62.

285 14 13
                                    

*Mark*


Całą noc nie spałem. Próbowałem się wydostać ale nic nie pomagało. Nie jadłem nic od wczorajszego ranka, a w moim brzuchu burczało jakby biegło stado słoni. Porywaczy, bo tak chyba mogę ich nazwać nie widziałem przez całą noc. Myślałem o Jacksonie, pewnie się o mnie bardzo martwi. W kieszeni nie było mojego telefonu musiał mi gdzieś wypaść lub mi ukradli co jest bardziej prawdopodobne. Boli mnie twarz, a na policzkach mam chyba czerwone odciski i rozwalony łuk brwiowy. Modlę się by z moim dzieckiem było wszystko dobrze.

- Wypuście mnie!!!! - zacząłem krzyczeć z nadzieją, że mnie usłyszą i się nie myliłem. Do piwnicy wszedł jeden z nich

- Skarbie nie krzycz chyba, że mam cię znowu uderzyć. - zaczął się do mnie zbliżać z uśmiechem na twarzy

- Co wy chcecie ode mnie?! Nic wam nie zrobiłem!

- Masz śliczną buźkę wiesz. - podszedł i dotknął mojego policzka. Potem palcem przejechał bo moich ustach, a ja go ugryzłem

- Zadziorny. Lubię takich.

- Zostaw mnie!

- Dobrze ale musisz wiedzieć, że szybko do ciebie nie przejdziemy. Chciałbyś coś?

- Jestem głodny. Nie jadłem od wczorajszego ranka.

- Ojj, to już nie mój problem. Miłego umierania. - uśmiechnął się i poszedł do wyjścia - Zajrzę później, a jeśli chcesz się stąd wydostać to będziesz musiał ze mną współprować. -  dodał i wyszedł.

Po moich policzkach zaczęły spływać niekontrolowane łzy, których nie mogłem nawet wytrzeć.

- Jackson ratuj mnie!!

*Jackson*

Całą noc nie spałem. Brakowało mi go, tak cholernie mi go brakowało. Płakałem. Jackson Wang, który prawie nigdy nie płacze, płakał. Ubrałem się i zeszłem na śniadanie. Bez Marka i jego głosu śniadanie nie smakuje tak samo. Zjadłem jakąś tam kanapkę i napiłem się łyka wody. Po domu rozniósł się dźwięk dzwonku z nadzieją, że to Mark poszedłem otworzyć ale chyba za dużo wymagam bo byli tam tylko nasi przyjaciele:  Jungkook, Taehyung, Jimin, Yoongi, Hoseok, Jisoo, Lisa, Rose i osoba, której nie znam. Po ich oczach i minach można było zobaczyć, że są smutni.

- Cześć Jackson. - przytuliła mnie Lisa

- Cześć wszystkim. Co tu robicie?

- Przyszliśmy ci pomóc w poszukiwaniu Marka. - powiedział Kookie

- Dobra ludzie wchodzimy i wyjaśnię wam plan. - krzyknął Jimin i wszyscy oprócz tej jednej osoby weszli do środka

- Kim jesteś? - zapytałem

- Pamiętasz tego hejtera o nazwie gay?

- No tak. To ty?

- Tak - spuścił głowę - Bardzo przepraszam... i przykro mi z powodu Marka...

- Wybaczam, wejdź do środka.

Weszliśmy do środka gdzie na kanapie wszyscy siedzieli.

- No więc tak - zaczął Jimin - Jedziemy po dwie osoby w samochodach, jedziemy gdzie tylko można. Do opuszczonych domów, wszędzie. Przeszukamy te najbliższe miasta. - wyjaśnił swój plan

- To kto z kim jedzie? - zapytałem

- Yoongi z Rose, Jimin z Lisą, Hoseok z Jisoo,  Seulgi z tobą, a ja z Tae Dołączy się jeszcze Saeyoon i Daniel ale musieli coś załatwić. - Jungkook wyjaśnił kto z kim jedzie

-To zaczynamy. Jak ktoś się czegoś dowie to pisać. Chodź Lisa jedziemy.

Wszyscy wyszli z domu i pojechali szukać Marka. Tacy przyjaciele to skarb. My z Seulgi też poszliśmy do samochodu. Odpaliłem samochód i pojechaliśmy nie wiem gdzie.

- Dokąd jedziemy? - zapytałem

- Jimin mówił, że my możemy jechać do Incheon.

- Okej.

Po dość krótkim czasie dotarliśmy do miasteczka. Przeszukaliśmy wszystkie miejsca, opuszone domy ale nigdzie nie było mojego Marka. W jednym z opuszonych domów był jakiś chłopak ubrany na czarno, z maską i kapturem ale gdy nas zobaczył uciekł. Próbowałem biec za nim z nadzieją,że może wiedzieć gdzie Mark ale uciekł zbyt daleko by go dogonić. Zrezygnowani wróciliśmy do domu, a ja bez słowa poszedłem do sypialni i zacząłem płakać. Położyłem się na łóżku i zakryłem kołdrą, a twarz wtuliłem w poduszkę. Zapowiada się kolejna nieprzespana i przepłakana noc...

<<  Gdyby wiedział kim była osoba, za którą biegł... >>

Zakazany? × Markson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz