Kocham cię córko

282 15 0
                                    

Wstałam dosyć wcześnie i zeszłam na dół, usiadłam na kanapie i zaczęłam rozmyślać nad tym jak potoczy się to wszystko... Z jednej strony wiedziałam, że muszę uciekać lecz z drugiej nie mogłam ich tutaj przecież tak zostawić -Emily?- odwróciłam się w stronę głosu, była to Bonnie -Hej-,-Nad czym tak myślisz?-spytała i usiadłam obok mnie-Pamiętasz 5 lat temu rzuciłam na zaklęcie na pewien sztylet... wiedziałam, że to może nie zadziałać lub, że po tym będą skutki uboczne-przerwałam na chwilę-I są skutki uboczne... Bonnie jeśli tutaj zostanę ten sztylet mnie zabije, a jeśli wyjadę wam będzie grozić niebezpieczeństwo-,-Emily ty się o nas nie martw damy sobie radę... a ty stąd uciekaj. Ale czy nie można ukryć  sztyletu z dala od miasta ?-,-Próbowałam... ale się nie da on wraca, to miasto wybrał sobie za dom-,-Emily nie masz innego wyjścia musisz uciekać.

Opowiedziałam całą historię również Damonowi i Stefanowi kiedy wstali oboje byli w szoku -Emily skoro tak wygląda sytuacja to uciekaj stąd co cię tutaj trzyma-powiedział Stefan -Wy, muszę was chronić, nie wybaczę sobie jeśli coś wam się stanie-,-O nas się nie martw, my sobie ze wszystkim dajemy radę... A ty uciekaj- dodał Damon-Widzisz wszyscy tak myślimy, jeśli chcesz nas chronić uda ci się to tylko wtedy kiedy będziesz w pełni sił. Opuść Mystic Falls jak najszybciej-powiedziała Bonnie.

Mieli racje musiałam ich chronić, a nie mogłabym tego robić jakbym bym była martwa dlatego też musiałam pożegnać się z Hope, zapukałam do jej pokoju, a ona mi otworzyła -Muszę ci coś powiedzieć- powiedziałam, a ona mnie wpuściła.
Opowiedziałam jej jak poznałam Salvatorów o moich poszukiwaniach ojca, tylko, że zmieniłam trochę historię, ponieważ zamiast jej powiedzieć, że to Klaus chciał mnie zabić, powiedziałam, że jego wrogowie chcieli mnie zabić dlatego upozorowałam własne morderstwo -Po 5 latach ,,zmartwychwstałam" poprosiłam Salvatorów o ukrycie sztyletu, jednak on nigdy nie opuścił tego miejsca, teraz wysysa ze mnie energię dlatego też nie mogę tutaj już zostać inaczej mnie on zabije... ale będziemy pod ciągłym kontaktem zawsze możesz do mnie zadzwonić, a jak naprawdę będziesz potrzebowała pomocy to przyjadę do ciebie -,-Rozumiem, jeśli tak sytuacja wygląda musisz stąd uciekać... będziemy do siebie dzwonić- myślała, że nie widzę jak próbuje powstrzymać łzy dlatego też się do niej przytuliłam -Zawsze jak już myślę że będzie dobrze, coś się musi spieprzyć ja to mam pecha-,- Ja też tak mam, ale u nas to rodzinne- zaśmiałam się, a ona ze mną -Ty również będziesz mogła mnie odwiedzać- uśmiechnęłam się.
Po dwóch godzinach już musiałam iść -I pamiętaj zawsze możesz do mnie zadzwonić- powiedziałam i wyszłam.

Weszłam do domu Klausa, i poszłam do salonu on tam siedział -Cześć- powiedziałam, a on się do mnie odwrócił -Przyszłaś się pożegnać, siadaj- usiadłam na kanapie -Wyjeżdżam-,- Słusznie- powiedział i upił swojego trunku -Miej oko na Hope i jakby działo się coś to od razu do mnie zadzwoń dobrze ?-,-Dobrze- powiedział -To do zobaczenia- miałam już wychodzić kiedy zatrzyma mnie Klaus -Będę do ciebie czasami dzwoni, jeśli będzie się coś dziać od razu do mnie dzwoń, postaram się coś wymyślić żebyś mogła tutaj wrócić - powiedział, a ja się do niego przytuliłam -Kocham cię córko... i nigdy nie wybaczę sobie tego co ci zrobiłem-,- Do zobaczenia.

PrzemianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz