33

4.7K 247 41
                                    

Następnego dnia przyszedłem do szkoły niewyspany. Nie podobała mi się Rozalia, do tego dochodziło, iż była wampirem, które w nocy nie sypiają. Czułem się obserwowany nawet we własnym pokoju.

Wiedziałem, że Laura nie powiedziała mi wszystkiego, jednak nie okłamała mnie mówiąc o Julii. Czułem to. Jej ból był tak ogromny, że wyczuwałem go aż tutaj. Żądza krwi buzowała w jej ciele, ale było to spowodowane przede wszystkim rozpaczą, była złamana, straciła cały swój świat i czuła ogromną pustkę, którą jej wilk pragnął zapełnić śmiercią innych.

Teraz wiedziałem.

Wiedziałem, że Śnieżyce są cholernie mściwe. Nasze wilki nie spoczną, dopóki nie poczują spokoju, a w tym przypadku była to jedynie śmierć z ręki bliskiej osoby, w naszym stadzie byliśmy jedną rodziną, dlatego nie trudno byłoby wybrać.

Nie mogłem pozwolić, aby zabito również ją. Musiałem zrobić coś, dzięki czemu złe emocje odejdą, znikną. Ale to nie było takie proste, zważywszy, że wszystko co odczuwała naciskało właśnie na gniew.

— Hej, Niall!

— Siemka, Javadd — przywitałem się z delikatnym uśmiechem. Chłopak podszedł do mnie i przytulił mnie krótko.

— Opowiadaj, jak tam na wyjeździe? — spytał od razu po odsunięciu się i ruszyliśmy w kierunku wejścia do szkoły.

— W sumie, ogólne zwiedzanie było spoko, bardzo fajnie wszystko opowiadano, może trochę głupie były prace integracyjne, ale podobało mi się tam.

— prace integracyjne? — zdziwił się. — Takie coś jest legalne?

— Co? — Spojrzałem na niego, głupio się uśmiechając. — Czemu miałyby nie być?

— To nigdy nie wychodzi, ostatnim razem, gdy ja miałem takie coś z klasą, dwoje uczniów trafiło do szpitala.

— Co się stało?

— Pobiłem ich. — Wzruszył ramionami.

Taa, teraz szczególnie chciałbym spędzać z tobą czas. Zayn jest zboczony, Javadd agresywny, Diana pyskata, a Olivii jeszcze nie poznałem na tyle, aby móc ją ocenić, jednak wszystko mówiło samo za siebie.

To była pokręcona rodzina.

•••

Po kilku dniach dostałem esemesa od Harry'ego. Nie byłem tym zadowolony, bardziej bałem się, ale musiałem trzymać się planu. Wychodziło, iż razem z brunetem mamy podobnie rozstawione czasy gorączek. Ja miałem dostać swoją już następnego dnia, co nie podobało mi się, bo oznaczało przeżycie tych cholernych katusz na nowo. Na samą myśl zaczynała boleć mnie głowa i czułem uścisk w żołądku.

Nie potrafiłem skupić się na lekcji do końca dnia. Musiałem wymyśleć coś, co wmówiłbym ciotce. Cztery dni byłyby wystarczające, moją gorączka właśnie taką była.

Wraz z dzwonkiem wybudziłem się z transu i zacząłem pakować swoje książki. Byłem spięty, gdyż moje ciało skanował wzrok Tomlinsona, którego szczerze nie lubiłem. Wiedział, dlatego mógłbym go zabić, gdy tylko zrobi krok w złą stronę, jednak był silny.

Strasznie silny.

— Horan — zawołał mnie, gdy nikogo nie było już w klasie, którą chciałem właśnie opuścić. Zagryzłem wargę i cofnąłem się, następnie odwracając do niego twarzą. — Bądź ostrożny.

Zmarszczyłem brwi i już chciałem coś powiedzieć, jednak przez drzwi wszedł Zayn, co poczułem po zapachu.

Zamknąłem usta i spuściłem wzrok na swoje buty.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz