Kiedy weszła do kuchni na Grimmauld Place, Severus Snape siedział przy stole. Stanęła obok niego, więc podniósł głowę i spojrzał na nią, unosząc do góry kieliszek z winem. Przez długą chwilę wpatrywali się w siebie. Wodziła wzrokiem po jego twarzy zatrzymując się na oczach. Merlinie, ależ one były piękne! Czarne, błyszczące, głębokie... można się było w nich utopić! Promieniały ciepłem i jakby jakąś tęsknotą?
Przysunęła sobie krzesło siadając tuż koło niego, uśmiechnął się i zatraciła się w nich zupełnie.
– Wiesz, że masz cudowne oczy? – zapytała prawie szeptem.
– Zawsze miałem, tylko ty tego nie widziałaś – odszepnął.
– Musiałam być ślepa.
Przyjrzała się całej jego twarzy; kościom policzkowym, orlemu nosowi, ustom i policzkom, długim rzęsom, które też nagle ją urzekły i po chwili wróciła do oczu.
– Korzystaj z okazji i napatrz się na mnie.
Odstawił kieliszek z winem i uniósł rękę do jej twarzy. Przez chwilę wodził smukłymi palcami po jej policzku, a potem pogłaskał dłonią, a ona wtuliła się w jego rękę.
– Masz szczęście, że ty to ty, od innych od przyszłego tygodnia będę pobierał opłaty...
Hermiona zbudziła się gwałtownie, siadając na łóżku i czując, jak mocno bije jej serce. Rozejrzała się dookoła i w półmroku rozpoznała apartament, ten sam, w którym położyła się wczoraj spać. Była sama, zupełnie sama, Severusa Snape'a nie było koło niej, ale nadal czuła na policzku pieszczotę jego palców i ciepło jego dłoni.
Osunęła się na poduszkę z głębokim westchnieniem. Wiedziała oczywiście, że to był sen, a w jej snach wszystkie zmysły działały jak w na jawie: czuła ciepło i zimno, zapachy, smaki, czuła zarówno ból jak i przyjemność. Nie dziwiło jej więc zupełnie, że jego dotyk wydawał się być tak realny. Co ją zaskoczyło to to, że w ogóle mogła o nim śnić i to jeszcze w taki sposób!
Przypomniała sobie cały sen i zrobiło się jej gorąco. Merlinie, chyba zwariowała! Odbiło jej we śnie już zupełnie!
Ale czy na pewno WE ŚNIE?
Pamiętała, że kiedy wczoraj zobaczyła francuskiego Ministra, poczuła miłe piknięcie w sercu. Pomyślała wtedy, że po prostu podobał się jej – jego oczy, usta, arystokratyczny nos, kształt twarzy, długie czarne włosy związane czarną aksamitką... Równocześnie odniosła wrażenie, że to nie o to chodziło, tylko o coś innego, ale nie umiała sprecyzować o co. I właśnie teraz zrozumiała, że nie chodzi o COŚ, tylko o KOGOŚ innego. Minister przypomniał jej Severusa Snape'a.
Zamknęła na chwilę oczy i mimo woli jego dotyk i ciepło wróciły. W tym momencie mogłaby przysiąc, że był tuż koło niej.
Po odrobinie światła, które dostawało się przez szpary między zasłonami a oknami Hermiona domyśliła się, że musi być już dzień, ale nie miała jeszcze ochoty wstawać, więc zdecydowała się poleżeć jeszcze w łóżku, w miękkiej pościeli i poodpoczywać.
O czym by nie zaczynała myśleć, w końcu i tak wracała do Snape'a. Przed oczami przesuwały się jej różne obrazy.
Kiedy spletli dłonie w czasie Rytuału, kiedy zakładał jej na palec pierścionek... kiedy w lesie pochylił się tak blisko, że jego włosy dotykały jej policzków... i jak trochę później tamtego wieczora otarł jej łzy...
Łania... Ta to dopiero miała oczy! A za jej rzęsy zaprzedałaby duszę diabłu! Często słyszała, że zwierzę upodabnia się trochę do właściciela, a właściciel do zwierzęcia. Snape był szczupły i miał czarne oczy, czy to dlatego łania tak wyglądała?
CZYTASZ
HGSS Dwa słowa - Zakończone
AdventureRok po Bitwie o Hogwart Hermiona wpada na trop spisku kilku wysoko postawionych pracowników Ministerstwa Magii. Ich głównymi celami jest Hermiona i... Snape. Czy Hermionie i Snape'owi uda się ich powstrzymać, nawet mając do pomocy francuskie Ministe...