Rozdział zbetowany przez Clou
-----------------------------------------
Piątek 17.07
Piątek przyniósł wreszcie coś nowego. Jakieś młode angielsko-francuskie małżeństwo zaprotestowało przeciw blokadzie antyteleportacyjnej, bo do tego w praktyce sprowadzał się zakaz opuszczania i przybywania do kraju. Tłumaczyli, że z racji posiadania podwójnego obywatelstwa podróżują nieustannie i nie wyobrażają sobie, żeby to jakiś urzędnik decydował, czy wolno im aportować się do i z Anglii.
Jason Hawk podkreślił, że w obu krajach jest wiele takich małżeństw jak oni i wezwał Ministerstwo do zajęcia się poważnie tym problemem.
Hermiona uczepiła się tej informacji jak ostatniej deski ratunku. Nie widziała Severusa od soboty. Owszem, pisali do siebie, ale był zajęty przygotowaniami do kolejnego roku szkolnego i nie miał czasu, żeby do niej wpaść. No i poza tym brakowało racjonalnych powodów do „wpadania".
Norris nie chodził już z Lawfordem na obiady. Wiedziała, że Lawford poszedł do niego w poniedziałek z miną, jakby szedł odrabiać szlaban i że dzień później Severus dostał oficjalny list z Ministerstwa, w którym wyrażono niezadowolenie, że zawiadomił już nowych uczniów o przydziale do Hogwartu i że owa lista zostanie zmodyfikowana. Nietrudno było się domyślić, że Lawford wpadł w niełaski.
Nie musieli już podmieniać eliksirów w Klinice, Severus nie potrzebował jej pomocy w warzeniu, nie wiedzieli, czy w ten weekend jest jakaś narada i gdzie... I to ją przerażało. Dla „przyjaciół" być może fakt niewidywania się przez jakiś czas nie był niczym niezwykłym, ale Merlinie, on nie był dla niej „przyjacielem"!
Brakowało jej go coraz bardziej. Dni bez niego wydawały się być puste. Nie umiała się skupić na najprostszej pracy, podświadomie czekając w napięciu, aż pierścionek zrobi się ciepły i będzie mogła choćby przeczytać, co do niej napisał.
Nie widziała sensu chodzenia na zakupy, odwiedzania znajomych, czy choćby rodziców. Nie chciała widzieć nikogo innego z wyjątkiem Jego.
Korzystając z tego, że wielu urzędników było na wakacjach i miała mniej pracy, zaczęła wychodzić do domu o piątej po to, żeby móc usiąść na kanapie z Jego książką o eliksirach, którą pożyczyła ostatnio. Nie chodziło o czytanie, ale o sam fakt, że mogła trzymać w rękach coś, co należało do Niego. Szukała w niej odręcznych notatek, których nie było i czasem przytulała twarz do stronic. Pachniały zwykłą, starą książką, ale wąchała ją mimo wszystko, bo wiedziała, że gdzieś w nich musiał się kryć zapach Jego dłoni. Znalazła pergamin, na którym kiedyś robił notatki i całowała go tylko dlatego, że kiedyś to ON go dotykał.
Nie mogąc go widzieć, spędzała czas na przypominaniu sobie ich spotkań i marzeniu o kolejnych. Kiedy myślała, że teraz mogą się widywać co parę tygodni, łzy napływały jej do oczu.
Cały jej świat sprowadził się do dwóch słów. Severus Snape stał się jej obsesją.
Teraz, po przeczytaniu protestu angielsko-francuskiego małżeństwa, ożyła w niej nadzieja, że może stworzy to okazję do spotkania się, czy też nawet wizyty u Jean Jacquesa, żeby porozmawiać o interwencji Francuzów.
Postanowiła poczekać do południa, czy do niej napisze, a potem zaproponować wizytę w Paryżu.
.
Severus pchnął gwałtownie drzwi do Wielkiej Sali i wykrzywił się, słysząc, jak rąbnęły o ścianę. I bardzo dobrze!
Minerwy jeszcze nie było, więc sięgnął po Proroka i zaczął przeglądać wiadomości, przerzucając szarpnięciami strony, jedna po drugiej. Niektóre ignorował zupełnie, niektóre czytał pobieżnie i trafiały do niego tylko niektóre słowa, niektóre zaś przyciągały jego uwagę. Jak choćby protest jakiegoś małżeństwa przeciw zablokowaniu teleportacji.
CZYTASZ
HGSS Dwa słowa - Zakończone
AventuraRok po Bitwie o Hogwart Hermiona wpada na trop spisku kilku wysoko postawionych pracowników Ministerstwa Magii. Ich głównymi celami jest Hermiona i... Snape. Czy Hermionie i Snape'owi uda się ich powstrzymać, nawet mając do pomocy francuskie Ministe...