40

5.3K 272 90
                                    

Starałem się nie zwracać uwagi na myśli, krążące z tyłu mojej głowy. Nie miałem pojęcia, w którym momencie stracę nad sobą kontrolę. Po wyjaśnieniach Louisa chciałem wszystkiego unikać, rozważałem nawet ucieczkę, ale po co miałbym to robić? Jeśli mój wilk miał znaleźć ich mimo wszystko, to po co miałbym kombinować?

Nie chciałem się poddać, taka była moja natura, nie potrafiłbym zgodzić się z losem, nasze musiałem dodać od siebie jakieś ale.

— O czym tak myślisz? — zagadnął Harry, popijając swoją gorąca czekoladę.   Dużo myślałem, między innymi czy powiedzieć mu o części moich problemów, które związane były z moimi mate.

— Wiesz, to pogmatwane — westchnąłem. Chciałem go zniechęcić, ale zamiast tego determinacją opanowała jego ciało.

— Mamy czas, po to tu przyszliśmy. A więc?

— Ja... Chyba znalazłem mate — wyznałem szeptem.

— Człowiek?! — pisnął zaskoczony, przy okazji przyciągając uwagę kilku osób w kawiarence. Skuliłem się, nie chcąc, aby spoglądali akurat na mnie. Kiedyś miałbym podniesioną dumnie głowę, ale teraz?

Bałem się ich wzroku.

— Cholera! Wiesz jakie to rzadkie, aby człowiek miał mate? To jest naprawdę niezwykle!

— Niezwykłe? — spytałem dość sarkastycznie. — Oznaczenie... Podobno oznaczenia są straszne — zauważyłem.

— Wcale nie, to zależy. Przede wszystkim musisz wiedzieć, że oznaczenie jest pokazaniem, iż wilk bądź w tym przypadku człowiek jest zajęty.

— Wiem, tylko...

— Chodzi ci o konsekwencje? Następują po około dwóch albo czterech tygodniach, to zależy. To nie jest problem, gdy masz mate obok, chociaż... Chwila, ktoś cię oznaczył?

Zagryzłem wargę i chyba nie był to dobry ruch, bo Harry podniósł się szybko z miejsca i chwycił moją koszulkę. Nie zdążyłem zareagować, a odsłaniał już mój obojczyk, na którym znajdowało się oznaczenie.

— Zrobił to pod postacią wilka? — powiedział zdziwiony. Wzruszyłem ramionami, wcześniej myślałem, że zrobili to, aby mnie przetrzymać. Ale teraz? Bardziej nabierało to sensu. Liam to sobie zaplanował, dzięki temu sam do nich przyjdę.

Harry zamrugał powiekami kilka razy i niepewnie ogarnął koszulkę z mojego drugiego ramienia.

— Dwa..?

— Byłem w lesie — przyznałem. — Dwa wilki po prostu do mnie podeszły. No, może wcześniej jeden z nich przygwoździł mnie do ziemii, ale to chyba nie jest ważne.

— Bał się, że uciekniesz, ale przecież by cię dogonił.

— Nie wiem, może chciał zachować ostrożność?

— Może. Zresztą, nie masz pojęcia kim są?

Pokiwałem głową na nie. Harry zaczął się rozglądać po kawiarence, dopóki nie zatrzymał na czymś wzroku. Spojrzałem w to samo miejsce, nie było tak jednak nikogo znajomego. Spoglądał na kwiaty w wazonie.

— Żółte róże, są śliczne, nie uważasz?

Zdziwiłem się jego pytaniem.

— Są — przyznałem. Naprawdę lubiłem te kwiaty.

— W świecie wampirów... Symbolizują żałobę. Kilka innych gatunków przyjęły po nich ten zwyczaj i te kwiaty stały się ulubionymi tych, którzy dużo przeszli. Zazwyczaj oznaczają utratę kogoś bliskiego. Nie zawsze musi być to członek rodziny, wystarczy, że osoba była w naszym sercu naprawdę ważna.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz