61

5K 255 78
                                    

Pomachałem moim Alfom i poprawiłem torbę, następnie udając się pod drzwi skromnego domku, który znajdował się na terenie watahy Liama. Zapukałem delikatnie i wychyliłem się, aby zobaczyć przez okno mające delikatne zasłonki zbiegnącą po schodach sylwetkę Harry'ego. Chwilę później we framudze stanął uśmiechnięty brunet.

— Siemka, Ni.

Przepuścił mnie w drzwiach i przytuliłem się do niego, szybko jednak odsunąłem, gdy poczułem delikatne kopnięcie. Otworzyłem szerzej oczy i spojrzałem Harry'emu w oczy.

— Ach, Darcy, ma mój charakterek — zaśmiał się i przyłożył dłoń do brzucha. Nie rozumiałem jak ten czas szybko leciał. Zanim się zorientowaliśmy, obaj byliśmy już w ciąży. Harry od pięciu miesięcy, a ja od prawie czterech, więc mój brzuch był lekko widoczny, czy tego chciałem czy nie. Ogromne koszulki, które dostawałem od Zayn'a czy Liama pomagały mi się maskować i wiedziałem, że do końca szkoły dałbym radę. To tylko miesiąc. Co mogłoby pojąć nie tak?

— Już kopie? — zdziwiłem się. — To nie za wcześnie?

— U... Umm, wilków młode rozwija się szybciej, ale musi dłużej przebywać w brzuchu matki. W tym przypadku mówimy, że Omegi.

Skinąłem głową i razem z Harrym poszliśmy do jego pokoju, gdzie na stoliku przygotowane były dwie porcje sałatek z kurczakiem i na samą myśl o zjedzeniu tego pociekła mi ślinka.

— Zayn dzwonił i powiedział, że masz coś zjeść, a to jest akurat twoja ulubiona, więc zamówiłem. Co dzisiaj oglądamy?

— Wiesz, chciałabym z tobą porozmawiać — przyznałem niepewnie i uniosłem wzrok na jego szare oczy.

— O czym konkretnym?

Zacząłem bawić się swoimi palcami, nie do końca wiedząc, jak zacząć ten niewygodny temat. Kiedyś nigdy przenigdy nie pomyślałbym, aby wyjawić prawdę moim bliskim albo w jakikolwiek sposób się do tego zabrać. Gdzieś z tyłu głowy wciąż świeciła mi się lampka, która przypominała mi, iż nie powinienem i miałoby to za sobą potworne konsekwencje, których nigdy bym się nie pozbył.

— Ja... Chodzi tu o mnie i moje Alfy.

— Masz na myśli, ich dziecko? Znaczy dzieci? Znaczy... — zmieszał się trochę i zgarbił siedząc na łóżku obok mnie.

— Ty wiesz, prawda? — Jego wzrok uniósł się na moje oczy i widziałem w nich różne emocje. Poprzez strach, zdezorientowanie, trochę miłości i szczęścia, które wywoływały hormony towarzyszące ciąży. — Wiesz, kim jestem?

— Niall, naprawdę chcesz teraz o tym rozmawiać? — westchnął.

— Czyli wiesz.

Poczułem niewyjaśnioną ekscytację, rosnącą w moim ciele przez głupi fakt bycia w ciąży. Z jednej strony cieszyłem się, że nie musiałbym wszystkiego tłumaczyć jak Zayn'owi, który był po prostu przerażony. Harry siedział i nie było problemu z tym, aby mnie zaakceptował.

— Proszę, porozmawiajmy o tym teraz. Louis ci powiedział? Mam na myśli, jesteś moim najlepszym przyjacielem i po prostu czuję się z tym coraz gorzej, ukrywając to przed tobą i... — Musiałem zamrugać powiekami, aby pozbyć się zbierających się pod nimi łez. Nienawidziłem być taki uczuciowy i zachwiany emocjonalnie, miałem wrażenie, że byłem wtedy słaby.

— Niall.

Złapał moje dłonie w swoje i złączył ze sobą nasze palce. Otarłem ramieniem łzę, która samotnie spłynęła po moim policzku.

— Hej, nie płacz, czemu jesteś smutny? To, że jesteś inny, nie znaczy, iż to coś złego. Jesteś wyjątkowy i zawsze powinieneś o tym pamiętać — powiedział spokojnym głosem, dzięki któremu moje serce uspokoiło się. Mój szalejący wilk dotychczas nagle zaprzestał mnie stresować i prawie nie wyczuwałem jego obecności. Spojrzałem w szare oczy Harry'ego i rozchyliłem delikatnie wargi. — Och... To pewnie przez Louisa — zaśmiał się nerwowo i zabrał dłonie. Zagryzł wargę i zaczął się nerwowo rozglądać po swoim pokoju.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz