Obudziłem się ale Jacksona nie było obok mnie. Z kuchni za to usłyszałem jego krzyk więc szybko wstałem i pobiegłem tam. To co zobaczyłem było bardzo, bardzo śmieszne. Jackson siedział na stole z laczkiem w ręku i krzyczał "Pomocy pająk", a ja tylko stałem i się z tego śmiałem.
- No weź. Może mi pomożesz co?
- Boisz się małego pajączka? I to mnie nazywasz dziewczyną - zaśmiałem się. Wziąłem pająka na rękę i zacząłem straszyć nim Jacksona
- Weź to ode mnie proszę - zaczął skakać, a ja aż nie mogłem ze śmiechu . Otworzyłem drzwi, które prowadziły na ogród i wypuściłem pająka.
- No już nie ma tego gryzonia - za to oberwałem w ramię - Naprawdę się bałeś?
- No tak. Przytul mnie. - na te słowa podszedłem do niego i przytuliłem go
- Obudziłeś mnie.
- Wstałem i widziałam, że jeszcze śpisz no i chciałem zrobić ci śniadanie ale zobaczyłem tego pajaka... przepraszam.
- Wybaczam. Która godzina? - przetarłem oczy
- Jedenasta. Na dwunastą masz usg, a potem musimy obejrzeć dom. - uśmiechnął się
- To ja idę się ubrać.
- A jedzenie?
- Zjemy na mieście - powiedziałem i pocałowałem go w czoło, a potem pobiegłem na górę.
Ubrałem czarną koszulkę trochę luźniejszą i czarne jeansy. Blond włosy ułożyłem i umyłem zęby. Zrobiłem jeszcze lekki makijaż bo idziemy do ludzi i nie chcę by się mnie wystraszyli. Gdy już byłem gotowy, zabrałem telefon oraz portfel i zbiegłem ponownie na dół.
- Idziemy? - zapytałem patrząc na Jacksona, który od razu na mnie spojrzał
- Ubrałeś się jak na pogrzeb.
- A ty jak byś miał iść do nieba - bo był na biało
- Może pójdę, ale nie teraz. - wstał i zaczął ubierać buty, co zrobiłem też ja.
Wyszłem z domu do samochodu. Jackson zamknął jeszcze dom po czym wszedł do samochodu i odpalił go.
~~~~~~~~~20 minut później~~~~~~~~
W końcu dojechaliśmy do szpitala na usg. Nie lubię być w szpitalu bo przypomina mi się jak miałem siedem lat i w nim leżałem bo miałem wypadek razem z rodzicami, którzy niestety nie przeżyli. Szkoda, że ja przeżyłem. Przecież mogliśmy umrzeć we trójkę, wtedy nie cierpiał bym bez nich. Dalej pamiętam jak mama śpiewała mi piosenki na dobranoc, a tata chodził ze mną na boisko grać w piłkę nożną. Chodziliśmy na mecze i byliśmy jak typowy ojciec i syn. Tęsknię za nimi chodź było to siedem lat temu.
- Pan Mark Tuan - zawołała pielęgniarka żebym wszedł do pomieszczenia
- Już idę - popatrzyłem na Jacksona - Proszę chodź ze mną.
- Jasne - i oboje ruszyliśmy do sali.
- Dzień dobry - ukłoniłem się pielęgniarce
- Dzień dobry, jesteś Mark tak? - zapytała, na co pokiwałem głową - A pan to?
- Jackson Wang, chłopak Marka - uśmiechnął się
- Dobrze, a zatem Mark połóż się, a pan może usiąść na krześle obok - i tak też zrobiliśmy
Pielęgniarka zaczęła robić co miała ale dalej panowała cisza. Spojrzała na obu z nas i jej uśmiech trochę zszedł.
- Nie wiem jak to powiedzieć - zaczęła - Wiecie, na świecie jest bardzo mało mężczyzn, którzy zachodzą w ciążę. Jeden na milion, a niektórzy z nich rodzą dzieci martwe albo niepełnosprawne. Niestety nie mogę jeszcze powiedzieć co będzie z waszym bo jest jeszcze za małe. Możemy spotkać się za miesiąc i być może wtedy będzie jasne.
- Dobrze - powiedziałem - Przyjdziemy za miesiąc.
- Przykro mi ale jest jeszcze za szybko. - wyjaśniła i podała mi papier bym wytarł brzuch
- Rozumiemy. W takim razie nic tu po nas. Dowodzenia. - powiedział Jackson, a ja wyszedłem bez słowa
- Proszę pana. - zawołała
- Tak?
- Uważa pan na niego - uśmiechnęła się - Dowiedzenia.
Ruszyłem szybko do samochodu, aż chłopak mnie dogonił i przytulił, a ja się rozpłakałem.
- Mark, wszystko będzie dobrze - pogłaskał mnie po plecach
- Nic nie będzie dobrze. Jestem aż taki zjebany, że nawet dziecka nie potrafię sobie zrobić.
- Co ty gadasz - wytarł mi łzy - Nie jesteś zjebany. Jesteś najlepszy!
- Jedziemy do tego domu, a potem zamówimy jedzenie i do mnie? - zapytałem
- Mi pasuje.
~~~~~~~~10 minut później~~~~~~~~~
W końcu przyjechaliśmy do tego domu. Muszę przyznać, że z zezewnątrz już robi wrażenie. Co dopiero musi być w środku. Ja nie wiem ile jego rodzice wydali na ten dom ale na samą myśl o tym kasa staje staje mi w oczach. Jackson perfekcyjnie zaparkował i weszliśmy do środka. Od środka było jeszcze ładniej. Najpierw poszliśmy do salonu.
~~~~~~~~pół godziny później~~~~~~~
Obejrzeliśmy już cały dom. Jest naprawdę cudowny.
- I jak Mark? Chcesz tu ze mną zamieszkać?
- Tak! Jest pięknie. - uśmiechnąłem się
- Cieszę się, że Ci się podoba - przytulił mnie do siebie
- Kocham Cię - wyszeptał mi do ucha
- Ja Ciebie też - wtuliłem się w jego tors
<< KOCHAM xFrzxgoxtznX ❤❤ >>
CZYTASZ
Zakazany? × Markson
FanfictionMark i Jackson zakochują się w sobie, ale czy różnica wieku dobrze wpłynie na ich związek? paring;markson top;jackson !mpreg! Miejsce 8 w #jacksonwang