Biegałem po całym domu szukając tego nieszczęsnego portfela, podczas gdy moja ciotka stała z założonymi na piersi ramionami w salonie i roześmiana wpatrywała się jak nieporadnie mi to wychodzi. Dopiero po kilku dniach przypomniało mi się, że zapomniałem o mojej wizycie u fryzjera, a ta głupia fryzjerka nawet do mnie nie zadzwoniła upewnić się czy w ogóle żyję i dlaczego nie przyszedłem.
Okey, mogła mieć to gdzieś, ale nie miałem zaplanowanej tej wizyty z dnia na dzień, tylko z dwumiesięcznym wyprzedzeniem.
— Na pewno nie chcesz pożyczyć pieniędzy ode mnie? — spytała rozbawiona Lilia.
— Ale ja muszę znaleźć ten portfel — powiedziałem zdesperowany i przeszukiwałem moje wszystkie kurtki wiszące w przedpokoju. Ostatnio zrobiłem się strasznie nerwowy, nie miałem pojęcia czemu, do tego uczucie to potęgował fakt, iż mój wilk ucichł i kompletnie nie ingerował, gdy w pobliżu były Alfy. — Co jeśli ktoś go ukradł?
— A może gdzieś go zostawiłeś? Na przykład u tych chłopców.
Zatrzymałem się i niepewnie spojrzałem na ciotkę, która uśmiechnęła się cieplej.
— Daj spokój, Niall, przecież to widzę. — Podeszła do mnie i poklepała mnie po policzku, przez co zamrugałem. — Częściej wychodzisz, odprowadzają cię te dwie Alfy, przychodzą po ciebie. Myślisz, że nie czuję ich zapachu w swoim domu?
— J-ja...
— Pamiętam jak na początku września byłeś do nich sceptycznie nastawiony, jak ci o nich mówiłam. Osobiście wciąż uważam ich zachowania za dziecinne, ale w twoim przypadku widzę, że się starają. Twój zapach się zmienia, oznaczyli cię, prawda?
Zagryzłem wargę i spuściłem wzrok zażenowany.
— Hej, kochanie, to nic. — Dotknęła dłonią mojego policzka, nakazując mi tym, bym spojrzał w jej oczy. Miała przenikliwie błękitny odcień, był naprawdę piękny. — Jestem szczęśliwa, to twoi mate?
Pokiwałem głową na tak i brunetka mnie przytuliła.
— Najważniejsze, abyś był szczęśliwy. Jeśli tak czujesz się z nimi, to ja ich zaakceptuję. — Odsunęła się ode mnie i złapała za moje ramiona. — Ale pamiętaj, jeśli kiedykolwiek cię skrzywdzą, niech wiedzą, że masz najlepszego adwokata — szepnęła, jakby ktoś miał to usłyszeć.
Uśmiechnąłem się blado i poczułem ciesz spływającą po moim policzku, to...
— Niall, czy ty płaczesz? — przestraszyła się i od razu starłem łzę. — Coś się stało? Czy oni...
— Kocham cię, ciociu.
Wtuliłem się w jej ciało najmocniej jak mogłem i schowałem głowę w zagłębieniu jej szyi. Najwyraźniej się zdziwiła, gdyż dopiero po chwili niepewnie objęła mnie i sama wzmocniła uścisk.
Gdyby była tu Laura, zapewne otrzymałbym ogromne kazanie i zakaz spotykania się z nimi. Ale Lilia taka nie była. Czułem, jakby zastępowała mi matkę, której mimo wszystko mi brakowało. Była najukochańszą osobą, jaką udało mi się poznać w ciągu tych kilku miesięcy i nie wyobrażałem sobie, aby to miało zniknąć.
Nie chciałem wracać do wioski.
Chciałem zostać tu gdzie byłem. Tu gdzie miałem wspaniałą ciotkę, najlepszego przyjaciela, swoich mate i swojego Alfę, który nawet jeśli przyprawiał mnie o gęsią skórkę i nie czułem się całkowicie komfortowo w jego pobliżu, to mimo to czułem potrzebę bycia blisko niego, aby mu pomagać.
Nie mogłem zostawić tak wspaniałych osób.
•••
— A więc, co robimy? — spytał mężczyzna, dotykając moich włosów.
CZYTASZ
Honey, soon | Ziallam
FanfictionKOREKTA ROZDZIAŁÓW 28 - 68 •Ziallam | abo• Jedna z najgorętszych par licealnych niedługo całkowicie zagłębi się w świat dorosłych. Pełen kłamstw, różnorodności, braku tolerancji, brutalności. Dwie przyszłe alfy, dwa różne stada. ...