Wczorajsze pakowanie zajęło nam bardzo długo przez Pana Jackson, który swoją walizkę pakował cztery godziny! Cztery cholerne godziny! Samolot mieliśmy mieć na ośmą, a budzik nastawiłem na szóstą trzydzieści samo obudzenie Jacksona trwa z dwadzieścia minut...
- Jackson obudź się~
- Mhm - mruknąłem i przewrócił się na drugi bok
Budziłem go już ponad 10 minut...
- Jackson cholera Wang wstawaj - szturchnąłem go
- Mark cholera Wang daj mi spać.
- Nie jesteśmy małżeństwem więc Tuan. - poprawiłem go
- Pff jeszcze. - usiadł na łóżku i przetarł rękami oczy
- Kto powiedział, że będziemy? - zapytałem z uśmiechem
- Ja, a co?
- Ty możesz mówić wiele tak jak na przykład "Kupię ci kigurumi" i nie dostałem go.
- Kupię ci w Japonii, okej?
- Trzymam cię za słowo, a teraz wstawaj. Wyprasowałem ci koszulę i spodnie. - podałem mu rzeczy - Ubierz się i zrób coś ze sobą, a ja idę zrobić śniadanie. - pocałowałem go w czoło i wyszedłem z pokoju
Zrobiłem śniadanko oraz kawy i postawiłem wszystko na stół. Wziąłem jeszcze swoje leki, które lekarz przepisał mi na czas ciąży i usiadłem do stołu. Bez czekania na Jacksona zacząłem jeść. Po jakiś piętnastu minutach zszedł do mnie jeszcze trochę zaspany. Nie ułożył włosów, nie pomalował się, nie ubrał się w to co mu wybrałem no cóż.
- Jak ty wyglądasz?
- Huh? - usiadł do stołu i zaczął jeść
- Wyglądasz gorzej niż moja babcia. - zaśmiałem się
- Bez urazy ale jestem ładniejszy od twojej babci.
- Polemizowałbym.
- Co? Nie słyszałem.
- Nic, nic. Jedz dalej, a potem marsz do góry się ogarnąć. - lubię być taki władczy chociaż jestem młodszy o niecałe cztery lata
- Dobrze.
Odszedłem od stołu i poszedłem do łazienki. Wykąpałem i przebrałem się, garnąłem włosy i zrobiłem makijaż. Gdy wszytko było już zrobione. Wyszedłem z łazienki. Rozejrzałem się po salonie i kuchni, a Jacksona nie było. Jednak mnie posłuchał. Poszedłem na górę i wszedłem do pokoju. Z łazienki słychać było jego śpiew co wskazywało, że się kąpie bo zawsze tak robi. Korzystając z okazji zaniosłem po kolei nasze walizki do korytarza. Potem wróciłem do pokoju i czekałem na Jacksona. Wyszedł z łazienki po jakimś czasie. Ubrania bardzo mu pasowały ale nie były to te, które wybrałem. Może i lepiej. Włosy miał pięknie ułożone, a makijaż podkreślał jego lekko pulchne policzki. Uśmiechnąłem się.
- Z czego się cieszysz? - zapytał
- Z niczego, pff - odwróciłem wzrok
- Tak, tak. Musimy jechać jest już trochę po siódmej.
- Wiem - wziąłem telefon - Możemy już.
Zeszliśmy oboje na dół. Ubraliśmy buty, Jackson spakował walizki do wcześniej zamówionej taksówki i usiedliśmy z tyłu.
~~~~~~~~~~~godzina 8:04~~~~~~~~~~
Siedzieliśmy już w samolocie. Jackson złapał mnie za rękę i przez jakiś czas tak trzymał dopóki nie wystartowaliśmy. Potem oparłem głowę na jego ramieniu, a on na mojej głowie i przykrył nas kocykiem.
- Idź spać kochanie.
- Ty też. - złapałem go za rękę znowu i poszedłem spać.
<< Ah w końcu dodaje. Nie wyszło tak jak chciałam więc przepraszam 😐 >>
CZYTASZ
Zakazany? × Markson
FanfictionMark i Jackson zakochują się w sobie, ale czy różnica wieku dobrze wpłynie na ich związek? paring;markson top;jackson !mpreg! Miejsce 8 w #jacksonwang