47

5.5K 276 97
                                    

Gdy brunet wchodził po schodach, zrozumiałem, że nie ma sensu marnować energii na próby uwolnienia się. Gdzie niby była moja siła Śnieżycy, kiedy jej potrzebowałem?

— Zayn... — przeciągnąłem jego imię i klepnąłem jego plecy. — Puść mnie, proszę.

— I co jeszcze? — prychnął.

— Mógłbyś mi zrobić kolację, jestem głodny.

Spojrzałem w jego kierunku na tyle, na ile pozwalała mi moją aktualna pozycja. Chłopak pokręcił głową na boki i dałbym sobie rękę uciąć, że się głupio uśmiecha.

Dłoń Zayn'a znalazła się na moim pośladku i spiąłem się bardziej niż dotychczas. To było takie dziwne! Kiedy byłem z nim i Liam'em bliżej, mój wilk w jakimś stopniu kontrolował moje ciało, czego nie chciałem. Ale wtedy to nie byłem w stu procentach ja, a teraz?

— Z-zayn?

Zareagował na moje słowa, jednak kompletnie nie tak, jak oczekiwałem. Uniósł swoją dłoń i po prostu uderzył mnie przez materiał moich spodni, przez co nie opanowałem pisku, nie spodziewając się tego. On jedynie się zaśmiał i wszedł ze mną do mojego pokoju. Usiadł na łóżku i przełożył mnie przez swoje kolana. Przełknąłem ślinę, nie wiedząc, co zamierza zrobić.

Liam usiadł na moim fotelu i przyglądał się temu wszystkiemu.

— Teraz ja sobie popatrzę — powiedział, zakładając nogę na kolano, o które oparł łokcie. Podbródek ułożył na dłoniach. — Tylko nie przesadzaj, Zee. Jutro jest szkoła.

— Z czym ma nie przesa...

Jednym ruchem brunet zsunął ze mnie spodnie wraz z bielizną i położył dłoń na moim nagim pośladku, na co odruchowo się spiąłem.

— To za niesłuchanie mnie — wyszeptał do mojego ucha niskim głosem, przez który przeszły mnie ciarki.

Gdy jego duża dłoń opadła mocno na moją skórę pisnąłem. No chyba robicie sobie ze mnie żarty...

•••

— Dlaczego on tak dziwnie chodzi? — spytał Harry spoglądając na mnie dziwnie. — Maczaliście w tym palce?

— Prędzej w nim i...

Liam zasłonił usta Malika, podczas gdy ja z czerwonymi od zażenowania polikami zastanawiałem się, czy w ogóle opłaca mi się siadać na to głupie miejsce. Myślałem, że taca z jedzeniem zaraz wypadnie mi z rąk, dlatego odłożyłem ją na stół i westchnąłem.

— No siadaj, Niall, nie będziesz tak stał. — Harry poklepał miejsce obok siebie i zagryzłem wargę, następnie podchodząc do niego najprościej jak umiałem, ale sądząc po jego wzroku, nie udało mi się to. — Dobra, koniec, wypieprzyliście go, czy co?

Zakrztusiłem się powietrzem i brunet poklepał mnie po plecach, wciąż oczekując odpowiedzi od Alf.

— O czym nie wiem?

Myślałem nad tym trochę i chyba nie chciałem okłamywać Harry'ego w sprawie mate. Przynajmniej nie potrafiłem tego zataić, to samo się rwało, aby przekazać to innym. Otworzyłem usta, aby coś powiedzieć, ale Harry zrobił w tym momencie oczy tak wielkie, niczym spodki od filiżanki.

— Chwila moment, chyba nie chcesz powiedzieć, że oni... — zaciął się wpatrując w swój talerz. Wyglądał na zaskoczonego.

— To moje Alfy — powiedziałem cichym głosem, aby przypadkowe osoby nie zwróciły na nas uwagi.

Wzrok Harry'ego spoczął na mnie, następnie na chłopakach i znowu na mnie. Moje serce chciało zabić szybciej przez strach. Przestanie mi teraz ufać? Nie powiedziałem mu całej prawdy, a przecież wiedziałem, że są nimi oni. Może wcale nie tak długo, ale wciąż.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz