Rozdział 11 - " Pierwsze Tygodnie W Szkole I Szlaban Z Potterem!"

2.9K 131 117
                                    

Dedykowane pewnej zniecierpliwionej dziewczynie (LittleRosallie)

Szkoła - jak już wiecie - miała zaczynać się tak okropnie, że wolałabym zostać w mugolskim domu z mugolską rodziną. I nie zapowiadali się, aby cokolwiek się poprawiło.
Historia autentyk, jestem świeżo po najdziwniejszym doświadczeniu życia.

Był to 4 wrzesień, tak, pamiętam ten dzień! Wstałam a spóźniona na lekcje, ubierając na stopy dwie różne skarpetki. Chyba dobrze zawiązałam krawat, no, w każdym razie Regulus, jaki zniecierpliwiony czekał na mmie przy wyjściu, nic nie powiedział. Krótkie włosy miały swoje duże atuty, nie wiązałam ich, gdyż nie musiałam. Z tego, co pamiętam, odjęto nam tylko kilka punktów, za spóźnienie, ale nie tylko my wpadliśmy, zdyszani, po 10 minutach biegu.
Pewna grupa Gryfonów także zaspała. Ale wcale się z tego powodu nie cieszyłam, widziałam, że profesor już kuje przeciw nam.

- W ramach rekompensaty za spóźnienie, panna Evans usiądzie na parę zajęć z panem Lupinem, a pan Black z... Panem Blackiem. To ma także swoje korzyści - dodał ostatnie zdanie, widząc moją załamaną twarz - Dziś będziecie uczyć się w parach zaklęcia Fordulus (NIE MA TAKIEGO ZAKLĘCIA XDD ~ dop. aut.), które jest...

- Zaklęciem unieruchamiającym. - odpowiedziała głośno (Jak to pisałam, to autokorekta zmieniła "głośno" na "gówno" 😂 ~ dop. aut.) moja siostra, nawet się nie zgłaszając. Westchnęłam cicho, wstając i idąc w stronę chłopaka. Do tego Huncwota niby nic nie miałam i naprawdę go tolerowałam, ale jestem przecież Ślizgonką. Ja MUSZĘ kogoś upokorzyć, inaczej - siwy dym.

Kiedy przechodziłam obok stolika Syriusza, przy którym już miał usiąść jego brat, popchnęłam biodrem drewnianą ladę, dzięki czemu chłopak siedzący na samym rogu spadł na ziemię. Mój dom, jak i Gryffindor - osobiście uważam, że po części Gryffindor - wybuchł szyderczym śmiechem. Ławka Regulusa była za moją, a więc przybiliśmy sobie piątkę. Remus, jaki siedział po mojej lewej, przewrócił oczami, otwierając nasze podręczniki na odpowiedniej stronie.
Nauczyciel nie odjął mi kolejnych punktów, świetnie! Dzień zaczynał się nawet dobrze, ale siedziałam w towarzystwie Pottera. To nie mogło skończyć się DOBRZE.

Kiedy tylko usiadłam i miałam zamiar zacząć uczyć się zaklęcia, poczułam, jak ciasne liny otaczają moje ramiona, nie dopuszczając nawet kropli krwi. Zrobiłam się cała czerwona, ale nie z niewydolności organizmu. Ze złości na tego cholernego, przebrzydłego, okropnego...

- Panie Potter, co Pan wyrabia?! - Flitwick natychmiast nie rozwiązał, a ja odetchnęłam z ulgą. Zauważyłam kątem oka, że Reg wstał i ruszył na Jamesa z różdżką. Automatycznie złapałam go za rękaw, komunikując, żeby nie szedł. Obleciał mnie wkurzonym spojrzeniem, ale usiadł spowrotem. Ale ja to co innego.
Wzięłam magiczny patyk z ławki i jednym machnięciem przylepiłam bruneta do sufitu. Ale bez jaj, na serio wisiał na żyrandolu! Wiecie, dobrze 10 metrów nad ziemią, bo nie oszukujmy się - w sali od eliksirów sufit był bardzo wysoko.
Oczywiście chłopak nawet tam musiał udawać głupka - a może on nigdy nie udawał? - i zaczął wiosłować jakąś belką w powietrzu, niczym w łódce. Rozhuśtał się, a ludzie na dole mu wieatowali. Biedny karzeł chyba zszedł na zawał.
Reg stanął obok mnie, z zamyśleniem wpatrując się w bawiącego Gryfona.

- Masz przechlapane.

- Wiem.

°°°

- Chwileczkę, jeszcze raz, mój drogi - zaśmiał się serdecznie Dumbledore, idąc w poprzek po swoim gabinecie.

- Już ci mówiłem, Albusie. Chłopak przywiązał ją do krzesła, a potem ona wysłała go na suift! - opowiadał podenerwowany Flitwick, wymachując żywo rekoma. James siedział na ziemi i rysował coś na kartce, jaką dostał od dyrektora, a ja zjadłam już kilka dropsów. Nadal siedziałam sztywno na dużym krześle, dając wszystkim do zrozumienia, że chcę to mieć za sobą.
Czy Potter był tutaj tak często, że Albus kupił mu jego własny zestaw kredek do rysowania?! To przechodzi ludzkie pojęcie, kiedy 12- latek machnął energicznie nogami w potwietrzu, siedząc na brzuchu.
Prychnęłam na jego zachowanie. Był idiotą, co racja, to racja. Ale bez przesady, żeby rysować Hogwart czarnym kolorem?! To się leczy!

RESPECT |   james potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz