Rozdział zbetowany przez Clou
----------------------------------------
Wizyta Hermiony trwała trochę dłużej.
Kiedy pojawiła się w Ministerstwie, musiała znów przejść przez Acceuil i poczekać na Jean Jacquesa. Na całe szczęście nie musiała tym razem wymyślać już idiotycznych historyjek, tylko po prostu zrobiła to, co zaplanowali na taką okazję. Poprosiła czarownicę na recepcji o poinformowanie Monsieur Legranda, że Annick Rocques czeka na niego na dole. Ponieważ Jean Jacques zostawił wszystkim dyżurującym informację, że w takim przypadku należy posłać po niego natychmiast, nie czekała nawet dwóch minut.
Mężczyzna podszedł do niej szybkim krokiem i złapał za ramię, nie spojrzawszy nawet na ubraną w śnieżnobiałą szatę czarownicę, która zerknęła na niego i zajęła się następnym petentem.
– Coś się stało?! Coś nie tak?
– Wszystko w najlepszym porządku, Jean Jacques – uśmiechnęła się radośnie Hermiona.
Francuz odetchnął z ulgą i ucałował jej policzki.
– Z twojego powodu dostanę kiedyś ataku serca. Dziękuję, Monique! – machnął ręką do kobiety na recepcji i odwrócił się do Hermiony. – Swoją drogą, dzień dobry.
Dziewczyna parsknęła śmiechem i ruszyła za nim. Podeszli do punktu kontroli różdżek, a stamtąd do baszty C.
– Jesteś sama? – spytał, wchodząc po schodach.
– Tak. Severus załatwia parę rzeczy... na miejscu.
Minęli parę osób schodzących na dół i zrównali się z jakąś leciwą kobietą człapiącą na górę. Hermiona już chciała zapytać, czy jej nie pomóc, ale Jean Jacques pogonił ją, więc ociągając się trochę, wyprzedziła staruszkę i poszli wyżej.
– Czemu nie chciałeś, żebym jej jakoś pomogła? – zapytała Hermiona, gdy weszli już na II piętro.
– Bo ją znam – parsknął Jean Jacques. – Nazywamy ją Smok. Wkurza się z byle powodu i wrzeszczy tak strasznie, że niemal zionie ogniem. Twoją propozycję pomocy odebrałaby jako aluzję, że jest stara i nie daje sobie rady i pewnie w ciągu paru sekund by cię spopieliła.
Usiedli przy stoliku i dziewczyna wyjaśniła, jak postanowili zakończyć całą sprawę. Jean Jacques wyprostował się i pokiwał głową.
– Doskonały pomysł. Mamy tyle dowodów, że nie będą mogli ich zignorować. Poczekaj chwilę...
Podszedł do portretu młodej czarownicy wiszącego na ścianie.
– Eugenio, powiedz mi proszę, o której mogę się spotkać z Ministrem? Wiesz, w tej naszej sprawie?
Eugenia pochyliła głowę, jakby patrzyła na coś, co znajdowało się poniżej ramy obrazu. Zacmokała parę razy, rzuciła okiem na zegarek i w końcu najwyraźniej znalazła wolną chwilę.
– O czternastej. Będziesz miał pięć minut, Jean Jacques.
– Wcześniej się nie da?
Eugenia spojrzała na niego surowo, marszcząc brwi.
– Gdyby można było wcześniej, to bym ci to zaproponowała.
Jean Jacques uśmiechnął się, mimo negatywnej odpowiedzi.
– Bardzo ci dziękuję.
Eugenia kiwnęła głową i obróciła się bokiem, zajmując się najwyraźniej czymś innym. Jean Jacques usiadł z powrotem przy stoliku koło Hermiony.
CZYTASZ
HGSS Dwa słowa - Zakończone
PertualanganRok po Bitwie o Hogwart Hermiona wpada na trop spisku kilku wysoko postawionych pracowników Ministerstwa Magii. Ich głównymi celami jest Hermiona i... Snape. Czy Hermionie i Snape'owi uda się ich powstrzymać, nawet mając do pomocy francuskie Ministe...