16.

664 25 11
                                    

Po lekcjach poszedłem do szatni po kurtkę, a tam czekał na mnie Jackson. Gdy go zobaczyłem na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- To co idziemy? - podał mi kurtkę do ręki

- Tak - ubrałem ją i ruszyliśmy do wyjścia - Wiesz bo do mojego domu kawałek jest.

- Spoko, mam czas - powiedział spokojny i opuściliśmy budynek szkoły. Szliśmy w ciszy. Nie wiedziałem o czym mam z nim po tym wszystkim gadać. Poczułem jego wzrok na sobie i wtedy zaśmiałem się.

- Z czego się śmiejesz? - zapytał

- Z tego, że na mnie patrzysz ale nic nie mówisz.

- Jesteś taki uroczy. Mówiłem Ci już, że kocham twój uśmiech?

- Nie - zaczerwieniłem się

- Ale słodziak - zaśmiał się

- Zamknij się - walnąłem go w ramię

- To boli, tak samo jak mój policzek - złapał się za bolące miejsce

- No już przepraszam - zaśmiałem się

- Dobra chodź - złapał mnie za rękę i złączył nasze palce. Nie powinniśmy tak iść ale cóż czasem można.

Usłyszałem jak ktoś z tyłu woła "Jackson", więc oboje się odwróciliśmy. Zobaczyłem jakąś dziewczynę, której nie znam. Z początku myślałem, że to jakaś jego koleżanka ale się myliłem.

- Ty idioto, wołam Cię do 10 minut! - krzyknęła gdy już była przy nas, a ja tylko obserwowałem. - A ty kim jesteś? Kolejny, którego mój brat kocha? - zapytała i spojrzała na mnie

- Po pierwsze nie mam zamiaru z tobą rozmawiać, a po drugie co Cię to obchodzi? - odpowiedział z podniesionym głosem Jackson

- Weź lepiej się z nim nie zadawaj chłopczyku - zaśmiała się i poszła przed siebie. Jackson złapał mnie za policzki i popatrzył mi w oczy.

- Przepraszam za nią -
pocałował mnie. Z początku nie wiedziałem co robić ale w końcu odwzajemniłem jego gest. Oderwaliśmy się od siebie i ruszyliśmy za ręce w stronę mojego domu. Po chwili znowu stanęliśmy, a Jackson złapał mnie za pośladki i uniósł do góry. Moje nogi oplótł na swoich biodrach i zaczął mnie całować. Zeskoczyłem z niego.

- Mieliśmy być na razie tylko przyjaciółmi - powiedziałem

- Ale ja tak nie umiem. Moja mama nawet widzi, że bardzo mi na tobie zależy

- Jackson zrozum, że nie mogę tak. Muszę znowu ci zaufać

- Rozumiem, poczekam. - spuścił głowę

- Nie martw się. - spojrzałałem na mój dom - To ja już pójdę, do jutra. - przytuliłem go bardzo mocno, a on od razu odwzajemnił gest i jeszcze mnie pocałował. Oderwałem się - Paa - ruszyłem do domu. Jackson gdy odchodził krzyknął jeszcze

- Kocham Cię, do jutra. - i już go nie widziałem bo wszedłem do domu. Zająłem buty oraz kurtkę i pobiegłem do siebie. Rzuciłem się na łóżko i myślałem o dzisiejszym dniu i o tym co tak naprawdę mam zrobić.

<<  Hello bitches nannananannana. Tak, CL weszła za mocno. Ale i'm back. Wiem, że się cieszycie. xFrzxgoxtznX love you❤❤💋💋 >>

Zakazany? × Markson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz