Rozdział 21

4.8K 260 23
                                    

  – Pójdę po jedzenie do kuchni i zaraz wracam – przekazał Harry uśmiechając się w naszą stronę. Kiwnąłem delikatnie głową, przeniosłem się na łóżko i chwyciłem jedną z poduszek, które znajdowały się za mną. Wtuliłem się w czarną i skrzyżowałem nogi.

  To, że podczas przerw czy poza szkołą udawało mi się zamienić z Liamem kilka słów, nie znaczyło, że zacząłem się do niego w jakikolwiek sposób przełamywać. Od początku roku czułem się niezręcznie i jedynie przy Harry'm, Javad'zie i czasem Olivii nie czułem całkowitego spięcia i zachowywałem się normalnie, bez żadnego zbędnego zastanawiania się czy mój ruch nie jest zbyt obraźliwy  albo da się go inaczej przyjąć.

  Liam zajął miejsce na fotelu tuż obok mnie i wpatrywał się we mnie. Byłem w jakimś stopniu do tego przyzwyczajony, zwłaszcza, że robił to przez cały czas, gdy tylko miał okazję. Nie czułem się z tym wyjątkowo dobrze, jednak wolałem to niż przyszpilanie mnie do ściany, mówienie tajemniczych rzeczy czy potencjalne zdradzanie swojego chłopaka.

  Wiedziałem, że wojna między tymi stadami mogłaby wyjść mi na dobre, jednak to mógłby być ewentualnie plan zamienny.

  – Nie spinaj się.

  Spojrzałem na Liama unosząc brwi. 

  – Nie będziesz mi mówić, co mam robić – burknąłem wlepiając wzrok w trzymaną poduszkę.

  – Niall, nie każ mi pokazać ci co mogę zrobić, gdy będziesz nieposłuszny – przestrzegł mnie, na co wywróciłem oczami. Nie podobało mi się, że chciał się rządzić, mimo iż nawet nie był moim Alfą.

  – Może jeszcze zagrozisz mi Zayn'em, co? 

  – Jak sobie życzysz – rzucił jakby było to wyzwanie i mrugnął do mnie w momencie, gdy do pokoju wszedł Harry z tacą, na której znajdowały się trzy talerze z jedzeniem. 

  Spojrzałem przymrużonymi oczami na szatyna, przyjmując jego wyzwanie. Nie mogłem pozwolić sobą pomiatać, nawet jeśli odczuwałem strach. Laura mówiła, że mimo moich uczuć powinienem skupić się na konkretnym celu. Emocje, to jedynie kłody rzucane pod nogi w trakcie pokonywania drogi, a mogłem przeskoczyć problem. 

  Gorzej mogło być z Zayn'em. Choć po ostatnim jego łaszeniu się do mnie... Miałem mętlik w głowie.

  Spędziliśmy czas na luźnych rozmowach, które utrzymywał Harry. Z osobą trzecią szatyn nie był wcale taki straszny, do tego miałem pewność, że nie zrobi nic pochopnego.

  Mimo wszystko czułem się dziwnie, jednak nie chciałem zrobić Harry'emu przykrości, dlatego normalnie z nimi rozmawiałem, co wychodziło mi całkiem dobrze. Do momentu.

  – Hej, a tak właściwie – zagadnął Styles pijąc piwo już z drugiej puszki. Ja odmówiłem, ale Liam był całkiem chętny. – Jak tam z waszą Omegą? Macie już kandydata lub kandydatkę?

  Liam zaśmiał się, przy okazji o mało nie dławiąc się swoim napojem.

  – To chyba oczywiste, że będzie to kandydat, proszę cię — powiedział rozbawiony i pokręcił głową.

  – To ktoś konkretny? Macie już kogoś na oku?

  Szatyn zamyślił się i wlepił swój wzrok w kawową ścianę. Widziałem jak poprawiał się na fotelu i zagryzł wargę, następnie spoglądając na nas.

  – Można powiedzieć, że jest już taki ktoś, ale Zayn jeszcze o tym nie wie. Chciałbym, abyście mu o tym nie mówili, bo to dość delikatna sprawa, dobrze wiesz Harry, jakie zdanie ma o dzieciach Malik.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz