskim głosem i zbliżyła się do mnie.

- Chciała byś - zaśmiałam się i oparłam czoło o jej.

- Fuuu - jęknęła Dinah. Lauren szybko cmokneła mnie w usta.

- Nie powinnaś już wracać? - zasugerowała przyjaciółce, na co ona się zmieszała.

- Wyganiasz mnie? - zapytała unosząc brwi.

- Nie, ale sama mówiłaś, że Mani coś chce... - zmrużyłam oczy. Co one kabinują?

- Ahhh! - DJ zrobiła duże oczy i złapała się za włosy. Zaczęła się nerwowo zbierać - Zapomniałam! Dzięki Jaguar! - powiedziała po czym zaczęła biec do wyjścia - Aha! Zjadłam wam kabanosiki! - zanim cokolwiek odpowiedziałyśmy usłyszałyśmy dźwięk zatrzaskowych drzwi. Lauren wpadła w paniczny śmiech. Muzyka dla moich uszu, sama też nie wytrzymałam i wybuchłam gromkim śmiechem.

- Co jej jest? - zapytałam nie mogąc oderwać wzroku od mojej dziewczyny, która nie może się aktualnie opanować.

- Nie wiesz jak to DJ? - wzruszyła ramionami.

- No wiem, wiem - również się zaśmiałam. Nachyliłam się by pocałować dziewczynę.

- Lauren! - zamknęłam oczy i westchnąłam. Dlaczego zawsze ktoś nam dzisiaj przerywa?

- Tak Sofi? - zapytała zielonooka patrząc na moją młodszą siostrę.

- Musisz mi pomóc! Ja tego nie rozumiem! - rzuciła zeszytem z tego co zauważyłam to od matematyki - To jest głupie! Tego się nie da! - zaczęłam się śmiać. Zielonooka wstała, zmuszając mnie bym zrobiła to co ona i podeszła do mniejszej. Kucneła i podniosła zeszyt nadal się troszkę śmiejąc.

- Uspokój się kangurku - uśmiechnęła się do niej łagodnie i pogłaskała po włosach - Chodźmy do ciebie do pokoju, a ja ci wszystko wytłumaczę - zapewniła ją. Zawsze marzyłam, żeby mieć taką rodzinę. Widząc jak Lauren traktuje Sofi jestem w stanie powiedzieć, że kiedyś będzie naprawdę świetną mamą. Oczywiście to wiele za wcześnie myśleć o tak dużym kroku, ale obraz Lauren z naszymi dziećmi sam pojawia mi się w głowie, ale nie chce go wymazywać. Dziewczyny poszły na górę, a ja czując nagłe zmęczenie położyłam się na kanapę. Ułożyłam sobie wygodnie pod głową poduszkę i przykryłam się kocem. Dzisiaj to ja odwoziłam i zawoziłam Sofi do szkoły. Nie zmęczyło by mnie to tak bardzo gdyby nie fakt, że niestety cała noc śniły mi się jakieś dziwne koszmary. Nie chciałam budzić Lauren, ponieważ i ona ostatnio naprawdę bardzo mało sypia, a pod jej oczami widoczne są naprawdę duże wory. Możliwe, że coś ją martwi, ale nie chce na nią naciskać. Sama mi powie, prawda? W końcu jesteśmy razem i sobie nawzajem ufamy. Pogrążona w myślach zasnęłam.

- Camz wstawaj - uśmiech od razu wdarł mi się na twarz słysząc zachrypniętym głos dziewczyny.

- Chodź koło mnie - poprosiłam, a w odpowiedzi usłyszałam piękny i cichy śmiech dziewczyny.

- O nie, nie, nie. Nie tym razem skarbie. Wstawaj. Za jakieś półgodziny przyjdą dziewczyny i cię porywam - otworzyłam szeroko oczy. Od razu ukazał mi się piękny i podekscytowany uśmiech dziewczyny.

- Jak to? - zapytałam troszkę zmieszana.

- Zabieram cię na wieczór, kochanie. Dziewczyny zajmą się Sofi - powiedziała i pocałowała mnie przelotnie w usta, po czym wstała - Wstawaj i się szykuj, a ja skoczę na zakupy. Te głodomory muszą mieć pełną lodówkę - zaśmiała się i po chwili usłyszałam jak drzwi się zamykają. Za dużo informacji jak na jeden raz, zaraz po obudzeniu.

CHANGE // CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz