49

5.7K 260 62
                                    

— I co wy niby tam będziecie robić? — spytała Lilia unosząc brew i odbierając od Liama czteroletniego chłopca.

— Wie pani... Zwiedzać i inne takie — powiedział Zayn starając się zachować jak najbardziej kulturalnie, aby ciotka nie zmieniła swojego zdania. W końcu kto normalny godzi się na wyjazd swojego podopiecznego z dopiero poznanymi Alfami na tydzień, do tego w trakcie szkoły? — Dogłębniej zwiedzać — dodał po chwili, na co zgromiłem go wzrokiem.

— Dobrze, nie chcę wiedzieć, weźcie go już — westchnęła i machnęła dłonią, następnie zabierając dzieci do salonu. — Jak masz na imię kochanie? Bardzo kogoś mi przypominasz — powiedziała do Freddiego, który zawstydzony schował głowę w zagłębieniu jej szyi. — Jesteś taki uroczy!

— Ona dobrze się czuje?

Trzepnąłem Zayn'a w ramię i nie zwracałem uwagi na jego morderczy wzrok. Nie będzie obrażać mojej rodziny.

— Bo ja się rozmyślę.

— Tylko spróbuj — zagroził mi niskim głosem Liam. — Jedziemy do mnie, nikogo nie ma na dwóch piętrach, więc wątpię, aby było nas słychać na parterze.

— Zajmujemy ten pokój? — spytał Malik zagryzając przy okazji wargę.

— Chyba naprawdę nie chcę jechać — jęknąłem. — Jaki znowu pokój? Bawisz się w Greya, Liam?

— Ja wciąż jestem wilkiem i wszystko słyszę! — Usłyszeliśmy z salonu i poczułem jak się czerwienię.

Zayn pokręcił głową rozbawiony i zabrał moją torbę, w której miałam kilka potrzebnych rzeczy, ale z tego co zrozumiałem po ich opowiadaniach, to ciuchy nie będą mi nawet potrzebne. Cholera, przecież gorączka nie może być aż tak... Wymagająca.

Budowało się we mnie nieznane dotąd uczucie, które przyprawiało mnie o zawroty głowy. Wiedziałem, że moje Alfy nigdy by mnie nie skrzywdzili, nie pozwoliłyby im na to ich wilki, które mimo rui znały granicę pomiędzy bólem przyjemności, a bólem, który sprawia, że odczuwamy to również na psychice. Bałem się, że nie będę dla nich wystarczająco dobry, że stwierdzą, iż skoro Zayn od zawsze był uległym, to teraz też może. Tak naprawdę trzymał mnie przy nich fakt, iż byłem Omegą, mogącą dam im szczenię.

Zająłem miejsce z tyłu i wcisnąłem się w fotel.

— Boisz się, księżniczko? — spytał Zayn uprzednio odwracając się do mnie.

— Nie lubię, gdy mnie tak nazywasz — westchnąłem. Nagle nie miałem pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Gorączka miała pojawić się jutro, czułem to całym sobą i głosik z tyłu głowy mówił mi, że to powinno nadejść już wcześniej, gdybym nie był zbyt nieufny, a Zayn z Liamem zbyt natarczywi.

— Och, mam wrażenie, że szybko zmienisz zdanie — zamruczał i usiadł poprawnie. — To będzie moja pierwsza ruja z Omegą, nie wiem czego spodziewać się po moim wilku.

— Proszę cię, Zee, a czego ja się mam spodziewać? — zaśmiał się szatyn i odpalił silnik, następnie wyjeżdżając na ulicę i kierując się w kompletnie nieznanym dla mnie kierunku.

Przeszedł przeze mnie nieproszony dreszcz, którego nie potrafiłem powstrzymać. Bałem się tego, co oni mogli zrobić. Żaden z nich nigdy nie miał podczas swojej rui Omegi, do tego Zayn nigdy nie był dominatorem. Co jeśli jego wilk wyląduje na mnie te wszystkie lata bycia uległym? Nie robiłem tego nigdy, z jednej strony wyobrażenie tego było przerażające, zwłaszcza, że dla Laury był to najzwyczajniej w świecie temat tabu i po prostu nie rozmawialiśmy o tym, a gdy już ktokolwiek wspomniał o seksie, mojej ciotce włączał się dość agresywny tryb i zawsze mówiła jakie to było niekulturalne i nieetyczne wspominać o tak intymnych sprawach przy osobie innej niż swoim partnerze. Miałem wrażenie, że te tematy ja obrzydzały i nie kojarzyła tego jako coś przyjemnego, a jedynie sposób na zajście w ciążę.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz