epilog

8.4K 385 471
                                    

▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️

UWAGA

Jest to najdłuższy rozdział w moim życiu i chciałabym was poprosić o mnóstwo komentarzy, tak na pożegnanie naszych bohaterów, których przygody odkrywaliście wraz ze mną!

Mam nadzieję, że wam się spodoba 🌼

▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️

•|LIAM|•


Zamknąłem książki i wybiegłem szybko z pokoju, zjechałem po balustradzie z szerokim uśmiechem i gdy moje stopy dotknęły jasnych paneli na parterze ruszyłem za wspaniałym zapachem dobiegającym z kuchni.

Moja mama stała przy kuchence i smażyła coś na patelni. Stanąłem za nią i wychyliłem się zza jej ramienia, wpatrując się jak przygotowuje jedzenie.

W pewnym momencie zerknęła w moim kierunku i pisnęła cicho, jednocześnie odskakując na bezpieczną odległość i wystawiając w moim kierunku drewnianą łopatkę.

— Cholera, Liam! — Złapała się za klatkę piersiową i odetchnęła głęboko. — Mówiłam ci coś o straszeniu mnie? Żeś musiał odziedziczyć wzrost po ojcu, jaki normalny czternastolatek ma ponad metr osiemdziesiąt?

— Wcale nie jestem wysoki — zaprzeczyłem od razu. — Poza tym, myślałem, że się przyzwyczaiłaś.

— Czasem naprawdę trudno przyswoić niektóre rzeczy, kochanie.

Wyłączyła kuchenkę i zaczęła nakładać na dwa talerze zrobione jedzenie.

— Znowu chodzi o krwawą biel? — spytałem z westchnięciem.

— Chcę, abyś był w pełni świadomy wszystkiego, szczególnie tego, co dzieję się między watahami. Teraz może wydaje ci się to głupie, ale ja też byłam dzieckiem i zdaję sobie sprawę, jak patrzycie na świat.

— Wszyscy to rozgrzebują — powiedziałem biorąc talerze i zanosząc je na taras. Słońce było dzisiaj lekko schowane za chmurami, jednak nie przeszkadzało to nam w jedzeniu na zewnątrz. Moja matka bardzo zwracała na takie rzeczy uwagę, abym był blisko z tym co dała nam natura, i abym rozumiał ideę wszystkiego co działo się w naszym stadzie. — Mam wrażenie, że nikt nie chce o tym zapomnieć, ale czy nie byłoby łatwiej w końcu dać temu spokój?

— To tak nie działa, kochanie. Wiemy, że druga wataha może zostać zaatakowana, dlatego staramy się utrzymywać te tematy, chcemy, aby wszyscy byli świadomi zagrożenia, jakie na nas czeka.

— No dobrze, uznajmy, że to się stanie, ale co wtedy? — Założyłem ramiona na klatce piersiowej i uniosłem brwi. — Przecież to wrogie stado, nikt nie będzie chciał im pomóc.

— Ale posłuchają się twojego ojca i mnie. Mimo iż nie przepadamy za sobą, to jednak jesteśmy wilkami i staramy się sobie pomagać.

— Właśnie, jesteśmy wilkami. Śnieżyce też, więc po co by to w ogóle zaczynały?

To pytanie męczyło chyba wszystkich. Czasami wracaliśmy do niego na lekcjach wilczej historii, szukaliśmy dobrych argumentów, przyczyn, ale zawsze na koniec kłóciliśmy się kto ma rację.

— Czasem dzieje się masa rzeczy, które mają wpływ na jedno wydarzenie. Może szala się w końcu przelała? Może stare pokolenia nie zostały im zapomniane, ktoś popełnił błąd? Nie mamy pojęcia, możemy ich jedynie wspierać.

Honey, soon | ZiallamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz