Rozdział 27

4.7K 247 73
                                    

Z gardła Zayn'a wydobyło się niebezpieczne warknięcie, na które zareagowałem od razu. Moje ciało zaczęło drżeć, a mój wilk skomlał, błagając o wybaczenie. Odczuwał to samo co ja, więc w momentach zranienia on również cierpiał. Teraz opanował go niewyobrażalny strach.

Kompletnie zapomniałem o ranach na moich dłoniach. Zwiesiłem głowę, wiedząc, że nie mogłem zrobić nic, musiałem ukazać skruchę i oddanie.

- Porozmawiamy sobie na miejscu - warknął i szybko podniósł się z ziemi, następnie idąc w stronę początku autokaru.

Zacisnąłem oczy, nie mogłem opanować bicia serca, które wariowało przez strach. Miałem wrażenie, że wszyscy tu je słyszeli. Chciałem, aby to okazało się tylko złym snem. Zayn był nieobliczalny, to wiedziałem, więc jak dla mnie jego zemsta mogła być jedną z najgorszych, jakie mogły mnie spotkać.

Poczułem dłoń na swoim ramieniu i wzdrygnąłem się.

- Ja... Mimo wszystko ci pomogę - powiedział Harry najciszej jak mógł.

- Nie musisz, poradzę sobie, mam silną wolę - zapewniłem go, ale on jedynie uśmiechnął się pobłażliwie.

- Myślisz, że tego nie widać? Niall, proszę cię, nie jestem na tyle głupi, aby nie widzieć, że oni wpadli ci w oko.

- Chyba oszalałeś.

Popukałem się w głowę, aby pokazać mu co o nim myślałem, a on wywrócił oczami. Nic do żadnego z nich nie czułem. Może trochę strach i nienawiść, bo mieszali w moim życiu, utrudniając mi...

Cholera!

Zagryzłem wargę. Teraz już wiedziałem, dlaczego nie chciałem tak bardzo nigdzie jechać. Czułem w środku, że to nie będzie dobre. Zaciągnąłem się niewidocznie powietrzem i zamknąłem oczy nie wyczuwając zapachu Liama. Byłem czasami tak cholernie głupi i postępowałem pochopnie.

Wiedziałem, że oni nie są do końca nieświadomi i zdawali sobie sprawę, że nieznany im wilk jest w jednej z klas, do której doszły nowe osoby. Uderzyło we mnie, że znajdowałem się na ich liście podejrzanych.

Zerknąłem na swoje zakrwawione dłonie. Wciąż znajdowały się na nich rany, przez co się cieszyłem, mimo iż nieprzyjemnie mnie to piekło. Jeśli udałoby mi się zachować je na jakiś czas, być może zaprzestaną podejrzewać mnie o bycie wilkiem.

Po kilku minutach dotarliśmy do celu. Gdy razem z Harry'm wysiedliśmy, poczułem na sobie czyjś wzrok. Uniosłem spojrzenie i zobaczyłem wpatrującego się we mnie Louisa. Zauważył moje dłonie i zaczął iść w naszą stronę.

Trzepnąłem Harry'ego w ramię.

- Niall, co ci się stało? - spytał, zakładając ręce na klatce piersiowej.

- Pokaleczyłem się szkłem, to nic wielkiego - zapewniłem.

- Nieważne, chodź ze mną, trzeba to odkazić, żeby nie wdało się zakażenie.

Z niechęcią poszedłem za nauczycielem. Wcześniej prosząc Harry'ego, aby zabrał moją walizkę. Uśmiechnął się do mnie pocieszająco, ale to nie pomogło.

Razem z Louisem weszliśmy do budynku, który miał robić nam za noclegownie. Był mały i z drewna, a moją pierwszą myślą, gdy go zobaczyłem, to czy się nie rozleci w drobny mak. Jednak mimo to wyglądał dość urokliwie.

Tylko nie miałem pojęcia, jak mieliśmy zmieścić się tu dwoma klasami.

Zanim zdążyłem odkręcić wodę z kranu, moja dłoń została pociągnięta i zostałem szarpnięty w stronę Tomlinsona, który warczał na mnie, przy okazji ukazując swoje ostre kły. Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc co ma na myśli.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz