Następnego dnia, gdy tylko zadzwonił dzwonek, oznajmujący sport, podeszliśmy z Harry'm w kierunku szatni, gdzie ustawiała się już nasza klasa. Uczniowie spieszyli się na swoje lekcje, więc na korytarzu wciąż panował lekki gwar. Czekaliśmy na naszego nauczyciela, który po chwili zjawił się przed nami z szerokim uśmiechem na ustach.
– Moje ulubione dzieciaczki, mam dla was wspaniałą wiadomość – powiedział wesołym głosem Adams. Wszyscy jednak wiedzieli, że mówił to sarkastycznie, był... Specyficzny. – Maturalne roczniki mają z nami zastępstwo, więc mam nadzieję, że przyjmiecie ich z otwartymi ramionami. Nie będę brał odpowiedzialności za pobicia! – dodał na koniec znikając na korytarzu, który prowadził na halę.
Złapałem Harry'ego za ramię i wzmocniłem uścisk, widząc podążające w naszą stronę Alfy. Pozostali zaczęli wchodzić do odpowiednich szatni, aby przebrać się na lekcję.
– Siemka! – zawołał brunet nie zważając na mnie i mój wyczuwalny niepokój. Wiedziałem, że Liam był nieprzewidywalny, dlatego w głębi duszy obawiałem się, co mogło siedzieć w jego głowie. – Co tam Zayn?
– Eh, Diana – powiedział zaspanym głosem i ziewnął na potwierdzenie, iż był zmęczony.
– Co tym razem? – zagadnął Harry i przepuścił mnie w drzwiach do szatni. Zajęliśmy swoje miejsca, nikt tam nie podchodził, jednak tym razem po naszych obu stronach stanęły Alfy. Wszyscy położyliśmy swoje plecaki na ławce.
– Miała kolejny koszmar – westchnął. – Musiałem do niej przemówić.
– Przemówić? – spytałem sam siebie, jednak brunet zerknął na mnie swoim ciemnym wzrokiem. Zmrużył oczy, na szczęście na tym się skończyło.
– Zayn potrafi samym swoim głosem uspokoić przerażonego wilka, czasem umie przegonić stres – wyjaśnił mi Liam ściągając swoją czerwoną koszulkę. Jego mięśnie ruszały się wraz z jego ruchami, co hipnotyzowało mnie. Przyłapałem się na długim wpatrywaniu się w jego wyrzeźbione ciało, bo puścił do mnie oczko.
Powstrzymałem puls od przyspieszenia i dziękowałem w myślach, że Zayn zajmował się przebieraniem. On również nie wyglądał źle i z trudem odrywałem od nich swój wzrok. Nie miałem pojęcia co się ze mną działo, ale mój wilk właśnie przy tej dwójce szalał jak opętany. Kiedyś był mi całkowicie oddany i nigdy się nie wychylał. Wykonywał moje polecenia, nie pokazywał się, jeśli sytuacja tego nie wymagała, a zdarzyło się to raz, gdy byłem jeszcze małym szczeniakiem. Nasza wioska dopiero powstawała, była bardzo malutka, przybyły do nas obce wilki, chcące połączyć watahy, ale mój Alfa się na to nie zgodził, miał swoje stado i jedynym sposobem, aby połączyć wilki w jedno stado, było pozbawienie go jego pozycji i władzy.
Byliśmy zbyt wyjątkowi (i wciąż tacy byliśmy), aby osoby, które nie rozumieją naszej potęgi mogły nami rządzić. Co mogło się stać, jeśli okazałoby się, że naprawdę byłem tak niebezpieczny, jak mówił Liam? Gdyby wykorzystano mnie w walkach, nie mógłbym sprzeciwić się Alfie, rozpętałaby się wtedy prawdziwa rzeź.
W naszej watasze oprócz białych wilków, czyli mnie i Olivii, było wiele mieszańców takich jak wilkołaki zmieszane z czarownicami czy wampirami, które za nic nie zbliżały się do świata wilków, dlatego zobaczyć je było naprawdę rzadkim zdarzeniem. Do tego zaliczały się jeszcze kojoty i kitsune, które były również na granicy wymarcia gatunku jak ja.
W dużych stadach były tylko wilki, które tak naprawdę oprócz statusu niczym innym się nie wyróżniały. Natomiast w pomniejszych watahach, takich jak mojej, były trudne do zobaczenia stworzenia.
Chwyciłem skrawek koszulki i przełożyłem ją sobie przez głowę.
–Nadal nie mogę nadziwić się twoim mięśniom, Horan – rzucił Harry i czułem na swoich plecach wypalający dziury wzrok chłopaków z szatni. Miałem ochotę na niego warknąć i pokazać, że nie chciałem, aby mówił zbyt głośno, jednak skończyło się na moim westchnięciu pełnym nerwów.
– Yhym.
Otworzyłem szerzej oczy i w tym samym momencie z Zayn'em spojrzeliśmy na Liama, który mruknął brunetowi odpowiedź.
– Coś nie tak? – spytał podnosząc wzrok na swojego chłopaka, który burknął coś pod nosem, ale widziałem, że co jakiś czas na mnie zerkał, dlatego szybko założyłem koszulkę. Dresy miałem już na sobie, nienawidziłem się przebierać, choć wiedziałem, że było to niepotrzebne, bo nie miałem czego się wstydzić, ale jednak. – A wisiorek?
– Medalion – poprawiłem od razu i powstrzymałem się od zakrycia ust dłonią, by już teraz nie wyglądało to zbyt podejrzanie. Cholera! Jestem taki głupi, czy chociaż raz nie mogę trzymać języka za zębami?
– Nie ściągasz go? – Uniósł wyzywająco brew i założył ramiona na klatce piersiowej.
– Nigdy się z nim nie rozstaję, jest pamiątką rodzinną po moich zmarłych rodzicach.
– Ale wtedy na...
Nie dokończył, tylko szybko wyszedł z szatni kierując się na halę. Zayn wołał go, ale gdy nie zatrzymał się, pobiegł za nim.
Westchnąłem i schowałem medalion za koszulkę.
– Nie rozumiem go, jest całkiem ładny – powiedział Styles, a ja jedynie wywróciłem oczami bez grama śmiechu.
– Po prostu już chodźmy.
•••
Albo to ze mną było coś nie tak, albo gdy tylko ktoś potrącił mnie podczas siatkówki Liam warknął groźnie. Podniosłem się szybko z parkietu i poprawiłem podwiniętą koszulkę zdezorientowany. Dziewczyna, która mnie popchnęła spojrzała przerażona na, najwyraźniej, swojego Alfę, któremu z ust wystawały dwa ostre kły, których za nic nie powinien pokazywać w szkole, zwłaszcza w sytuacjach, które tego nie potrzebowały.
Moje serce kołotało.
Zayn podszedł do szatyna i złapał go za dłonie, aby go uspokoić. Jego pociemniałe tęczówki zmieniły barwę na sarnią, łagodną, ale mimo wszystko przebiegłą. Czy to znaczyło, że zabierał też gniew?
Alfy poszły zająć miejsce na trybunach, a my wpatrywaliśmy się w siebie, nie mając pojęcia co robić dalej. Piłka poleciała w moją stronę, więc szybko ją złapałem. Trener gdzieś zniknął, ale nie było to nowością.
– Grajmy dalej – powiedział zestresowanym głosem Harry i wszyscy zgodnie mu przytaknęliśmy. Gra niestety nie wychodziła nam tak dobrze jak przedtem. Wszyscy byli poddenerwowani i nie mieli pojęcia czego się spodziewać. Mnie samego stres rozsadzał od środka, bo bałem się, że to właśnie przeze mnie warknął.
To nie było normalne, ale... Nie miałem nawet pojęcia co o tym myśleć, miałem jeszcze większy mętlik w głowie, niż wcześniej.
Mój pierwotny plan zszedł na niższą kategorię, teraz miałem inne problemy.
Słyszałem szepty. Szepty, które mi się nie podobały, ale nie mogłem pokazać, że je słyszałem. Wilki pomyślałyby, że coś było nie tak, skoro wiem, co mówiły, co było dla ludzkiego ucha niesłyszalne. Buzowała we mnie również złość, bo oni myśleli, że byłem po prostu słabszy, podczas gdy moja nienawiść rosła i naprawdę nie chciałem się przekonać do czego byłem zdolny.
Musiałem się dowiedzieć, dlaczego Liam to zrobił. Było zbyt dużo niewiadomych, a zbyt mało odpowiedzi.
Ale nie miałem praktycznie żadnych odpowiedzi.
▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️
W sumie to tak mi się rozdzialik napisał ( nie chce mi się pisać portfolio )
idk
Naprawdę uwielbiam obiecywać, a potem tego nie robić, ale dobra
ZENEK, GDZIE TY JESTEŚ DO CHOLERY
CZYTASZ
Honey, soon | Ziallam
FanfictionKOREKTA ROZDZIAŁÓW 28 - 68 •Ziallam | abo• Jedna z najgorętszych par licealnych niedługo całkowicie zagłębi się w świat dorosłych. Pełen kłamstw, różnorodności, braku tolerancji, brutalności. Dwie przyszłe alfy, dwa różne stada. ...