Weszliśmy z Harry'm do kawiarenki, którą dobrze znał. Właściwie tylko on, bo ja byłem tu pierwszy raz, gdyż stwierdził, że wcześniej nie widział takiej potrzeby, aby mnie tu przyprowadzać. Co prawda nie miałem mu tego za złe, jednak wystrój, jaki mnie powitał był tak urzekający, iż gotów byłem obrazić się na Stylesa.
Zajęliśmy miejsce przy oknie i rozsiedliśmy się na wygodnych kanapach. Wszystko było w jasnych, delikatnych kolorach. Ściany o miętowym odcieniu przyozdabiały duże okna z cienkimi zasłonami, jedynie stoliki były z ciemnego drewna, co przepięknie kontrastowało z pozostałymi elementami wystroju. Oprócz tego znajdowała się tu masa kwiatów, a osobiście uwielbiałem zieleń, co wynikało z nauk ciotki Laury, która naprawdę szanowała naturę.
– Właściwie, to od tamtej pory, gdy wróciłeś do szkoły nie miałem okazji opowiedzieć ci o gorączce, oczywiście, jeśli jeszcze chcesz, to mogę zrobić to teraz – powiedział brunet przeglądając menu. Spojrzałem na niego spod byka, na co posłał mi pytające spojrzenie. – Coś nie tak? Mam coś na twarzy? – Zaczął przecierać buzię dłonią.
– Tak, twoją twarz – parsknąłem bez grama entuzjazmu.
– Ale śmieszne, hahaha, taki śmieszek się z ciebie zrobił, Niall.
– Zawsze mogę powrócić do dawnego stylu mowy, aby zademonstrować ci, że w przypadkach, które oczekują ode mnie odpowiedniej postawy jestem w stanie zachować się adekwatnie do sytuacji.
– Na czym to ja skończyłem? A tak, to truskawkowe latte brzmi na całkiem smaczne.
Parsknąłem śmiechem i pokręciłem głową w niedowierzaniu. Przez ostatnie dni zrozumiałem, że nie przetrwałbym tu bez Harry'go. Co prawda wykorzystywałem go w jakiś sposób, do jak najbardziej dyskretnego ściągania medalionu, zwłaszcza, że nikt nie podejrzewał mnie, gdy zadawałem się właśnie z nim. Wciąż nie miałem pojęcia kim tak naprawdę był Harry, skoro każdy traktował go jak -co najmniej- Alfę, praktycznie równego Liamowi czy Zayn'owi. Był zwykłą Omegą, dlatego męczyło mnie to jeszcze bardziej niż wcześniej.
Styles stał się moim przyjacielem, nawet jeśli to nie wchodziło w mój plan. Byłem całkowicie odłączony od swojej watahy, nie miałem pojęcia co się u nich dzieje, jednak wiedziałem, że nie ma żadnego poważnego zagrożenia, skoro nie dostałem żadnej wiadomości, która byłaby potwierdzeniem, iż odwołujemy plan przez jego nieudanie.
Tak jak myśleliśmy od początku, Alfy nie poszerzały terenów i nie powiększały miejsc patroli, dopóki byłem tu ja. Dodatkiem był mój zapach, który rzekomo różnił się od innych. Okey, mogłem przyjąć do wiadomości; byłem jakimś tam białym wilkiem, ale co to właściwie oznaczało? Laura mówiła, że byliśmy po prostu lepsi, ale w jaki sposób? Ja uważałem, że płynęła w nas najczystsza wilcza krew, nie skażona żadnymi ludzkimi genami. Byliśmy rasą idealną.
– W sumie opowiadaj, co tam u ciebie – rzucił Harry i w tym samym momencie przyszła kelnerka, która przyniosła nam nasze napoje. Brunet zamówił latte, a ja mrożoną herbatę, nie zważając, że na dworze cholernie wiało i każde z nas siedziało w kurtkach. – Twoje życie jest o wiele ciekawsze niż moje.
– Niby pod którym względem? – Omal nie zakrztusiłem się herbatą.
– Nie masz takich problemów jak ja, wszystko odczuwasz inaczej, nie spodziewasz się wielu rzeczy, a to jest na pewno fajniejsze, niż wysłuchiwanie jak to ludzie cię obrażają.
Wydął wargę i przekręciłem głowę na bok. Byłem zadowolony, że udawało mi się ukrywać to, kim byłem. Miałbym same problemy.
– Ktoś cię obraża? Trzeba coś komuś dogłębniej wyjaśnić?
– Daj spokój – parsknął. — Raczej przyzwyczaiłem się, że mam więcej wrogów niż przyjaciół.
– Ale...
Uniosłem głowę wyczuwając znajomy zapach. W rogu kawiarenki miejsce zajmowali właśnie Olivia z Zayn'em i Liam'em. Powstrzymałem się od podsłuchania ich rozmowy, a wyglądała na dość poważną, bo cała trójka miała grobowe miny.
– A właśnie, opowiedzieć ci gorączkę?
Pokiwałem głową i starałem się skupić na słowach Stylesa, gdy opowiadał mi, że na początku wcale nie było tak źle jak myślał. Zaczęło się od zwykłych bólów, a skończyło wręcz na paraliżu całego ciała i chęci złączenia się z jakimkolwiek Alfą, którego wyczuwał w pobliżu.
Nie powiem, ale podzielałem jego zdanie. Gorączka byłapaskudna i nie miałem pojęcia, jak miałem wytrwać następne.
– Sądząc po twoich katuszach, przeżyłeś ją sam, tak? – dopytałem i wgryzłem się w miękki biszkopt z dżemem i budyniem w środku. Pyszny...
Na policzki Harry'ego wpłynął duży rumieniec i uniosłem delikatnie brwi.
– Kto to był?
Zagryzł wargę i wzruszył ramionami, pokazując przy tym, że ta informacja jest dla niego zbyt intymna. Pokiwałem głową i momentalnie zerknąłem w kierunku stolika Alf. Wstrzymałem oddech, gdy zobaczyłem wzrok Liama na swoim ciele.
Dreszcze przeszły wzdłuż mojego kręgosłupa, co nie uszło uwadze bruneta, który również spojrzał w kierunku Payne'a i Malika.
– O cholera... – szepnął i schował się za kartą menu. – Tylko nie to, miałem ich unikać...
– Co? – spytałem głupio wpatrując się w niego. – Niby dlaczego?
Chwilę potem miejsce obok mnie i mojego przyjaciela zostało zajęte przez dwie Alfy i Olivię, która uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, co niezręcznie odwzajemniłem.
Czułem oddech szatyna na swoim karku, co jedynie paraliżowało moje ciało. Bałem się wykonać jakikolwiek ruch, a wzrok Zayn'a na pewno mi w tym nie pomagał, zważywszy, że jego ciemne tęczówki nie wyglądały na przyjazne i, mimo słów Javada bałem się. Nie widziałem innej opcji, a jedynie tej, że to właśnie on był tu tym złym.
– A więc? – zaczął Mulat swoim głosem, przez który dostałem gęsiej skórki. Z tej odległości mogłem dokładnie przyjrzeć się jego twarzy, nawet jeśli miałem lepszy wzrok, wciąż krótszy dystans dawał mi więcej pewności.
Miał wyostrzone kości policzkowe, na których znajdował się delikatny zarost, nie wyglądał jednak źle, a... Bardzo dobrze. Brązowe oczy były okalane przez naprawdę długie i grube rzęsy, których zazdrościć mogło wiele dziewczyn. Rozwiane włosy były w tym przypadku naprawdę dobrą opcją, gdyż wyglądał naturalnie.
Co mnie zadziwiło, to to, iż zauważyłem drobna plamkę przy jego tęczówce. Zagryzłem wargę wpatrując się w niego dokładniej.
– Jeśli już skończyliście obdarzać się tymi przesłodzonymi, maślanymi spojrzeniami, to może przejdziemy do konkretów? — zauważyła Olivia, tym samym wyciągając mnie z transu. Byłem głupi! Zayn należał do Liama, nigdy nie powinienem tak na niego patrzeć..!
– Ale najpierw Harold – brnął Malik. Ułożył łokcie na stoliku i swoimi oczami wpatrywał się zaintrygowany w bruneta, który zdezorientowany odwracał wzrok wszędzie, aby tylko nie zatrzymał się na chłopaku. – Który Alfa pomógł ci w gorączce?
Poczułem, jak robi mi się gorąco i musiałem upić łyk mrożonej herbaty. Jednak dobrym wyborem było kupienie jej.
▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️
Specjalnie na życzenie :D
Może nie idealny, ale zawsze mamy spotkanie Zilliama
Mam nadzieję, że będzie ich tylko więcej, heh :/
CZYTASZ
Honey, soon | Ziallam
FanfictionKOREKTA ROZDZIAŁÓW 28 - 68 •Ziallam | abo• Jedna z najgorętszych par licealnych niedługo całkowicie zagłębi się w świat dorosłych. Pełen kłamstw, różnorodności, braku tolerancji, brutalności. Dwie przyszłe alfy, dwa różne stada. ...