55

5.1K 262 51
                                    

Cholernie się stresowałem. Zacząłem odczuwać nudności, dwa razy zawitałem już w łazience, aby opróżnić zawartość swojego żołądka. Na moje szczęście działo się to pod nieobecność moich Alf, dzięki czemu nie musiałem się z niczego tłumaczyć. Wiedziałem, że nie było to uczciwe względem nich, ale byłem zbyt przerażony wizją przyznania im tego. Być może była to kwestia obronna. Chciałem bronić moich wilczków przed całym światem, nawet ich ojcami.

Zamieszałem łyżeczką w herbacie i westchnąłem. Opatuliłam się bardziej w kocyk i podziwiałem widoki budzącego się do życia świata przyrody. Drzewa, krzewy, kwiaty. Wszystko rosło pięknie i silnie, w powietrzu unosił się ten wspaniały zapach świadczący o młodych owocach i zapylanych kwiatach. Ten czas mijał naprawdę szybko. Zanim się obejrzałem, spędziłem tu niemal dziesięć miesięcy, podczas których przytrafiło mi się więcej, niż przez szesnaście lat mojego życia w wiosce. Znalazłem najlepszego przyjaciela, dwie, całkiem zazdrosne Alfy, Śnieżyce, która okazuje się przywódcą ich wszystkich, a na dodatek dorobiłem się dwóch wilczków.

Nie miałem pojęcia, jak mogłaby zareagować Laura, ale chyba nawet nie chciałem wiedzieć.

Było mi dobrze z tym, że póki co wiedziałem tylko ja i Louis, który był w stanie pomóc mi pozbyć się tego cholernego zapachu, świadczącego, iż byłem Śnieżycą. Bez tego byłbym w stanie normalnie funkcjonować i nikt nie zadawałby pytań, dlaczego chłopak, w dodatku człowiek zaszedł w ciążę.

Poprawiłem się na krześle i usłyszałem pukanie w szybę. Odwróciłem się w kierunku wejścia na balkon, który połączony był z moim pokojem. Uśmiech mimowolnie wpłynął na moje wargi, gdy zobaczyłem otwierająca drzwi brunetkę.

— Cześć, Niall — przywitała się i zajęła miejsce obok mnie na drugim krześle.

— Cześć, Olivia, co cię tu sprowadza? — Upiłem łyk herbaty i zerknąłem w kierunku przelatującego nad nami ptaka.

— Co tak oficjalnie — zaśmiała się cicho. — Chciałam odwiedzić przyjaciela, czy to źle?

— Nie, ależ gdzie tam, przyszłaś się wygadać, tak zgaduję.

— Bardzo dobrze zgadujesz.

Pokręciłem rozbawiony głową na boki i odwróciłem się bardziej w stronę dziewczyny, której czekoladowe oczy błysnęły z ekscytacji.

— Poznałam taką dziewczynę... Jest naprawdę, nie wiem jak to ująć, ale mam wrażenie, że chyba się zauroczyłam, próbowałam dawać jej jakieś znaki, tylko nie rozumiem zbyt jej gestów i nie mam pojęcia, czy widzi, że mi się podoba i również chce zrobić krok w tym kierunku i mam przez to straszliwy mętlik w głowie, a ty chodzisz z moim bratem i Liam'em, wciąż zastanawiam się, jakim cudem z nimi wytrzymujesz, ale skoro z nimi już jesteś, to chyba byś mi jakoś doradził? — powiedziała wszystko na jednym wdechu, a ja zatrzymałem się ledwo na jej pierwszych słowach, które do teraz do mnie nie docierały.

— Jesteś bi? — palnąłem głupio i widząc jej jednocześnie rozbawiony i lekko zirytowany wzrok, zarumieniłem się.

— Naprawdę tylko to zakodowałeś? — parsknąła. — Nie jestem dziedziczką stada, a nawet gdyby Zayn'owi coś się stało, jest jeszcze Javadd, który...

— Ktoś się stęsknił?

Odwróciłem się z ogromnym uśmiechem do bruneta, który podszedł do mnie i przytulił mnie. Poczułem, jakby minęły miesiące od kiedy ostatni raz się spotkaliśmy, a tak naprawdę rozmawialiśmy dzisiaj w szkole, jednak naprawdę mało, zwłaszcza, że moje Alfy ciągle przebywały przy mnie i nie pozwalały się do mnie zbliżyć Harry'emu, a spytałem dlaczego takie są, wzruszyły ramionami.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz