Rozdział betowany przez Clou
----------------------------------------
Środa, 8.07
– Nie mieliśmy innego wyjścia, jak pozwolić im ją uwolnić – powiedział Smith, odkładając kartę pacjentki na stół.
Norris siedział jeszcze chwilę w milczeniu, podpierając głowę prawą ręką i masując sobie skronie. Lawford, Scott i Rockman, ci, którzy mogli przyjść natychmiast do jego gabinetu, spoglądali na siebie trochę spłoszonymi spojrzeniami.
– Chcesz mi powiedzieć, że nie daliście sobie rady z garstką czarodziejów?
– „Garstka" to wersja do Proroka. Tak naprawdę była ich ponad setka...
– Nieważne! Więc nie mogliście poradzić sobie z setką?!
Smith skrzywił się strasznie i rzucił błagalne spojrzenie pozostałym.
– Peter, dalibyśmy sobie z nimi radę, ale musielibyśmy zacząć używać klątw i złych uroków! Już i tak doszło do regularnej bitwy pod kliniką i w niej.
Norris nie chciał go słuchać.
– Czyli banda niezadowolonych czarodziejów będzie od dziś stanowić prawo, czyż nie tak? Obojętnie, co MY zdecydujemy, oni mają prawo to zmienić?!
Scott spojrzał na swoje stopy i zagryzł zęby, bo miał wielką ochotę powiedzieć, że nie było żadnego „MY". Norris uparł się na te aborcje sam, zapowiedział, że będą przeprowadzane i nie było żadnej dyskusji, czy wszyscy są „za".
Nieoczekiwanie odezwał się Lawford.
– Peter, zgodzę się z tobą, że decyzje rządu powinny być niepodważalne i to nie społeczność czarodziejów ma decydować, ale my. Ale nie wolno nam zapomnieć o tym, jak postrzegany jest rząd. Żeby nas słuchać, ludzie muszą nam ufać, a nie próbować z nami walczyć.
Rockman skinął głową i poparł Lawforda.
– Odczekajmy trochę. Bardzo dużo zmieniło się w ciągu ostatnich miesięcy i ludzie potrzebują teraz czasu na zaakceptowanie tego i zrozumienie, że to dla ich dobra. Napiszmy jutro coś pozytywnego. Choćby o nowej szkole, o tym, jak pomoże wszystkim dzieciom w lepszej przyszłości... i tego typu bzdury. To poprawi nasz image i zobaczysz, że niedługo wszyscy się uspokoją. Wyobrażasz sobie, co by było, gdyby udało się nam przykuć tą kobietę do stołu i wydłubać jej dziecko z brzucha? Jutro byłyby tłumy na ulicach i wszystko, co udało się nam zbudować, zawaliłoby się w gruzy.
Norris patrzył nadal na biurko, jakby zastanawiając się nad ich słowami. Scott postanowił zebrać się na odwagę.
– Skupmy się na innych projektach i dajmy temu spokój. Tak jak mówi Tyler, koszt zabicia tych, tak naprawdę niewinnych dzieciaków byłby o wiele wyższy niż korzyści, które byśmy z tego odnieśli – aż przeszedł go dreszcz, gdy to mówił, może dlatego, że pomyślał o swojej dwójce i żonie.
– Nie damy temu spokoju, James! Oszalałeś?! – Norris walnął nagle pięścią w biurko i wszyscy drgnęli.
– Odczekajmy – poradził jeszcze raz Rockman stanowczym głosem. – Mamy czas, rozegrajmy to na naszą korzyść.
Wszyscy na chwilę zamilkli. Serce Scotta tłukło mu się w piersi jak szalone. Lekko drżącą ręką zupełnie niepotrzebnie poprawił swoją szatę.
– Jutro ma ukazać się w Proroku informacja, że rząd jest rozczarowany tym, że społeczeństwo nie chce zrozumieć naszych starań, ale wychodzimy ku nim i będziemy pracować nad programem pomocy psychologicznej dla takich kobiet przy podejmowaniu decyzji. Po drugie chcę, żeby pojawił się artykuł o nowej szkole – zdecydował po długiej chwili Norris.
CZYTASZ
HGSS Dwa słowa - Zakończone
AventuraRok po Bitwie o Hogwart Hermiona wpada na trop spisku kilku wysoko postawionych pracowników Ministerstwa Magii. Ich głównymi celami jest Hermiona i... Snape. Czy Hermionie i Snape'owi uda się ich powstrzymać, nawet mając do pomocy francuskie Ministe...