53

5.9K 255 124
                                    

— Mam wrażenie, że zamiast wypocząć, bardziej się tam zmęczyłeś — parsknąła Lilia i podała mi talerz z zupą. Na moje policzki wpłynęła krwawa czerwień, podczas gdy Liam wraz z Zayn'em zaśmiali się głośno, jakby rozumiejąc dwuznaczność tej wypowiedzi. — Co wyście robili? — spytała unosząc brew.

— Cóż... Zwiedzaliśmy — rzucił Zayn.

— Pokazywaliśmy Niall'owi nowe rzeczy — dodał Liam i jęknąłem zażenowany. Oni zawsze musieli to robić! No po prostu nie czuli by się sobą.

— Rozumiem. Mam nadzieję, że dobrze go traktujecie — dodała wracając do kuchni.

— Oczywiście, że tak.

Prychnąłem pod nosem, przez co zostałem trzepnięty w ramię. Zerknąłem na Liama że zmrużonymi oczami, jednak ten zgromił mnie wzrokiem, pokazując, że moje gesty mu się nie podobają. Momentalnie zamilkłem, przypominając sobie co zrobiły moje Alfy, gdy zacząłem im się sprzeciwiać. Zadrżałem na to wspomnienie i zacząłem na nowo jeść zupę.

Cała moja gorączka minęła po tygodniu i byłem po niej naprawdę zmęczony, to tego miałem wrażenie, że nie czułem swoich dolnych partii ciała. Ratował mnie fakt, że wracała ona co cztery miesiące, więc pomiędzy nimi mogłem spać spokojnie.

— Pamiętajcie, że nie interesuje mnie wasz aktualny status w stadzie i mogę obrócić każde wasze słowo na swoją stronę — zagroziła Lilia, potrząsając łyżką w kierunku Alf. Wyglądała na śmiertelnie poważną i chyba trafiło to w nich, gdyż spięli się momentalnie.

— Spokojnie, proszę Pani, będziemy traktować go jak prawdziwą księżniczkę — powiedział Zayn.

— Jak księżniczkę będziecie traktować swoje dzieci, Nialla macie traktować jak cholerną królową — rzuciła oschłym tonem, po czym szeroko się uśmiechnęła. — Ktoś chce dokładkę?

•••

— Który miesiąc?

— Zaczyna się drugi — przyznał z ekscytacją i jego dłoń mimowolnie powędrowała na brzuch.

— Jak zareagował na to Louis?

— Był... Szczęśliwy. — Szare tęczówki Harry'ego zaczęły się mienić jakąś nieokreśloną barwą. Miałem wrażenie, że był to zielony zmieszany ze złotymi drobinkami. — Nie wiedziałem, że tak zareaguje, ale to dobra wiadomość. Darcy będzie miała wspaniałego ojca.

— Darcy? — parsknąłem śmiechem.

— Czuję, że to dziewczynka, będzie śliczna.

— Chyba patrzysz zbyt w przyszłość — zaśmiałem się i usiadłem obok niego. Przenieśliśmy wzrok na grających w piłkę chłopaków. Dobrze wiedziałem, jak zareagowałyby moje Alfy, gdyby zobaczyły, że oglądam się za innymi wilkami.

Zapewne nie wyszedłbym z domu.

— Och, daj mi marzyć. Lepiej powiedz, kiedy ty będziesz miał wilczki z Zayn'em i Liam'em. Patrzycie już na wybór adopcji czy wolicie surogatkę?

— O czym ty mówisz? — Zmarszczyłem brwi.

— Do maja Alfy muszą mieć spłoszonego potomka, więc wydaje mi się, że surogatka, to dobra opcja. Chyba że...

— Zaraz, w maju mają przyjęcie watah — przeraziłem się. Według umowy, w zamian za pokój, stada chciały uzyskać wilka, który jak za starych czasów symbolizował zgodę. Mamy końcówkę marca i...

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz