Rzuciłem kolejny kamyk w stronę jeziora, do którego w jakimś stopniu byłem przywiązany, ciągnęło mnie do tego miejsca. Choć nie było tu nic niezwykłego, bo drzewa, woda, różnorodne rośliny i kilka gatunków mniejszych zwierzątek.
Chciałem pobyć sam i przemyśleć wszystko na spokojnie, szczególnie to, na co się zgodziłem.
Zimny wiatr uspokajał mój umysł, dzięki czemu wszystkie moje myśli były przejrzyste i mogłem skupić się na jednej, konkretnej rzeczy, bez zaprzątania się czymś drugorzędnym.
Poczułem, że w pewnym momencie Alfy stwierdzą, iż jestem niegroźny, jedynie dezorientując ich i stada swoim zapachem. Nie wiedzieli do końca kim byłem, ale jeśli nie sprawiałem problemów; byłem dla nich tak naprawdę nikim ważnym. Musiałem poznać ich poczynania, plany co do terenów, wszystko, będące połączone z moją watahą.
Zdecydowałem się na nawiązanie kontaktu z Alfami. Z jednej strony było to przerażające, zważywszy na Zayn'a, który mógłby mnie po prostu wypatroszyć; i Liama, który przekraczał wszelkie granice swoich celów, do których dążył, a ja ich nie znałem.
Z drugiej mogłem otrzymać naprawdę cenne informacje, którymi w przyszłości mógłbym się posłużyć. Nie myślałem o dwóch stadach, które mogły rozpocząć wojnę między sobą, najważniejsza była moja wataha, mimo wszystko słabsza, ale mająca lepsze wilki.
Przymknąłem oczy i zaczerpnąłem do płuc większą dawkę powietrza. Wtuliłem się bardziej w bluzę, którą na sobie miałem i poprawiłem kaptur, gdyż przez wiatr lekko osunął się do tyłu.
Do moich uszu dobiegło dreptanie, więc zrozumiałem, że w moim kierunku zmierza duży wilk, ale bardziej niż to, przeraził mnie jego zapach.
Zayn.
Nie wykonałem żadnego ruchu, znów czując paraliż, ale on nie był spowodowany jedynie strachem. Tutaj słyszałem wycie mojego wilka, który skomlał i pragnął się uwolnić, mimo tego, iż wiedział, że bym mu na to nie pozwolił.
Czarny wilk stanął na przeciwko i wpatrywał się we mnie swoimi ciemnymi oczami. Jego kły znajdujące się na wierzchu momentalnie schowały się w pysku, gdy usiadł, postawił uszka, a następnie przekręcił głowę.
Zagryzłem wargę i sam wykonałem jego ostatni gest, co było po prostu moim odruchem. Wilk musiał go zrozumieć całkiem inaczej niż ja, bo wstał, podszedł do mnie od prawej strony i najzwyczajniej w świecie się położył. Oparł pysk na moich kolanach i widziałem jak szybko jego klatka piersiowa unosiła się.
Byłem przerażony? Bałem się? W tym momencie wszystkie te negatywne uczucia zanikły, gdy tylko włożyłem dłoń w jego miękką sierść. Był ogromny, leżąc obok mnie. Może z cztery razy większy niż normalny wilk, podczas gdy ja byłem nawet mniejszy od zwykłego.
Nie miałem pojęcia o jego zamiarach, ale on nie wiedział, że wiem kim był, dlatego było to zadziwiające, mógłby się mnie pozbyć i mieć z głowy jeden problem, ale zamiast to, leżał spokojnie i dawał mi się głaskać.
Nie miałem pojęcia ile minęło czasu, ale zbyt wsłuchiwałem się w miarowe bicie jego serca, aby usłyszeć inne dreptanie, tym razem z drugiej strony.
Ciche warknięcie dobiegło moich uszu, więc zabrałem swoją dłoń z futra Zayn'a, który warknął chyba na mój ruch. Uniósł łeb na mnie chcąc znać przyczynę przerwania pieszczot, jednak zobaczył innego wilka, trochę większego, który miał brązową barwę i sarnie oczy.
Zayn wstał i podreptał do Liama, który przyglądał mi się uważnie, jakby chcąc wiedzieć czy ich rozpoznaję, ale nie zrobiłem nic.
Bałem się, że on wiedział albo jakkolwiek coś podejrzewał. Miał naprawdę dobry węch, mogący rozpoznać we mnie zapach, który skrywał się pod medalionem.
CZYTASZ
Honey, soon | Ziallam
FanfictionKOREKTA ROZDZIAŁÓW 28 - 68 •Ziallam | abo• Jedna z najgorętszych par licealnych niedługo całkowicie zagłębi się w świat dorosłych. Pełen kłamstw, różnorodności, braku tolerancji, brutalności. Dwie przyszłe alfy, dwa różne stada. ...