39

5K 272 110
                                    

Obudziłem się z okropnym bólem głowy. Nie mogłem się na niczym skupić, do tego za nic nie pamiętałem jak znalazłem się w swoim łóżku. Ostatnie co świtą mi w głowie, to to, że poszedłem do Olivii o radę, ale o jaką..?

Podnosiłem się powoli i odrzuciłem pościel. Chwila... Kiedy ja się przebrałem?

Westchnąłem. Chwyciłem się szafki nocnej, aby łatwiej było mi wstać i zdziwiłem się widząc szklankę wody i talerzyk, na którym znajdowała się jakaś tabletka. Uniosłem brew i sięgnąłem po nią, następnie popijając wodą.

To mogła być jakaś tabletka gwałtu, ale coś mi mówiło, że jednak nie i ktoś pomyślał, że mógłbym odczuwać olbrzymi ból w głowie.

Na zewnątrz było jasno, a raczej dopiero co świtało. Przetarłem twarz dłońmi i stwierdziłem, że nie chce mi się przebierać. Zerknąłem przez okno na zewnątrz. Jasny śnieg zdobił cały las, wszystko było piękne, aż szkoda byłoby nie skorzystać z takiej okazji.

Zaciągnąłem się powietrzem i nie poczułem zapachu ciotki. Musiała już pojechać do pracy. Nie potrafiłem się sobie powstrzymać. Od tak dawna nie byłem w wilczej formie, że prawie zapomniałem jak to jest. Ten wiatr przepływający gładko po sierści, gdy biegnę przed siebie, jeszcze lepiej rozwinięte zmysły, wszystko nabierało innych barw i sensu.

Bez zbędnego myślenia przemieniłem się w białego wilka i zbiegłem po schodach. Wybiegłem z domu przez tylne wejście i chwilę później znalazłem się w lesie. Po jego środku znajdowała się polana, która przyciągała mnie naprawdę mocno, nie miałem pojęcia dlaczego, ale tak po prostu było.

Wykonałem płynnie drzewa, w ostatniej chwili jednak hamując. Przysiadłem do ziemii, dzięki czemu moje futro zlało się z białym śniegiem.

— Jesteś pewien? — ziewnął przeciągle brunet, bardziej wtulając się w swojego partnera.

— Czy kiedykolwiek się myliłem?

— Nie mam pojęcia, nie czuję tego co ty. — Zayn wzruszył ramionami. Wpatrywał się w zamarzniętą rzeczkę, na której powierzchni znajdował się lód. Nie wydawał się jednak na tyle mocny, aby mógł utrzymać czyjś ciężar.

— Ale ufasz mi?

— Jeśli czujesz, że to nasz mate, to oczywiście. — Cmoknął szatyna w usta i podniósł się, następnie przeciągając. — Ale to po prostu irytuje, że nie mogę go poczuć. Wiesz chociaż kim on jest?

— Nie, ale pracuję nad tym — mruknął i również wstał. Wyprostował się i zaczął rozglądać dookoła. Przylgnąłem bardziej do śniegu. — Jest tu, ledwo go czuję, ale gdzieś tu jest.

— Zauważyliśmy go, gdyby tu był — zauważył Zayn. Punkt dla niego za spostrzegawczość.

— Niekoniecznie.

— Co masz na myśli? — Zmarszczył brwi, sam zaczynając rozglądać się za jakimś wilkiem. Nie mam pojęcia jakim cudem, jednak udawało mi się kontrolować bicie serca. Wychodziło mi to o wiele lepiej pod postacią wilka.

Przymknąłem powieki, rozumiejąc słowa Liama. Ale to byłoby nie możliwe, na pewno chodziło o kogoś innego.

Warknąłem cicho, a raczej zrobił to mój wilk, gdyż nie kontrolowałem tego. Śnieżyca pokazała mi, że nie spodobało się jej myślenie, co było poniekąd moją zgubą. Zanim mogłem jakkolwiek zareagować, dość ciężka masa zaczęła zaczęła mnie przygniatać, ówcześnie obracając na plecy, przez co nie miałem żadnej swobody w ruchach.

Przegrałem?

Czy to był koniec?

Brązowy wilk, chyba z trzy razy większy ode mnie spoglądał na mnie swoimi sarnimi ślepiami, które bardzo dobrze znałem. Znów poczułem się, jakby był tylko obserwatorem, jakbym nie miał władzy nad własnym ciałem, a odbierał go mój wilk.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz