65.

293 13 2
                                    

*Mark*

Obudziłem się rano gdy już się wyspałem. Moją rękę ktoś przytulał. Spojrzałem na tą osobę i dostałem szoku. Co Jackson tutaj robi?

- J-Jackson co ty tutaj robisz? - zapytałem

- Skarbie obudziłeś się. Tęskniłem za Tobą, wiesz? - pocałował mnie w rączkę

- Wiem ja za tobą też. O-oni mnie... b-bili...

- Wiesz kto to?

- N-nie mieli maski...

- Już nikt cię nie skrzywdzi skarbie. Musisz mi później wszystko opowiedzieć.

- D-Dobrze. Jackson co z naszym dzieckiem? - zapytałem, a on na te słowa trochę posmutniał.

- Idź spać skarbie. Ja pójdę porozmawiać z lekarzem. - zignorował moje słowa pewnie dlatego, że jest źle

- Chcę spać z tobą.

- Dobrze - wstał z krzesła i położył się koło mnie, delikatnie mnie do siebie tuląc

Oboje zasnęliśmy.

Obudziłem się bo śnił mi się koszmar i usiadłem i zacząłem płakać.

- Markie, nie płacz - przytulił mnie do siebie

- O-oni mnie z-znajdą - powiedziałem przez łzy

- Nikt nic tobie nie zrobi. Jestem tutaj nie zostawię Cię.

- D-dziękuję. - mocno się w niego wtuliłem

Trochę się uspokoiłem. Znowu czułem ciepło mojego chłopaka tak jak przed porwaniem. Brakowało mi tego bardzo mocno. Znowu mogłem się uspokoić bo po prostu wiedziałem, że jest koło mnie i nic mi przy nim nie grozi. Uspokoiłem się i zasnąłem w niego wtulony. Obudziłem się ale sam. Postawił mnie zostawić? Nie zdziwiłbym się. Przecież jestem tylko maskotką, którą można wykorzystać, bić i poniżać. Nic nie znaczę.

Usiadłem i odłączyłem się od tego sprzętu. Lecz niestety nie zdążyłem nigdzie wyjść bo przyszła pielęgniarka, świetnie.

- Mark proszę połóż się. - zaczęła kłaść mnie na łóżko

Potem się poddałem i znowu mnie podłączyła. Zmieniła kroplówkę i podała leki.

- Gdzie Jackson? - zapytałem gdy już miała iść

- Twój chłopak? Wydaje mi się, że rozmawiał z lekarzem. Za chwilę do ciebie przyjdzie. - uśmiechnęła się i wyszła

Długo nie czekałem bo po chwili do sali wszedł Jackson z dwoma kubkami herbatki.

- Trzymaj skarbie - usiadł i podał mi kubek

- Dziękuję. O czym rozmawiałeś z lekarzem? - upiłem łyk

- Mówił, że z tobą jest lepiej. - uśmiechnął się lekko

- A z dzieckiem? Co nim? - próbowałem się wszystkiego dowiedzieć

- Z dzieckiem też, Markie. Cieszę się bo jeszcze wczoraj mówił, że... - przerwałem mu

- Że może umrzeć albo ja. Wiem o tym.

- Ale nic wam nie będzie. Za dwa dni będziesz mógł wyjść do domu.

- W końcu do domu - uśmiechnąłem się

- Tak, będę mógł spać z moim skarbem. - cmoknął mnie w czubek noska - Powiesz mi co się stało?

- M-możemy już o tym nie rozmawiać? - zapytałem

- Jeśli nie chcesz to nie musisz ale wiesz, że jak będziesz chciał to Cię wysłucham.

- Tak wiem, jesteś przecież moim chłopakiem.

- Tylko twoim na zawsze.

- Czyli nie chcesz mnie zostawić?

- No coś ty. Nie mógłbym zostawić ciebie i naszego dziecka. - przytulił mnie

- Uważaj bo wylejesz - zaśmiałem się

- Myślałeś już jak nazwać nasze dziecko? - zignorował to co powiedziałem ale dla takiego tematu, szanuję

- Nie, a ty?

- Jeśli będzie chłopiec to może się nazywać Yunho, a dziewczynka Yooni albo Naeyoon. Co sądzisz?

- Dla chłopca mi się podoba, a dla dziewczynki tylko Naeyoon.

- Dobrze.

- Skarbie...? - zapytałem niepewnie

- Tak?

- Obejrzyjmy bajkę? Tak dawno żadnej nie oglądałem.

- Jasne. - usiadł koło mnie i włączył na telefonie barbie

Oparłem głowę o jego ramię, a po krótkim czasie usnąłem bo przecież nie spałem całą noc.

<<  Hej!! Tak bardzo was przepraszam, że przez dwa dni nic nie dodałam. Wattpad się zepsuł i nie mogłam nic napisać. Ale jestem~♡  >>

Zakazany? × Markson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz