Rozdział betowany przez Clou
----------------------------------------
Piątek, 10.07
Lawford zmiął papierowy samolocik i poczuł, jak serce wali mu mocno z nerwów. Kurwa mać! Dlaczego nie pomyślałeś o tym wcześniej?! Snape znów jest górą!
Dziś rano napisał do Beana, że w tym roku to Ministerstwo będzie zawiadamiało nowych uczniów o przyjęciu do szkoły i w związku z tym ma czekać na dalsze polecenia. Bean odpowiedział w ciągu godziny. Wyraził zdziwienie, bowiem w poniedziałek rano dostał już wszystkie listy od dyrektora Hogwartu i w ciągu dwóch dni on i jego pracownicy odwiedzili wszystkie rodziny mugolskiego pochodzenia, żeby móc wyjaśnić wszystko zaskoczonym rodzicom. I nowym uczniom.
Lawford rąbnął pięścią w stół. Co on miał teraz powiedzieć Peterowi?!
Zgodnie z danymi z Wydziału Badań Zdolności Czarodziejskich, uczniów mugolskiego pochodzenia było więcej niż miejsc w nowej szkole. Oczywiście ONI WIEDZIELI, że ta szkoła nigdy nie zostanie otwarta i nigdy do niej nie trafią, ale na wszelki wypadek postanowili „zakwalifikować" do szkoły tylko trzydziestkę nowych uczniów. Gdyby jakiś reporter wpadł na to, że wybrali więcej niż jest wolnych miejsc, mogłoby to wyglądać podejrzanie.
Tymczasem cholerny, pieprzony Snape zawiadomił już wszystkich! Nie będą mieli innego wyjścia, jak część z nich przyjąć do Hogwartu!
No i najgorsze było to, że jakoś musiał zawiadomić Petera. Który pewnie znów dostanie szału. Coś o jego temperamencie już wiedział.
Odwlekanie tego nic nie da pomyślał i wstał wolno zza biurka. To, że zdecydował się zrobić to TERAZ, wcale nie oznaczało, że spieszył się do gabinetu Petera...
.
Adalbert Waffling popatrzył za idącym wolno, ze zwieszoną głową, Lawfordem i doszedł do wniosku, że Dumbledore powinien żałować, że tego nie widzi. Coś było wyraźnie nie w porządku, Lawford miał minę, jakby szedł na ścięcie. Ciekawe, jak będzie wyglądał, gdy będzie wracał...
.
Lawford zapukał i wszedł do gabinetu przyjaciela. Ten dyktował właśnie swojej sekretarce list urzędowy, wzywający jakiegoś faceta do stawienia się na spotkanie. Przeczekał pytania pani Flynn i kiedy wreszcie kobieta wyszła, podszedł do biurka i uścisnął rękę Norrisa.
– Coś niewyraźnie wyglądasz – powiedział ten, marszcząc czoło.
– Niestety złe wieści od Beana – Norris natychmiast zesztywniał. – Snape wysłał już wszystkie listy do Hogwartu – wyrzucił z siebie nerwowo Lawford.
Norris poczerwieniał na twarzy.
– Chcesz powiedzieć, że nas ubiegł?! – opanował się i dodał rzeczowo – Można je jakoś zatrzymać?!
– Niestety nie. Bean już wszystkie poroznosił.
– Cudownie, Davy. Po prostu cudownie. Od kwietnia planujemy, zwołuję narady, mówię co i jak trzeba zrobić i po tym wszystkim przegapiamy tak ważne sprawy?!
Lawford miał ochotę powiedzieć, że Peter wcześniej nie mówił o tych cholernych listach, ale zdawał sobie sprawę, że to kiepskie wyjaśnienie.
– Nawet jeśli nie kazałem ci się tym zająć, to nie znaczy, że macie zakaz myślenia! Nie jestem tu po to, żeby to robić za was wszystkich!
Norris zerwał się od biurka i zaczął chodzić nerwowym krokiem po całym gabinecie. Lawford milczał przestraszony.
CZYTASZ
HGSS Dwa słowa - Zakończone
AdventureRok po Bitwie o Hogwart Hermiona wpada na trop spisku kilku wysoko postawionych pracowników Ministerstwa Magii. Ich głównymi celami jest Hermiona i... Snape. Czy Hermionie i Snape'owi uda się ich powstrzymać, nawet mając do pomocy francuskie Ministe...