HGSS Dwa Słowa Rozdział 5

3.1K 146 141
                                    

Rozdział zbetowany przez Mamuś Anni

-----------------------------------------

Weekend, 24-26.04


Hermiona miała wrażenie, że od dawna tak dobrze się nie czuła. Stałe zdenerwowanie i uczucie lekkiej paniki były jakby przygłuszone. Usiadła wygodnie na kanapie ze szklanką herbaty i dobrą książką. Ogień płonął na kominku, Krzywołap mruczał rozanielony... Poza tym był piątek wieczór, a ona była już w domu! Jutro mogła sobie spać jak długo chciała. W planach na sobotę miała wizytę u Harry'ego, a w niedzielę obiad u rodziców. Postanowiła w sobotę posprzątać trochę w domu, bo ostatnio nie bardzo miała kiedy i czas już był najwyższy coś z tym zrobić.

Przy okazji wyciągnę ten bohomaz od ciotki Sally! Świetna okazja, żeby się tego pozbyć. Ciekawe, jak spodoba się profesorowi Snape'owi... zachichotała w duchu.

Po czym zamarła, wpatrując się w płonienie i widząc oczyma duszy sceny z dzisiejszego dnia. Snape ubrany jak mugol... Przypomniała sobie jego minę, kiedy powiedziała mu o wspomnieniach z nim w roli głównej. Potem wspólny obiad... W zasadzie można było powiedzieć, że całkiem przyjemny obiad. Abstrahując od tego, że dużo mówili na temat afery, w którą zostali wplątani, nieźle się z nim rozmawiało. Czuła się prawie swobodnie, ośmieliła się pozwolić sobie na żarty i, O Merlinie! Nawet się uśmiechnął! Uśmiechnął, pochwalił i przyznał punkty jej domowi. A już sądziła, że prędzej by się udławił, niż te słowa przeszłyby mu przez gardło!

Pogratulowała sobie gorąco tego, że tydzień temu zdecydowała się poprosić go o pomoc. Dziś miała już parę pomysłów, a tymczasem z Harrym błądziliby całymi tygodniami i miesiącami, bezradni i bezbronni jak małe dzieci.

Domyślała się, że gdyby nie został w to wplątany, zapewne by jej nie pomógł. Więc w skrytości ducha cieszyła się, że tak wyszło. O ile można się było w tej sytuacji czuć komfortowo, ona tak się czuła. Wiedziała, że będzie mogła na niego liczyć, ufać mu... i że będzie mogła dużo się od niego nauczyć.

Gdyby jeszcze pół roku temu ktoś powiedział jej, że będzie siedzieć z nim w restauracji, nie uwierzyłaby.

Nie tylko siedzieć w restauracji... Jutro będziesz mu kupować medalion! TO jest dopiero numer!

Uśmiechnęła się pod nosem, napiła się herbaty, oparła wygodnie o miękką poduszkę, otworzyła książkę... i zasnęła, zanim skończyła pierwsze zdanie.


Dopiero koło dziesiątej wybrała się do Klejnotów Flawiusza, największego sklepu z biżuterią na Pokątnej. Wydawało jej się naturalne, że medalion i pierścionek muszą być czarodziejskie.

Między gablotami kręciło się już parę czarownic. Miło wyglądający sprzedawca rozmawiał z jakimś człowiekiem w oszałamiającej, jasnozielonej szacie, która ciągnęła się trochę po ziemi. Wysunął właśnie jakąś szufladę i pokazywał coś z bliska.

Hermiona przyjrzała się dwum gablotom z przedziwnymi, trochę przerażającymi pierścieniami. Jeden z nich wyglądał, jakby w środku tkwiło jakieś oko. Na innym, bardzo szerokim, widniał topornie wyryty runiczny napis. Gdyby miała chwilę, mogłaby próbować to przetłumaczyć, ale bała się przyciągnąć uwagę sprzedawcy. Kolejny pierścień wyglądał, jakby miał płynny środek. W błękitnawym oczku wirowały jakieś kształty. Na niewielkiej karteczce leżącej przed jeszcze innym było napisane „Pasaż do zmiany rzeczywistości – jeden krok dzieli cię od innego świata".

Chyba jednak u mugoli będzie lepszy wybór... przecież ja czegoś takiego nie będę nosić! Pomyślała, oglądając dziwny, jakby poszarzały pierścień, z szerokimi ornamentami z boków, który zamiast oczka miał przezroczystą kulę ze zwykłym szpikulcem w środku. Zaklęcie bąblogłowy na palcu...

HGSS Dwa słowa - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz