Rozdział zbetowany przez Clou
------------------------------------------
Severus siedział na fotelu, trzymając różdżkę w ręku. Mimo że siedział tak już od czterech godzin z małymi przerwami, był skupiony i gotowy.
Nagle parę stóp dalej coś zawirowało w powietrzu, które jakby zgęstniało i pociemniało i z nicości wypadł na wytarty dywan mężczyzna. Runął na stolik, łamiąc go na nowo i zajęczał boleśnie.
Nie miał czasu nawet poruszyć głową, gdy oplotły go mocne więzy, od stóp aż po samą szyję. Smagnięciem różdżki Severus przewrócił go na plecy i obszedł go tak, by stanąć przed nim.
Lawford otworzył szeroko oczy, niezdolny chwilowo do wykrztuszenia choćby jednego słowa. Przez parę chwil wpatrywał się oszołomiony w Severusa i dopiero potem w jego oczach pojawił się szok.
– Witam, panie Lawford. Minęło trochę czasu od naszego ostatniego spotkania. Jest mi... niezmiernie miło pana znów zobaczyć – wycedził Severus, wbijając w niego złowrogie spojrzenie. – Expelliarmus!
– Snape! – wydyszał Lawford, gdy różdżka wyrwała mu się z ręki i napiął mięśnie, jakby chciał się zerwać.
– Widzę, że odświeżanie wspomnień nie jest ci potrzebne, bo mnie poznajesz – Severus obrócił parę razy w palcach lewej ręki różdżkę Lawforda. – To bardzo ułatwia sprawę.
W tym momencie do salonu weszła Hermiona i stanęła obok Severusa.
– Mamy gościa, Hermiono.
– Właśnie widzę. Mój... szanowny kolega z Ministerstwa – Hermiona wymówiła słowo „szanowny" z taką dozą pogardy, na jaką tylko potrafiła się zdobyć.
Spojrzenie Lawforda ześliznęło się na dziewczynę i wymówił bezgłośnie jej nazwisko.
Severus podał Hermionie różdżkę Lawforda i pochylił się nad nim.
– Będziemy musieli uciąć sobie długą pogawędkę...
Wylewitował go na fotel, opuszczając niezbyt delikatnie, po czym usiadł na kanapie i zrobił miejsce dla Hermiony.
Odczekali chwilę, pozwalając Lawfordowi dojść do siebie.
– Widzisz, wszystko dobrze poszło – szepnął Severus, pochylając się lekko ku dziewczynie.
Ta odpowiedziała mu lekkim uśmiechem pełnym ulgi.
Tymczasem Lawford próbował zrozumieć, co się dzieje.
Snape? I Granger? Gdzie ja, do cholery, jestem?! Jak ja się tu znalazłem? Acha, to musiał być świstoklik... Ten z listu... Merlinie, ja muszę jak najszybciej do Departamentu Ta... jem... nic...???!!! Przecież ten eliksir... ELIKSIR!!! Snape!!!
Przez króciutką chwilę odczuł niewymowną ulgę, że nie jest chory, nie ma żadnego wirusa, który wyżre mu magię... i w następnej zrozumiał, że właśnie trafił w ręce Snape'a... I poczuł, jakby rąbnął o twardą ziemię, zlatując z dużej wysokości.
– To ... co to ma być... to porwanie! To sprzeczne z prawem! Nie wolno wam! – zawołał, mówiąc i myśląc równocześnie. – Macie mnie natychmiast puścić! Jeśli nie...
Hermiona wybuchnęła śmiechem, nie mogąc się opanować.
– Sprzeczne z prawem... – powtórzyła i spojrzała na Severusa. – Wiesz co, podoba mi się jego poczucie humoru.
– Znam parę lepszych żartów – odparł na to, nie odrywając wzroku od przerażonych oczu Lawforda. – Choć muszę przyznać, że wolę to, niż podszycie się za Lovegooda.
CZYTASZ
HGSS Dwa słowa - Zakończone
AdventureRok po Bitwie o Hogwart Hermiona wpada na trop spisku kilku wysoko postawionych pracowników Ministerstwa Magii. Ich głównymi celami jest Hermiona i... Snape. Czy Hermionie i Snape'owi uda się ich powstrzymać, nawet mając do pomocy francuskie Ministe...