Rozdział 13

4.7K 252 32
                                    

  Zamieszałem herbatę w swoim kubku i owinąłem się bardziej puszystym kocem. Księżyc wiszący wysoko na niebie oświetlał balkon, na którym siedzieliśmy.

  – A... Zayn nie ma nic przeciwko, że tu jesteś? – spytałem unosząc wzrok na szatyna. Siedział w samej bluzie i owszem; był wilkiem i chłód nie doskwierał mu aż tak bardzo, ale ja również nim byłem! A zimno robiło mi się od samego patrzenia na niego.

  Liam oparty łokciami o kolana zaśmiał się cicho pod nosem.

  – Przejmujesz się tym?

  – Raczej nie chciałbym trafić w jego łapska, zaraz po tym jak dowiedziałby się, co robiłeś.

  – Nie rozumiesz – rzucił i chwycił swój gorący napój, napił się, po czym oblizał powoli dolną wargę. Skarciłem się w myślach za bezmyślne przypatrywanie się temu.

  Od kilku godzin siedzieliśmy w swoim towarzystwie rozmawiając o błahostkach. Trzymałem go na dystans, zważywszy na sytuację, do której doprowadził. Teraz zaczynałem rozumieć, dlaczego Malik był tak bardzo zazdrosny o swoją bratnią duszę.

  – Zayn wyjechał do zaprzyjaźnionej watahy, wróci za trzy dni – wytłumaczył i zerknął na wyświetlacz telefonu. Wyostrzyłem wzrok i sprawdziłem godzinę. Zbliżała się dwudziesta trzecia.

  – Jeśli mogę wiedzieć, po co? – Nie zostawia się tak po prostu swojej watahy. Byłem ciekawy.

  – To raczej poufne informacje, ale... – Jego sarnie oczy spoglądały na mnie bez zamiaru oderwania się. Czułem się tak dziwnie, gdy jego spojrzenie zatrzymywało się akurat na mnie, jednak moje serce nie przyspieszało przez strach, było to coś innego, dotąd nie poznanego przeze mnie. – Jedna z Bet pełniąca swoją wartę napotkała białego wilka.

  Zagryzłem od razu wargę.

  – Oczywistym było, że musi go zatrzymać, nie miał na celu go skrzywdzić, ale najwyraźniej tamten odebrał to w inny sposób. – Uniósł wzrok ku niebu. – Bliższy przyjaciel Zayn'a płaci za lekkomyślność tego stworzenia swoim bólem.

  Wciąż nie miałem pojęcia, co sprawiało, że byliśmy gorsi. Owszem, słyszałem o atakach, jakie rzekomo przeprowadzały białe wilki, ale powód tego był nikomu nieznany. Od zawsze wiedziałem, że budziliśmy nie mały respekt wśród zwykłych wilkokrwistych, jednak co takiego nas wyróżniało?

  Co było w nas tak niebezpieczne, że byliśmy gatunkiem, który chciano wytępić?

  W jakimś stopniu czułem, że Liam mógłby mi to wszystko opowiedzieć, ale ze swojej perspektywy, tylko jedną wersję, a ja chciałem poznać całą historię.

  – Liam, może zostałbyś na noc? – odezwała się Lilia, która pojawiła się znikąd. Podskoczyłem na krześle, czego uważne oko szatyna nie ominęło. Uśmiechnął się pod nosem. – Ja wiem, że jesteś Alfą i te sprawy, jednak chciałabym być dobrym gospodarzem i...

  – Jeśli to nie problem. – Zerknął na mnie i gdy spojrzałem w stronę ciotki ujrzałem błagające oczka. Wywróciłem oczami i pokiwałem głową. – W takim razie z miłą chęcią.

  – Więc chodź za mną, pokażę ci pokój, w którym będziesz spał.

  Liam podniósł się z krzesła i ruszył za Lilią. Odetchnąłem i rozluźniłem się. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że przy tym chłopaku byłem wciąż napięty.

Tak bardzo brakowało mi Harry'ego, przy którym nie czułem takiego skrępowania, a pomyśleć, że znaliśmy się zaledwie od dwóch tygodni. Byłem strasznie ciekawy jak przeżywa gorączkę, zostały mi ledwo trzy dni i... Byłem trochę przerażony, ale wynikało to z opowiadań Laury.

  Następnego dnia wszystko działo się strasznie szybko. Razem z Liamem zjedliśmy śniadanie w domu i poszliśmy do szkoły. Nie musieliśmy cofać się aż do jego domu, który znajdował się po drugiej stronie miasta (nie zazdrościłem mu tego). Lekcje minęłyby w miarę w porządku, gdyby nie fakt, że wszyscy dziwnie się we mnie wpatrywali. Coś mówiło mi, że to przez wczorajsze wydarzenia, nie myślałem jednak zbyt dużo.

  Gdyby jakaś kara miała mnie dopaść, już by się to stało.

  Oprócz tego zabrakło mojego ulubionego nauczyciela historii. Z plotek zrozumiałem, że wyjechał do innego miasta przez sprawy rodzinne, miał jednak wrócić pod koniec tygodnia, na nasze dodatkowego zajęcia. Wręcz skakałem z radości.

  Tym razem idąc na stołówkę nic się nie stało, na co odetchnąłem cicho. Ten korytarz już nigdy nie będzie mi się kojarzyć z czymś dobrym.

  Zabrałem swoje jedzenie i zająłem wolny stolik. Byłem raczej przyzwyczajony do jedzenia posiłków samotnie, ale tu również namieszał Harry i czułem się po prostu dziwnie, gdy nie było go obok.

  Faktycznie zacząłem traktować go jak przyjaciela.

  – Hejka.

  Obok mojej tacy zajęła miejsce druga, na której było równie dużo napakowane jedzenia co u mnie. Uniosłem brwi i spojrzałem na uśmiechającego się w moją stronę Javada.

  – Cześć – odparłem i chwyciłem swój sok.

  – Mój kuzyn nie wystraszył cię wtedy za bardzo? – spytał, jakby nie widząc, że nie byłem zbyt chętny do rozmowy z kimkolwiek. – Znaczy wiesz, raczej chcemy, aby w naszym stadzie każdy czuł się komfortowo.

  – Wiem, że jest zazdrosny, po prostu nie mogę zbliżać się do... Liama – powiedziałem i sam zdałem sobie sprawę jak głupie to było. Ledwo co szatyn wrócił z mojego domu, gdzie został na noc. Przez myśl przeszło mi, że już po mnie.

  – To nie tak. – Brunet poprawił swoje postawione włosy i przejechał wzrokiem po całym pomieszczeniu. Był Betą Alfy stada, więc podczas jego nieobecności to na niego spadały wszystkie obowiązki. – Zayn nie jest tu tym złym. I nie mówię tego, jako jego rodzina – zastrzegł.

  Przyłapałem go na wpatrywaniu się we mnie, ale pierwszy raz nie przeszkadzało mi to. Zbyt rozmyślałem nad jego słowami, mogłem uwierzyć, że Malik nie był tu tym złym, ale w takim razie kto?

  – Czyli uważasz, że mam jakąś szansę zaprzyjaźnić się ze swoim Alfą? – spytałem nie odrywając wzroku od jednego miejsca, na które nawet nie zwracałem uwagi. Był to swego rodzaju martwy punkt. Byłem zbyt zamyślony, aby zwracać uwagę, na co spoglądałem.

  – Oczywiście, potrzebujesz jedynie czasu i cierpliwości.

  – To akurat mam.

  Musiałem wiedzieć, w jakim tempie sprawdzają kolejne tereny. Moja wataha nie była wcale tak daleko, ledwie kilkanaście kilometrów, które oni z łatwością mogli pokonać. Wiedziałem, że potrzebuję informacji odnoście patroli, bo to też mogłoby być pomocne, gdyby udało mi się powiadomić Laurę o zamiarach wroga, którym byli oni; Light i Night.

  Usłyszałem oddalone mruknięcie, więc pomrugałem kilkakrotnie i otworzyłem szerzej oczy zdając sobie sprawę, że przez cały ten czas wpatrywałem się prosto w Liama. Moje poliki zapiekły, co nie obeszło uwagi Javada.

  – Co ty na to, aby gdzieś dzisiaj wyskoczyć? Harry'ego nie ma, a wiem, że to akurat z nim się zadajesz, ale moglibyśmy wyjść po szkole – zaproponował i dość długi czas rozważałem odpowiedź.

  – Spoko.

  Oby nie wyglądało to jak ostatnio, gdy bezmyślnie się zgodziłem.

▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️

Rozdziały tak, bo muszę jakoś wynagrodzić tę przerwę ._.

I w sumie daliście mi mega pomysł

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz