30

4.8K 255 60
                                    

Podążałem za grupą Alf i Bet nie mając pojęcia, co pożytecznego mógłbym robić. Widziałem ich zaangażowanie w zadania, szczególnie, że rywalizowali z inną watahą i byli w grupie wraz ze swoim Alfą, więc nie było trudno zauważyć, iż chcieli się podlizać.

Westchnąłem, gdy po raz kolejny otoczyli stół, na którym znajdowała się naprawdę ważna dla mnie notatka. Dotyczyła Śnieżyc, dlatego naprawdę chciałem zobaczyć, co było w niej zawarte. Chciałem poznać chociaż jedną ze stron, które uczestniczyły w bitwie.

Zawsze lubiłem swoją pozycję, nigdy nie narzekałem na bycie Omegą, co tak naprawdę odbierało mi prawa do kilku rzeczy, które były ledwo zauważalne, ale jednak. Czułem, jakby szydzili ze mnie, że względu, iż udawałem człowieka. Nie rozumiałem tego. Może nie chodziło tu o dumę, a o mój wygląd czy charakter? Może nie podobałem się innym i stwierdzali, że najlepiej trzymać się ode mnie z daleka?

Zacisnąłem pięści, szybko je jednak luzując, gdy przypomniałem sobie o bandażu, który znajdował się na moich dłoniach. Spojrzałem na materiał, który lekko przesiąkał krwią.

Przejechałem dłonią po włosach i zastanowiłem się. Louis coś ukrywał. Wyczuwałem od niego zwykłą Alfę, nie mógł zadać mi ran, których nie potrafiłbym uleczyć. Coś było na rzeczy i musiałem się dowiedzieć co.

— Ej, słuchajcie tego — zaśmiał się jeden z chłopaków, którzy stali najbliżej notki. — Śnieżyce nie potrafiły uleczyć się po ranach zadanych przez...

— Zack, zagadka — ponaglił go Zayn i poczułem ochotę oderwania mu głowy. Byłem tak blisko odpowiedzi! Dlaczego życie musi sobie ze mnie kpić nawet w takich momentach?

Wiedziałem, że taka okazja więcej się nie nadąży, więc podeszłam bliżej, zaraz jednak zostałem obdarowany wspaniałym spojrzeniem mojego Alfy, który najzwyczajniejszy w świecie mnie nienawidził. Czułem to od niego, jednak przeważało to inne uczucie.

Zagryzłem wargę i przyjrzałem się dokładniej jego oczom. Wyostrzyłem wzrok, i słuch, skupiłem się na odczuciach i zanim się zorientowałem zostałem przez kogoś popchnięty.

— Nie stój na środku, człowieku — powiedział ktoś oschłym tonem. Widziałem zniesmaczenie na jego twarzy, jednak nie obchodziło mnie to, gdy wiedziałem, że Zayn walczył między sobą i swoim wilkiem. Czułem napiętą atmosferę między nimi, kłócili się, nie byli ani trochę zgodni że swoimi poglądami i prowadzili wewnętrzną walkę.

Pragnienie i nienawiść.

Tak, zdecydowanie mi się to nie podobało.

Wysoki chłopak, nawet wyższy i mocniejszej postury niż Zayn dostał odzew na swoją wypowiedź od samego Alfy, który warknął nieprzyjemnie. Cała grupa się skuliła i sam o mało nie zrobiłem tego co oni.

Im dłużej byłem w watasze Zayn'a, tym bardziej mój wilk był mu oddany.

— Nawet jeśli bije ode mnie nienawiść do Horana nie znaczy, że wam wolno odnosić się do niego bez szacunku — warknął. — Tylko ja mogę to robić.

Wywróciłem oczami powstrzymując jęknięcie. Zostałem obdarzony nienawistnymi spojrzeniami i skończyło się na tym, że znów przeczekałem całe zadanie. Nie potrzebowali mnie, więc nie chciałem im przeszkadzać.

•••

Przyglądałem się obrazom namalowanych na ścianach groty, w której musieliśmy znaleźć wodza białych wilków. Malunki przedstawiały najróżniejsze Śnieżyce, dlatego zadanie nie zależało do najprostszych. Wszystkie wyglądały tak samo i miały identyczny kolor.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz