Obudził mnie głos Jacksona. Usiadłem na łóżku i przetarłem zaspane oczy.
- Skarbie, telefon dzwoni. - wziąłem telefon od Jacksona i odebrałem go
- H-halo? - zapytałem niepewnie
- MARK DO CHOLERY JASNEJ ZNOWU NIE WRÓCIŁEŚ DO DOMU NA NOC! JA NIE WIEM Z KIM TY CIĄGLE JESTEŚ ALE CIĘ NIE POZNAJE. WIESZ, KTÓRA JEST GODZINA?! 13!! NATYCHMIAST WRACAJ DO DOMU. MAMY DO POGADANIA! - po drugiej stronie usłyszałem moją bardo wkurzoną mamę, która po chwili się rozłączyła. Po moimi policzku spłynęła jedna, samotna łza
- Mark...? - wytarł mój policzek
- Muszę już iść. Będę miał przerąbane...
- Odwiozę Cię. Ubierz się, a ja pójdę zrobić nam śniadanie. - cmoknął mnie w czoło i tyle go było.
Ubrałem się i zrobiłem leciutki makijaż, zabrałem wszystkie moje rzeczy i zszedłem na dół. Postawiłem je koło drzwi i usiadłem do stołu w kuchni. Obserwowałem wszystkie ruchy Jacksona, a na mojej twarzy od razu zawitał szeroki uśmiech. Myślałem już, że mama zniszczyła mi ten dzień ale widocznie dopiero zaczynało być lepiej.
- Z czego się cieszysz? - podał mi jajecznicę i oboje zaczęliśmy jeść - Smacznego.
- Smacznego. Cieszę się, że mam takie chłopaka jak ty.
- Nie przesadzaj, napewno są lepsi od mnie.
- Dla mnie jesteś najlepszy na całym świecie. - złapałem go za rękę, która leżała na stole i złączyłem z tą swoją
- Kocham Cię - uśmiechnął się
- Ja Ciebie też ale już lepiej jedźmy bo mama mnie zabije.
Wstałem i pociągnąłem go za rękę. Ubraliśmy buty i gdy miałem już brać rzeczy Jackson lekko mnie odsunął i sam je wziął, a ja znowu się ucieszyłem.
~~~~~~~~~20 minut później~~~~~~~~
Po 20 minutach drogi dojechaliśmy do mojego domu. Trochę się przestraszyłem bo stał już samochód mamy.
- Muszę iść - spojrzałem smutno na Jacksona
- Kiedy zamieszkamy razem? Chcę już... - uśmiechnął się ale był też trochę rozczarowany
- Ja też bym już chciał ale muszę jakoś załatwić to z mamą. - przybliżyłem się i go pocałowałem, a on pogłebił pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie - Napiszę później. Papa~
- Dobrze, papa. - wyszedłem z samochodu i ruszyłem do domu, a mój chłopak odjechał.
Przed wejściem jeszcze się przeżegnałem i otworzyłem drzwi. Ściągnąłem buty i po cichu by nikt mnie nie zauważył ruszyłem do góry. Niestety nie dane było mi pójść w spokoju bo zrobiło mi się słabo i walizka spadła ze schodów, a gdy wziąłem ją z powrotem i miałem iść na górę mama wyszła z salonu.
- Mark do cholery jasnej masz mi wszystko wytłumaczyć. - ręce ułożyła na klatce piersiowej. Widać było, że jest bardo zła.
- Nie będę się z niczego tłumaczył - znowu zacząłem iść do góry
- Mark Tuan! Stój! Mówię do ciebie!
- Chcesz wiedzieć gdzie byłem?
- Wpadłeś w złe towarzystwo!!!
- Nie wydaje mi się, a tak wogóle to byłem u mojego chłopaka Jacksona, do którego się wyprowadzam. - uśmiechnąłem się, a ona jeszcze bardziej się wkurzyła
- Co? Nigdzie się nie wprowadzasz!!! A w dodatku do chłopaka?!?!
- Nie jesteś moją prawdziwą mamą więc nie musisz mną decydować. Zajmij się swoją prawdziwą córką. Tak do chłopaka. Wiesz, że jedyne gejem.
- Przecież wiesz, że kocham cię jak rodzonego syna! Zostań!
- Już postanowiłem. Jutro nie będzie tu po mnie śladu - Muszę jeszcze tylko z Jacksonem pogadać
- Jeśli się wyprowadzisz nie masz po co wracać, rozumiesz? - starała się być spokojniejsza
- Nie wrócę. - poszedłem do góry bez zwracania na nią większej uwagi.
Zamknąłem drzwi na klucz i położyłem się na łóżko. Wyciągnąłem telefon by napisać do mojego chłopaka.
KsiążeMark: Jackson~ Już wiem. Chcę się już wyprowadzić, jest taka możliwość?
Nie musiałem długo czekać bo jak zwykle odpisał mi po chwili.
JacksonWang: Zmieniłeś zdanie? Czemu?
KsiążeMark: Może powiem Ci jak już się spotkamy. To jak?
JacksonWang: Spakuj wszystkie swoje ubrania i co tam jeszcze chcesz. Ogólnie wszystko Ci potrzebne, ja też spakuje się i przyjadę po ciebie, zawieziemy twoje rzeczy i potem pojadę po swoje. Jak już skończę to napiszę, że jadę dobrze?
KsiążeMark: Dobrze. Idę się pakować <3
~~~~~~~~3 godziny później~~~~~~~~~
JacksonWang: Właśnie wyjeżdżam po ciebie z domu. Będę za chwilę i pomogę ci zabrać rzeczy
KsiążeMark: Czekam
Chwilę później po domu rozniósł się dźwięk dzwonku do drzwi więc szybko poszedłem je otworzyć.
- Wejdź na górę - uśmiechnąłem się do chłopaka
Razem poszliśmy na górę po moje rzeczy, nie ukrywam trochę ich było ale damy sobie radę. Zaczęliśmy znosić rzeczy do samochodu mamy Jacksona, który był dość duży. Gdy już zabraliśmy wszystko, a w moim pokoju nic oprócz mebli nie zostało opuściliśmy dom bez pożegnania. Odwróciłem się jeszcze przed wejściem do samochodu w stronę domu i uśmiechnąłem się.
- Żegnajcie. - postanowiłem utrzymać kontakt tylko z siostrą bo naprawdę się z nią związałem.
~~~~~~~~~6 godzin później~~~~~~~~~
Wszystkie rzeczy rozpakowaliśmy i teraz leżeliśmy na łóżku, wtuleni w siebie. Przy rozpakowywaniu odpowiedziałem Jacksonowi dlaczego chciałem się już wyprowadzić, a on pochwalił mnie, że postawiłem się mamie. W zasadzie teraz jest to dla mnie obca kobieta. Powietrze.
- Jesteś głodny Mark? - zapytał zapytał z troską
- W zasadzie to tak. Zamówimy pizzę?
Chłopak wykonał jeden telefon by zamówić naszą ulubioną pizzę, hawajską. W między czasie wykąpaliśmy się.
- Już otwieram - krzyknął Jackson idąc z sypialni do drzwi.
Odebrał zamówienie, zapłacił i wrócił z powrotem do mnie.
Zjedliśmy we dwójkę całą pizzę, cały czas się śmiejąc. Teraz leżeliśmy znowu w siebie wtuleni na łóżku i oboje o czymś myśleliśmy.
- Wypróbował bym to łóżko - z zamyśleń wyrwał mnie niski głos Jacksona
- Nie dziś skarbie, przepraszam. - przytuliłem się do niego mocniej
- Rozumiem. Idziemy spać?
- Tak - pocałowałem go namiętnie i położyłem wygodniej, cały czas go przytulając. - Dobranoc~
- Dobranoc, skarbie.
- Dziękuję za wszystko - szepnąłem ale już chyba nie słyszał bo zasnął. Słodziak. Po jeszcze krótkim rozmyślaniu sam zasnąłem.
<< O dziwo nad tym rozdziałem długo myślałam ale jest spoko ♡ >>
CZYTASZ
Zakazany? × Markson
FanfictionMark i Jackson zakochują się w sobie, ale czy różnica wieku dobrze wpłynie na ich związek? paring;markson top;jackson !mpreg! Miejsce 8 w #jacksonwang