66

4.7K 250 58
                                    

Czas płynął spokojnie, nic nam nie przeszkadzało, ale z drugiej strony nie było to dziwne, gdyż nie wychodziłem z domu Liama. Od ściągnięcia medalionu minął tydzień, a z tym kolacja z rodziną moich Alf. Nie powiem, atmosfera na początku była tak napięta i gęsta, że gdyby ktoś uniósł nóż, zapewne by ją przeciął. Widziałem ich wzrok, był tak bardzo przytłaczający, jednak tracił znaczenie, gdy Liam wraz z Zayn'em wypowiadali bardzo ważne dla mnie słowa.

Nawet jeśli z mojego powodu mogliby zostać wygnani bądź pozbawieni pozycji Alfy, zrezygnowaliby z tego dla mnie.

Nie powiem, że do oczu napłynęły mi wtedy łzy, ale prawda była taka, iż tak było. Wtedy chyba przełamała się matka Liama. Zaczęła zawiązywać ze mną rozmowę i starała się mnie poznać czy choćby zrozumieć. Do wieczora skończyło się na tym, że tylko ja nie dotknąłem alkoholu, ale to było oczywiste.

Rodzice Zayn'a nie było do mnie do końca przekonani, ale nikt z nas nie naciskał. Cieszyłem się jedynie, że dostałem poparcie od właścicielki domu w którym tymczasowo zamieszkałem.

Drobna blondynka podeszła do mnie i podała mi kubek z ciepłą herbatą. Uśmiechnąłem się i przyjąłem napój z podziękowaniem.

Karen - bo tak właśnie nazywała się matka Liama zajęła miejsce obok mnie i przyjrzała mi się uważnie. Zagryzłem wargę i zacisnąłem dłoń mocniej na szkle. Blondynka ubrana była w elegancką sukienkę, a na jej twarzy znajdował się idealny makijaż. Budziła olbrzymi respekt, który odziedziczył po niej syn. Tak naprawdę mimo maski twardej matki i byłej Luny była przemiłą kobietą, którą polubiłem naprawdę szybko, jednak jeden fakt mnie przytłaczał.

Owszem, mogłem przemyśleć to, że dałem się namówić na kilka złych rzeczy Liamowi, podczas gdy Zayn musiał wypełnić jakieś papiery odnoście stada, a dokładnie w tym samym czasie do pokoju szatyna weszła jego matka, zastając nas w jednoznacznej sytuacji. Czułem ogromne zażenowanie, gdy tylko znajdowała się obok i spoglądała na mnie z lekka rozbawionym wzrokiem.

— Nie stresuj się tak, Niall, zapewne jeszcze nie raz złapię was w takich sytuacjach — zapewniła blondynka śmiejąc się, jednak nie było to zbytnie pocieszenie, a jedynie bardziej się spiąłem.

— T-to się nie powinno zdarzyć... — szepnąłem i napiłem się herbaty. Moje poliki zaczęły nabierać czerwieni, ukazując, że jestem naprawdę zawstydzony.

— Och, proszę cię. Ile razy moi rodzice przyłapali mnie z moim mate, gdy...

— Mamo — przerwał jej zażenowany Liam. — Błagam, nie opowiadaj mu o takich rzeczach. Jeśli go wystraszysz, to nie ze mną będziesz negocjować o wizyty z wnukami — parsknął i szybko złożył pocałunków na moim czole. — Ja jadę z Zayn'em do sąsiedniej watahy załatwić formalności i nie będzie nas góra trzy dni, ale postaramy się wrócić szybciej.

— Przynajmniej spotkam się z Harry'm. — Wzruszyłem ramionami z uśmiechem i Karen przytaknęła.

— Dobrze ci zrobi, jak w końcu się stąd ruszysz. Tylko proszę, jak już zabieraj ze sobą na przykład Louisa, tak dla bezpieczeństwa.

— Właśnie, rozmawiałem z nim i obiecał do ciebie zaglądać — przekazał mi i zmarszczyłem brwi.

— Nie jestem dzieckiem, poradzę sobie.

— Nie jesteś nawet pełnoletni, nie pyskuj.

Burknąłem pod nosem i dokończyłem swoją herbatę w ciszy, gdy oni jeszcze dyskutowali. No dobrze, miałem prawie te siedemnaście lat, ale to wciąż nie piętnaście! Potrafiłem o siebie zadbać i nigdy nie pozwoliłbym skrzywdzić moich wilczków. Były moim oczkiem w głowie, zaczynałem mieć taką obsesję jak Zayn, jednak on ze swoją przystopował.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz