41

5.3K 272 113
                                    

Następnego dnia przyszedłem na matematykę poddenerwowany. Naprawdę potrzebowałem korepetytora, zwłaszcza, że za niedługo kończył się rok szkolny, a ja nie chciałem skończyć z dwójką na świadectwie.

Przeczesałem włosy palcami i poprawiłem spadający z mojego ramienia plecak. Za trzy dni miałem umówioną wizytę u fryzjera i lekko się stresowałem, nawet nie miałem pojęcia z jakiego powodu.

— Co taki spięty? — Usłyszałem za plecami. Wzdrygnąłem się, co spotkało się ze śmiechem. Malik podszedł do mnie i poprawił opadające na moją twarz kosmyki coraz ciemniejszych włosów. — Widzisz ty coś w ogóle?

Zagryzłem wargę nie chcąc odpowiadać na jego pytania. On nie miał pojęcia, że to byłem ja.

— Nic nie mówisz? Odjęło ci mowę?

A może gdybym mu powiedział, zmieniłby się?

Wątpiłem, raczej z chęcią zabiłby mnie, gdyby dowiedział się, kim jestem.

— Nie chcę nic mówić, nie chcę rozmawiać z tobą — mruknąłem cicho i zadzwonił dzwonek. Nauczycielka otworzyła nam klasę naprawdę szybko, bo miała dyżur na tym właśnie korytarzu.

— Dlaczego nie? — Dogonił mnie, przez co westchnąłem. Nawet jeśli mój wilk lgnął do niego, nie miałem zamiaru ulegać. Pomyślałby, że jestem słaby. — Wcale nie jestem taki straszny.

— Jesteś pewien?

Uniosłem brwi i spojrzałem na niego.

Pamiętałem każdą obelgę, każde wyśmianie, każde wrogie spojrzenie, które podarował mi kiedykolwiek Zayn. Chciałem być na niego wkurwiony, chciałem nigdy więcej się do niego nie odzywać. Ale nie potrafiłem. Zbyt ciągnęło mnie do niego, abym mógł przekreślić to wszystko, co czuł nie tylko mój wilk, ale również ja.

Nie potrafiłem mu tego nie wybaczyć.

— Może coś mi się tam wymknęło, ale...

— Chłopcy, podejdźcie do mnie — poprosiła nas nauczycielka. Posłusznie podeszliśmy. — Niall, Zayn będzie uczył cię po lekcjach matematyki, mam nadzieję, że się dogadacie i poprawisz swoje stopnie. Jesteś bardzo ambitnym uczniem, nie chciałabym, aby jakaś ocena pogorszyła ci średnią.

Pomrugałem kilkakrotnie powiekami, po chwili spoglądając na Malika. On wiedział!

Uśmiechnął się do mnie cwanie.

— Co ty na to? Po lekcjach u mnie? — spytał przesłodzonymi głosem i miałem nadzieję, że nauczycielka go usłyszy, jednak tak się nie stało.

— Jasne — wysiliłem się na miły ton.

— Wspaniale! — Kobieta klasnęła w dłonie. — A teraz na lekcję, raz, raz!

Cały dzisiejszy dzień w szkole dłużył się niemiłosiernie. Miałem wrażenie, że coś mnie trafi, gdy nasz nauczyciel od fizyki tłumaczył zagadnienia bardzo powoli. Wszystko dobrze rozumiałem, nawet zrobiłem wszystkie zadania, a on wciąż starał się wytłumaczyć o co chodziło w pierwszym zadaniu, jakiemuś geniuszowi, który nawet chyba nie słuchał.

Ostatni dzwonek wcale nie okazał się moim wybawcą, bowiem miałem iść do Zayn'a. Będzie tam Liam? A może znów zostaniemy sami i tym razem skończy się to gorzej dla mnie?

Z jednej strony chciałem wiedzieć, jak daleko może posunąć się Zayn, ale z drugiej mój wilk pragnął, aby to właśnie oni obydwoje byli przy mojej następnej gorączce.

Ja miałem co do tego mieszane uczucia.

Harry'ego odbierał dzisiaj Louis i brunet pochwalił mi się, że jego mate zabiera go na randkę. Chyba wiedziałem jak to się skończy, zważywszy, że już na początek dnia wyczuwałem od niego buzujące hormony. Był tak podniecony popołudniem, że aż zaczynała boleć mnie od tego głowa.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz