Rozdział betowany przez Clou
---------------------------------------
Wylądował pod znajomym drzewem. O ile pamiętał, zaklęcie Smitha ostrzegało w przypadku użycia zaklęć w obrębie dziesięciu stóp, więc zanim dał choć krok do przodu, przeniósł się do drugiego wymiaru. Potem złożył na płasko pelerynę niewidkę i schował ją pod koszulę, zaprogramował świstoklik do Ministerstwa Magii i ukrył w kieszeni i dopiero wtedy ruszył w kierunku domu Smitha.
Słońce świeciło mocno i jak na połowę września, było zdecydowanie gorąco. Być może z tego powodu Smith zostawił duże przesuwane drzwi szeroko otwarte. Severus wygiął usta w pogardliwym uśmiechu, wszedł do domku i zaczął się rozglądać dookoła. Przede wszystkim chciał sprawdzić, czy Smith nie ma towarzystwa.
Nie wyglądało na to. Auror siedział na fotelu bokiem, zwieszając nogi przez oparcie i czytał Proroka. Różdżka leżała na stole obok.
Och, to będzie prostsze niż sądziłem...
Po raz kolejny miał w głębokim poważaniu przestrzeganie prawa czarodziejów. Miał przed sobą kogoś, kogo nienawidził tak, jak jeszcze nikogo innego na świecie. Wolał już choćby cholernego Jamesa Pottera i jego bandę. Obiecał sobie tylko jedno. Nie będzie dziś używał żadnego z Niewybaczalnych. Nie da im żadnych podstaw do oskarżania go.
Nie będą mi potrzebne Niewybaczalne, żeby sprawić, że Smith zacznie przeklinać dzień, w którym się urodził.
Poza tym postanowił uważać, co mówi, żeby ujawnić jak najmniej ich wiedzy. Im mniej wie Norris, tym więcej błędów jeszcze popełni.
Podszedł do stolika za plecami Smitha i zabrał różdżkę. Potem zaś wyjął pelerynę, narzucił ją na siebie i przeniósł się do normalnego wymiaru. Różdżka Smitha zawibrowała mu w ręku, ale przytrzymał ją mocno. Auror nie zwrócił na to żadnej uwagi.
Cofnął się trochę i odkaszlnął cicho.
Smith poderwał raptownie głowę i sięgnął na pamięć po różdżkę, rozglądając się dookoła. Nie znalazł jej, więc rzucił szybko okiem na stolik i nie dostrzegając jej, zerwał się na równe nogi. Starał się patrzeć dookoła, ale jednocześnie rozglądał się po podłodze.
Severus nie zamierzał tym razem ryzykować. Rzucił na niego Drętwotę i jednym gestem zerwał z siebie pelerynę, patrząc, jak Auror wali się na ziemię.
– Nie spodziewałeś się mnie zobaczyć, prawda, Smith?
Zaklęciem zamknął i zablokował drzwi na taras i zbliżył się do Smitha, który patrzył na niego w przerażeniu. Na wszelki wypadek wyczarował gruby sznur, który owinął się wokół Aurora i jednym smagnięciem szarpnął jednym końcem tak, że sznur zacisnął się mocno. Smith krzyknął głośno.
– Nie uważasz, że jest trochę podobny do węża? Ale tylko trochę, bo nie kąsa. W każdym razie – pokazał Smithowi jego różdżkę – zauważyłem, że bardzo lubisz bawić się cudzymi różdżkami, więc pewnie ta już ci nie jest potrzebna?
Złapał za oba końce, uderzył o udo i złamał ją na pół. Smith krzyknął na nowo coś, co przypominało „NIE".
– Zastanawiasz się pewnie, po co się u ciebie zjawiłem – ciągnął Severus niemal towarzyskim tonem. – Po pierwsze zaciekawi cię pewnie fakt, że panna Granger przypomniała sobie wczoraj pewne... krwawe wydarzenie... Muszę przyznać, że ciężko się napracowaliście, ale jak dla mnie nie było to zbyt przekonujące... więc postanowiłem przyjrzeć się TWOJEMU wspomnieniu...
Pochylił się gwałtownie nad leżącym Smithem i zajrzał mu prosto w oczy. Tym razem nie bawił się w delikatność. Wdarł mu się do umysłu, nie zwracając uwagi na jego jęki i zaczął szukać wspomnienia z czwartku rano. Z trudem opanowywał chęć przyglądania się wszystkim. Brał każde z nich i nie widząc Hermiony, odrzucał i sięgał po kolejne.
CZYTASZ
HGSS Dwa słowa - Zakończone
AdventureRok po Bitwie o Hogwart Hermiona wpada na trop spisku kilku wysoko postawionych pracowników Ministerstwa Magii. Ich głównymi celami jest Hermiona i... Snape. Czy Hermionie i Snape'owi uda się ich powstrzymać, nawet mając do pomocy francuskie Ministe...