45

5.8K 290 80
                                    

Kiedy Harry nie przychodził na lekcję, zacząłem się bać. Owszem, zdarzało się, że mój przyjaciel wiecznie z głową w chmurach zapomniał, aby nastawić budził i czasem się spóźniał, jednak teraz bardzo dokładnie widziałem go w szkole.

Niepokoiłem się. A co jeśli coś mogło mu się stać? Niewiedza mnie dobijała.

Zostało kilka minut lekcji, które naprawdę się dłużyły. Nie mogłem się skupić na słowach nauczycielki, a rozszerzona geografia, mimo iż szła mi bardzo dobrze, była dość trudna. Zawsze wynosiłem wszystko z opowiadań, ale teraz słowa zlewały się, wręcz zanikały pod ciężarem strachu o przyjaciela.

— Przeczytajcie proszę następny temat, jutro będziemy pracować w grupach i oczekuję od was pełnego zaangażowania, gdyż ocena może mocno zachwiać waszą średnią — przekazała nam kobieta i zadzwonił dzwonek.

Poderwałem się z ławki i jako pierwszy opuściłem salę, co spotkało się z niemałym zdziwieniem, bo zawsze wychodziłem ostatni.

Pobiegłem w kierunku męskiej szatni i odrzuciłem plecak obok drzwi, następnie z hukiem wtargnąłem do środka. Zaciągnąłem się powietrzem i czując Harry'ego w jednej z toalet podszedłem tam.

— Harry? — spytałem, jednak nikt mi nie odpowiedział. — Harry, gdzie jesteś?

Nie mogłem powiedzieć, że czuję, iż tu jest, bo byłoby to nie na miejscu. W końcu dla pozostałych byłem wciąż człowiekiem.

Chciałem otworzyć jego kabinę, jednak ta nieustąpiła.

— Wyjdź, proszę, co się stało?

Usłyszałem szelest i jego serce momentalnie przyspieszyło. Nie miałem pojęcia co się dzieje. Opanował mnie strach, przecież powiedziałby mi, że coś jest na rzeczy, dlaczego więc milczał?

— Wyważę te drzwi, jeśli mi nie otworzysz — ostrzegałem.

Odsunąłem się, aby zrobić to, co powiedziałem, jednak w tym samym czasie Harry odkręcił zamek. Wyszedł z kabiny blady jak ściana i myślałem, że zaraz zemdleje. Podbiegłem do niego i podtrzymałem go, gdy jego nogi zawiodły.

— J-ja... — wydukał wpatrują się w szarawe kafelki. Pomogłem mu usiąść na ławeczce i podałem mu wodę, którą znalazłem w czymś plecaku. Najwyżej później ją oddam, teraz liczyło się zdrowie Harry'ego.

— Co się stało? Jesteś okropnie blady.

Brunet złapał się mimowolnie za brzuch i myślałem, że zwymiotuje, jednak siedział tak, nie ruszając się. Po kilku minutach zerknął w stronę kabiny, na co zmarszczyłem brwi. Podnosiłem się i wszedłem do środka, gdzie na podłodze znalazłem jakieś urządzenie.

— Cholera, cholera, cholera... — zacząłem powtarzać nie mogąc uwierzyć co zobaczyłem.

W tym samym momencie usłyszałem otwieranie drzwi i uderzył we mnie zapach moich Alf. Niepewnie odwróciłem się do nich. Stali obok Harry'ego kompletnie zdezorientowani.

— Hej, Harreh, wszystko w porządku? Spójrz na mnie.

Zayn pstryknął mu palcami przed oczami, na co chłopak gwałtownie zareagował. Zamrugał kilkakrotnie i spojrzał na mnie.

— T-to nie możliwe, N-nie mogę być...

— Niall? — Drgnąłem na głos Liama. — Co tu się stało?

Zagryzłem wargę i pokazałem im test ciążowy. Szatyn z niedowierzaniem wziął go do rąk i tępo wpatrywał się w dwie kreski.

— Nie mogę mieć dziecka — powiedział obojętnym głosem Harry, co nie pasowało, do jego zapłakanej twarzy i podpuchniętych oczu. — Nie z Louisem, to...

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz