HGSS Dwa Słowa Rozdział 6

2.7K 142 164
                                    

Rozdział zbetowany przez Mamuś Anni.

---------------------------------------

Czwartek, 30.04


W czwartek rano, zanim Hermiona wyszła do pracy, rozległo się bardzo nierówne stukanie w szybę kuchennego okna. Dziewczyna, która właśnie myła zęby, zamarła ze szczoteczką w buzi. Przez chwilę nie wiedziała, co się dzieje, ale potem przypomniała sobie, że miała dostać wycenę, więc szybko opłukała usta i pobiegła do kuchni. Odsłoniwszy lekko firankę, zobaczyła... dwie sowy.

Dwie? Po co ta druga... przecież nie dla towarzystwa...?

Odebrała od obu sów kawałki pergaminu, dała im kawałki bekonu, które zostały jej ze śniadania i ptaki odleciały. Siadając przy kuchennym stoliku, otworzyła oba pisma.

Na widok wyceny z Jinks & Hayde aż nabrała powietrza. Dwadzieścia pięć galeonów miesięcznie?! Chyba ich bahanki pogryzły...! No, ale była to cena jej bezpieczeństwa. Jej życia. Więc warto było się poświęcić. Na dole długiego na dwie stopy pergaminu było dopisane, że w razie zgody pan Hayde proponuje zakładanie zabezpieczeń w sobotę o dziesiątej rano. Postanowiła, że prosto z pracy, używając ministerialnej sowy, wyśle swoją zgodę.

Drugi list był z Hogwartu, od profesor McGonagall.


Droga Panno Granger,

Proszę stawić się w szkole w piątek o osiemnastej w celu przedyskutowania warunków zdawania OWUTEMÓW. Prosiłabym o zabranie wyników SUMów.


Z poważaniem

Minerwa McGonagall

Opiekunka Gryffindoru,

Zastępca Dyrektora


Czując niezmierną ulgę, dziewczyna weszła w zielone płomienie.


Piątek, 1.05


Minerwa kończyła właśnie przygotowania do Rytuału, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Odłożyła na bok świece, domyślając się, że to Filch przyprowadził pannę Granger. Ruchem różdżki zdjęła wszystkie zabezpieczenia i otworzyła szeroko drzwi. I faktycznie, obok starego woźnego stała jej Gryfonka.

– Dziękuję bardzo, Argusie – skinęła na niego. – Sama odprowadzę pannę Granger, jak skończymy rozmawiać. Wejdź, Hermiono.

Dziewczyna weszła do środka, podając rękę na powitanie, ale profesor McGonagall nie ograniczyła się do zwykłego uścisku dłoni, ale przytuliła ją lekko do siebie. Potem przytrzymała w wyciągniętych ramionach i przyglądała się jej chwilę.

– Bardzo się cieszę, że cię widzę, moja droga. Wyglądasz lepiej, niż tydzień temu.

– Ja też się cieszę, pani profesor. I dziękuję za pomoc.

– Robię to z przyjemnością, wierz mi. Moja sowa trafiła do ciebie bez problemów?

– Trafiła bardzo dobrze, tylko... trochę to było śmieszne. Bo przyleciała dokładnie w tym samym momencie, co inna, która dostarczyła mi... parę dokumentów...

– I tak miało być. Rzuciłam na nią zaklęcie zwodzące, tak, żeby widoczna była tylko dla ciebie. Przypuszczam, że czekała, spryciula, aż otworzysz okno, żeby nikt się nie domyślił, że robisz to specjalnie dla niej... Chodź, pomożesz mi – wskazała głową stół stojący koło dużego okna.

HGSS Dwa słowa - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz