Rozdział zbetowany przez Clou
----------------------------------------
Czwartek, 17.09
Hermiona, Severus i Jean Jacques siedzieli nad rozmaitymi notatkami rozrzuconymi po całym stole na werandzie i planowali, jak uprowadzić Horacjusza. Wiedzieli już, gdzie przebywa i kiedy i wiedzieli, że nie chroni w żaden sposób swojego domu. Tak przynajmniej było do wczorajszego wieczora, kiedy Ricky i jego kolega Gilbert towarzyszyli mu dyskretnie do domu.
– Nic więcej nie wymyślimy – powiedział w końcu Jean Jacques. – Każę im złapać go jeszcze dzisiaj. I tu przywlec.
– Tu, do tego domu? – zdziwiła się Hermiona.
Dom był duży, przestronny i bardzo się jej podobał. Uwielbiała duże okna z trzech stron, przez które od rana do wieczora wpadało słońce. Severus określał go mianem klatki na jaszczurki. Skojarzenie zapewne przyszło mu do głowy po tym, jak któregoś dnia zobaczyli je, jak wylegiwały się na rozgrzanych kamieniach. Obecność Horacjusza zupełnie jej nie odpowiadała.
– Tak – potwierdził Jean Jacques. – Wybacz, wiem, że to dla ciebie bardzo delikatna... sprawa, ale to jest najpewniejsze miejsce pod słońcem. Jeśli Norris się zorientuje, że go mamy... nie chcę nawet myśleć, co się będzie działo.
Podniósł się od stołu, dopił resztkę wina, odstawił kieliszek i wychodząc, machnął im ręką.
Hermiona podeszła do okna i spojrzała na widoczne w dali góry. Severus stanął za nią, objął ją w pasie i oparł brodę na jej głowie. Dziewczyna przykryła jego ręce swoimi i oparła się o niego wygodnie. W jego ramionach czuła się tak bezpiecznie, jak z nikim innym. Jego bliskość ją uspokajała i rozleniwiała. Miała ochotę tak stać całymi dniami, tygodniami. Jakby byli w jakiejś szklanej kuli, odgrodzeni od okrucieństw tego świata, tylko we dwoje, otuleni spokojem i szczęściem. Przyszło jej do głowy, że w ten sposób mogłaby spędzić całe życie.
Zamknęła oczy i oparła wygodnie głowę o jego pierś i uśmiechnęła się lekko, kiedy poczuła, że pocałował jej włosy. Kto by pomyślał, że ten mężczyzna potrafi być wcieleniem delikatności i czułości? Przypomniała sobie nagle Rytuał i jak myślała wtedy, że w ich przypadku nie ma najmniejszych szans na jakiekolwiek poczucie bliskości i zaśmiała się cichutko.
– Co cię tak śmieszy? – mruknął do jej ucha.
– Pamiętasz, jak zawieraliśmy Rytuał?
– Całkiem dobrze, ale nie pamiętam, żeby to było śmieszne.
Hermiona zaczęła głaskać palcami jego dłonie.
– Pamiętam, że przyszłam trochę wcześniej i pomagałam profesor McGonagall. I przy okazji spytałam o parę szczegółów...
– Niczego innego bym się po tobie nie spodziewał – wtrącił rozbawionym tonem.
– ... i powiedziała mi, że po tym rytuale, jeśli będziemy sobie bliscy, możemy czuć nawzajem swoje emocje.
– Co miałem okazję doświadczyć osobiście.
– Wiem, ale co mnie śmieszy to to, że wtedy pomyślałam, że w naszym przypadku nie ma najmniejszych szans na taką bliskość.
Severus uśmiechnął się lekko. On sam doskonale wiedział o możliwości odczuwania emocji, ale nawet przez głowę mu nie przeszło, że mogłoby się to im przytrafić.
– I pamiętam, że spytałam, czemu na czarnych świecach są jakieś różowe drobinki. Bo to mi bardziej pasowało do Wspólnoty Ciała, a nie Wspólnoty Opiekuńczej i wtedy profesor McGonagall zaczęła się śmiać i zapewniła mnie, że nie mam się co martwić.
CZYTASZ
HGSS Dwa słowa - Zakończone
AventuraRok po Bitwie o Hogwart Hermiona wpada na trop spisku kilku wysoko postawionych pracowników Ministerstwa Magii. Ich głównymi celami jest Hermiona i... Snape. Czy Hermionie i Snape'owi uda się ich powstrzymać, nawet mając do pomocy francuskie Ministe...