I wracamy do Nialla 🌸🌼🌸
Odepchnąłem od siebie bruneta z całej siły, wykorzystując chwilę jego nieuwagi. Odskoczyłem od niego i przetarłem usta dłonią, nie mogąc uwierzyć w co zrobił.
— Odtrąciłeś mnie — powiedział dość obojętnie.
— Cholera, jesteś Alfą! Powinieneś wiedzieć, że na niektóre rzeczy nie możesz sobie pozwolić! — Mój głos zadrżał. Nie miałem zielonego pojęcia, co mam zrobić, moje serce waliło o żebra, mój oddech był przyspieszony. Skłamałbym, gdybym powiedział, iż nie podobało mi się to, ale wiedziałem, że to nieodpowiednie.
— Nie podnoś na mnie głosu — warknął niemiło. Wyczuwałem od niego zdziwienie. Pewnie zastanawiał się, dlaczego mu nie uległem. Owszem, całował wspaniałe i powtórzyłbym to, ale... Po prostu nie mogłem!
— Jesteś... Jesteś straszny, nie wiem, nie rozumiem, dajcie mi spokój, ja naprawdę nie chcę mieć z wami nic wspólnego.
Odsunąłem się jeszcze bardziej, nie chciałem się przekonać, co byłby w stanie zrobić rozzłoszczony Zayn. To co do tej pory widziałem było tylko zapowiedzią negatywnych uczuć.
— Mimo iż nie jestem Liamem, to słyszę, że kłamiesz — powiedział z uśmiechem. Był to jednak strasznie sztuczny uśmiech. — Zobaczysz, zrobię wszystko, abyś zmienił zdanie, ba, ty sam do nas przyjdziesz.
— Z twoim nastawieniem, długo nie miałbym nadziei — prychnąłem.
— Jeszcze zobaczymy.
Wyszedł z namiotu i poczułem jak moje dłonie trzęsą się. Opuszkami palców dotknąłem swoich ust, wciąż nie pojmując, że Zayn całował się ze mną. To było tak nierealne, przecież on kochał Liama, dlaczego nie mogli być sobie wierni?
Położyłem się na plecach i wpatrywałem się tempo w górę namiotu. Podłoga była ocieplana, dlatego nie odczuwałem zimna, które panowało na zewnątrz.
Wziąłem głęboki wdech, chcąc w końcu przeanalizować całą tę sytuację. Doszedłem już do wniosku, iż wysłali z nami Zayn'a, ze względu na nieznajomego wilka, którym byłem ja. Liam w tym czasie mógł ustalać rzeczy, które nigdy nie powinny być ustalone i mogły niszczyć wszystkie nasz plant, co do rozbudowy watahy. Wiedziałem, że postawienie muru obronnego nie będzie trwać kilka miesięcy, jednak uzupełnienie broni, wyszkolenie nowych zmiennokształtnych, nie obawiając się o żadne napady lub tym podobne nie zajmowało kilku dni.
Wampiry przysłużyły się do ochrony naszej watahy i pomagają nam zakładać różne zaklęcia. Duże stada nigdy nie miały styczności z krwiopijcami, którzy najzwyczajniej w świecie nie chcieli zakłócać równowagi, siedziało bowiem, że ich ukazanie się może spowodować wiele sprzeczek. One ukrywały się i maskowały, dzięki czemu mogły żyć jak normalni ludzie.
I tym oto maskowaniem podzielili się z nami; tępionymi gatunkami.
Widziałem ruchu Alf. Widziałem, że coś było na rzeczy i nie chciałem wierzyć w żadne z nich. Mieli tyle innych Omeg czy ludzi, których mogliby wykorzystać do swoich potrzeb, mogliby wybrać dosłownie każdego, a wybrali akurat mnie.
Bałem się. I nie bałem się w tym momencie Zayn'a, a Liama, który po okazaniu mi tego tajemniczego gestu, którym było polizanie w dłoń stał się moim drugim zagrożeniem, zaraz po dwójce mężczyzn, którzy siedzieli kim jestem. Potrzebowałem pomocy kogoś z zewnątrz i nawet nie chciałem sobie zaprzeczać. Nigdy nie potrzebowałem pomocy, dlatego ta myśl ugodziła mnie prosto w środek dumy.
CZYTASZ
Honey, soon | Ziallam
FanfictionKOREKTA ROZDZIAŁÓW 28 - 68 •Ziallam | abo• Jedna z najgorętszych par licealnych niedługo całkowicie zagłębi się w świat dorosłych. Pełen kłamstw, różnorodności, braku tolerancji, brutalności. Dwie przyszłe alfy, dwa różne stada. ...